Rozdział I - Poczuj smak stolicy Podkarpacia

154 9 3
                                    

Poniedziałkowe lekcje dla klasy Ernesta dobiegły końca i gdy tylko wybrzmiał dzwonek, przedarł się przez tłum na korytarzu, po czym zatrzymał zaraz przy drzwiach wejściowych do szkoły. Jego szczęka cały czas była obolała po wczorajszej bójce pod stadionem, a nauczyciele nie dawali mu spokoju wypytując o siniaki, które były coraz bardziej widoczne. Nie mógł się tak po prostu przyznać, że oberwało mu się na derbach, bo zaraz wylądowałby u pedagoga bądź psychologa szkolnego. Ernest nie miał wyglądu typowego kibola, a delikatne rysy twarzy i piegi na nosie ani trochę nie dodawały mu grozy. Przez to nie był brany na poważnie w środowisku kibolskim. Jeśli chodzi o ubiór, to stawiał głównie na dresy. Poza nimi niewiele można było znaleźć w jego szafie. Chłopak odsunął się na bok, gdy tłum uczniów zaczął wybiegać ze szkoły. Arnold i Karolina, na których czekał, też w końcu opuścili budynek.

-Ale ci wczoraj spuścili wpierdol.- powiedział Arnold na powitanie, zbiegając po schodach. W ślad za nim ruszył Ernest i Karolina.

Arnold Adamski i Karolina Lewandowska. Z daleka przypominali trochę rodzeństwo, przy czym Karolina wyglądała jak starsza siostra Arnolda, przez to, że przerastała chłopaka o głowę. Dopiero gdy podeszło się bliżej, można było zauważyć, że chłopak ma naturalnie jasne włosy, natomiast Karolina tlenioną platynę. Do tego nogi modelki i wyzywający chód sprawiały, że dziewczyna była uważana za dobrą szprychę i wielu chłopaków ze szkoły chciało się z nią umówić. Nie mieli też większego wyboru, gdyż w ich męskiej szkole, przypadało co najwyżej cztery dziewczyny na klasę.

-Nawet mi nie mów o wczoraj.- westchnął Ernest. -A czemu Ciebie nie było na derbach, hm?- dodał

-Byłem, ale się nie napierdalałem z większymi od siebie.- powiedział Arnold, przyspieszając kroku i kierując się w stronę Hetmańskiej.

-Ten co mi przywalił, to wcale taki duży nie był!

-A pamiętasz jak wyglądał?- zapytała Karolina, wyglądając zza swojego chłopaka.

-Kurwa, ja nawet wiem kto to był...to gościu z naszej szkoły.-wyszeptał Ernest.

-Co Ty pierdolisz? Który to?- dopytywała Karolina

-Ehh potem wam powiem. -westchnął Ernest spoglądając na wielki napis "Stadion Stal Rzeszów", pod którym wczoraj został mu wymierzony pamiętny cios. 

Nastolatkowie zatrzymali się na przystanku Hetmańska stadion, po czym wsiedli w linię numer 34. Gdy pojazd zbliżał się do ulicy Lisa Kuli, a następnie minął jedną z najstarszych galerii w Rzeszowie, Ernest podniósł się ze swojego siedzenia i spojrzał na towarzyszy.

-Dawajcie, wysiadamy. - na komendę Ernesta, Karolina i Arnold wysiedli za nim z autobusu. 

-Umieram z głodu! -wyjęczał Ernest. 

-To gdzie idziemy jeść?- zapytał Arnold.

-Chyba tam gdzie zwykle- odparł Ernest, po czym przyspieszył kroku i prowadził znajomych w stronę rynku. 

Po krótkim spacerze po samym centrum miasta, nastolatkowie zatrzymali się przed lokalem z charakterystycznym pomarańczowym szyldem- Dara Kebab.

Karolina zajęła miejsce, a Ernest z Arnoldem poszli zamówić jedzenie.

-Proszę kebab studencki, sos mieszany i mięso mieszane. I dla mojej dziewczyny kebab mini z kurczakiem i sos łagodny.- Arnold złożył zamówienie, po czym otrzymał numerek i zajął miejsce obok Karoliny.

-Dla mnie będą frytki z posypką, wołowiną i do tego sos ostry. - po tym jak Ernest złożył zamówienie, zajął miejsce obok swoich znajomych. 

To mów co to za typ. - zaciekawiony Arnold od razu chciał wrócić do rozmowy, którą zaczęli pod szkołą. 

Mój chłopak też jest kibolemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz