Rozdział XI - Gacie w dół, pieniądze na stół

95 6 0
                                    

Dzwonek na przerwę o 15:45 oznaczał, że Louisa czekała dzisiaj jeszcze jedna lekcja. Przez cały dzień doskwierało mu potworne zmęczenie i czuł się jak po nieprzespanej nocy.

-Może to dlatego, że nie wypiłem rano swojej kawy z ekspresu?- zastanawiał się. Kiedy wyczerpany chłopak przedzierał się przez korytarz w kierunku klasy, nieoczekiwanie zatrzymał go znajomy głos.

-Chłopie, czekaj no!- Louis westchnął, rozpoznając po głosie swojego dawnego znajomego. Zatrzymał się, słysząc za sobą bieg, po czym niechętnie odwrócił się w stronę chłopaka. 

-Co chcesz?- zapytał, mierząc Jeremiego wzrokiem.

-Widzę, że ostatnio nieźle się u ciebie posrało.- stwierdził Jeremi, poprawiając swoje długie włosy związane w kucyk.

-Skąd takie stwierdzenie? -zapytał poirytowany Louis. -Nie mam czasu na gadanie o pierdołach. -dodał, po czym ruszył przed siebie.

-Nie mogę uwierzyć, że wystawiłeś Stal dla znajomości z jakimś debilem z Resovii.- powiedział z wyrzutem, zatrzymując tym sposobem Louisa. -Jestem ciekawy, co na to twój tatuś.

-A co cię to w ogóle obchodzi? -warknął Louis.

-Jako twój stary przyjaciel, chciałbym ci pomóc. -odparł Jeremi, na co brunet przewrócił oczami. -Nie jest jeszcze za późno na powrót w nasze szeregi. Tylko przestań zadawać się z tymi szczylami z Resovii. -mówił Jeremi, mając nadzieję przekabacić kolegę, jednak Louis w odpowiedzi go wyśmiał.

-Bardzo ciekawe! -zaśmiał się. -Teraz chcesz, żebym do was wrócił, a to przez ciebie i te durne plakaty nasi kochani stalowcy obili mi ryj.

-Chciałem ci tym przemówić do rozsądku. -bronił się Jeremi. -Wtedy pod szkołą, wszyscy myśleliśmy, że będziesz chciał mu zajebać, a nie się z nim spoufalać.

-Nadal zazdrosny?

-Nie jestem pedałem, tak jak ty.- warknął podburzony Jeremi, po czym zabrakło mu słów.

-Ostatecznie zrobiłeś mi tą akcją przysługę. Pomogłeś mi się uwolnić od tego zasranego środowiska, a kilka szwów na twarzy było tego warte. -powiedział z pewnością w głosie. -A teraz spotykam się z Ernestem, więc śmiało możesz nadal wyzywać mnie od pedałów.- zakończył dosadnie, po czym odwrócił się, zostawiając chłopaka z tą informacją.

-Kurwa mać, jebany Ernest. -warknął pod nosem Jeremi, przegryzając wargę.

Louis szedł przed siebie szybkim krokiem i w ostatniej chwili wszedł do klasy, unikając spóźnienia.

-Kurwa, czemu to powiedziałem.- skarcił się w myślach, po czym zajął swoje miejsce w ławce. -Mam nadzieje, że nie będzie znowu z tego problemów.- zastanawiał się.

Znużony perspektywą nudnej lekcji, spojrzał na telefon i wtedy zobaczył nową wiadomość od Ernesta, która znacznie go ożywiła. -Dzisiaj też do mnie wpadasz???

Ucieszony z propozycji, szybko odpisał. -Jasne. Tylko jestem w chuj śpiący, więc chyba będę musiał walnąć energetyka.

-Kupić ci w biedrze?- zaproponował Ernest.

-Jankowski! Ile razy mam ci powtarzać, żebyś zostawił ten telefon, bo wypierdole ci go przez okno!- krzyknął nauczyciel, na co Louis pośpiesznie wcisnął iphona do kieszeni.

***

Ernest wysiadł na swoim przystanku. Przed powrotem do domu, postanowił zrobić małe zakupy w biedronce, która znajdowała się na zielonej kładce. W pierwszej kolejności udał się na dział z napojami w poszukiwaniu energetyków. 

Mój chłopak też jest kibolemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz