Rozdział VIII - PoDARUJ mu kebab

105 6 0
                                    

Po nocy pełnej wrażeń, Ernest spał do południa. Wrócił do domu około 4 nad ranem i jeszcze długo nie mógł zasnąć. Dopiero koło 13, matka obudziła go na niedzielny rosół. Gdy udał się w piżamie do kuchni, rodzice zmierzyli go wzrokiem.

-Ernest! Dobrze się czujesz? - zapytała zaniepokojona matka, na widok syna, którego oczy były całe czerwone i podkrążone. Chłopak nie zdążył odpowiedzieć, jak wtrącił się ojciec.

-Był wczoraj na piwku z Arnoldem. Niech młody się bawi. Osiemnastkę miał? Miał. - dodał stanowczo Bogdan, na co jego żona Danuta wzruszyła ramionami i nalała Ernestowi rosołu. Zmarnowany chłopak usiadł przed talerzem zupy, spoglądając co chwilę na telefon. 

-Pewnie jeszcze śpi, albo ma kaca. -stwierdził, gdy zobaczył, że Louis nie odczytał jeszcze jego wiadomości. Początkowo był na niego zły, jednak gdy przespał się z tematem, postanowił nie chować urazy.

-Jedziesz dzisiaj z nami na działkę?- matka rzuciła propozycję w stronę syna, na co chłopak niezbyt energicznie uniósł głowę.

-Dzisiaj nie. Źle się czuję.- odparł, nieudolnie nabierając makaron na łyżkę.

-No dobrze, to odpocznij.- powiedziała łagodnie Danuta, po czym zwróciła się do męża -Bogdan, trzeba dzisiaj podlać pelargonie i hortensje.

-A skąd ja mam wiedzieć, które to są? Jak pojedziemy, to mi wtedy pokażesz.

 Bogdan, po czym wstał, aby nalać sobie dokładkę zupy.

Ernest większość dnia spędził w piżamie, grając na komputerze i usiłując dojść do siebie. Co jakiś czas sprawdzał, czy Louis jest dostępny, ale wybiła 16, a po nim nie było śladu. W pewnym momencie, usłyszał dźwięk wiadomości i pełen nadziei spojrzał na ekran. 

-To Arnold. - westchnął.

-Hej wychodzisz gdzieś dzisiaj? Nudzi mi się. - napisał blondyn, a Ernest sam nie wiedział co robić, bo nadal nie doszedł do siebie po nocnych przygodach.

-Chyba dzisiaj nie. Jestem strasznie zmęczony. -odpowiedział Ernest, mając nadzieję, że kolega nie będzie go namawiał.

-To co wy wczoraj robiliście???- zapytał wyraźnie zainteresowany Arnold.

-Nie pytaj. Jechałem do niego jak debil o 3 w nocy, a otworzył mi jego stary i mnie wypierdolił.

-To widzę, że nieźle się napaliłeś.- skomentował Arnold, a Ernest westchnął, spodziewając się po koledze komentarza w tym stylu.

-Trochę mnie poniosło.- przyznał Ernest. -Wczoraj był pijany, a dzisiaj się do mnie nie odzywa. Myślisz, że to zły znak?- zapytał, wyraźnie zmartwiony.

-No nie za dobry...

***

Louis obudził się z ciężką głową i okropną suchością w gardle. Gdy otworzył opuchnięte powieki, w pierwszej kolejności zobaczył pustą butelkę po wódce, stojącą na oblepionym colą stoliku. Przetarł oczy, aby lepiej widzieć i wtedy dostrzegł porozrzucane ubrania, niektóre na łóżku, inne na podłodze. Czuł dziwny niepokój, nie mogąc sobie przypomnieć, co dokładnie robił poprzedniego wieczoru. Wziął swój telefon i gdy włączył internet, zbombardował go jazgot powiadomień z messengera. Złapał się za głowę w reakcji na nagły hałas, po czym szybko wyciszył telefon. Głośne dźwięki spotęgowały jego złe samopoczucie, jednak przy okazji pomogły mu się rozbudzić. W pierwszej kolejności, przeczytał nowe wiadomości od Ernesta, wysłane nad ranem.

02:52: Jestem już. Otwórz mi.

03:05: Kurwaaaa twój stary mnie opierdolił i wyjebał. Ale mnie zrobiłeś...

Mój chłopak też jest kibolemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz