Rozdział XXII - Dziękuję Ci tato, że jestem na Reską

71 4 4
                                    

MOBILIZACJA RESOVIA!!!

JUTRO PO MECZU USTAWKA Z PSAMI! ŻABKA HETMAŃSKA 73

ZACHODNIA CZĘŚĆ MIASTA MELDUJEMY SIE!

KRN, BARANÓWKA, PROJEKTANT, GRW!

JEDNA WIARA JEDEN KLUB! SOVIA AŻ PO GRÓB

A STAL JEBAĆ!

Po przeczytaniu posta na grupie Resovii, Ernest czuł się wyjątkowo niespokojny. Kiedy wjeżdżali windą na 20 piętro, nadal siedział z nosem w telefonie, śledząc nowo pojawiające się komentarze pod wydarzeniem. Gdyby nie post na grupie Stali, nie miałby pojęcia, że jest bezpośrednio zamieszany w całą akcję. Teraz żałował, że stawiał się szkolnym stalowcom. Ale co też innego mógł zrobić? Dobrego wyjścia z tej sytuacji nie było.

Ernest przerwał swoje rozmyślania, kiedy przekroczyli próg mieszkania Jankowskich. Zdążyło się już zrobić ciemno i dosyć późno, a Piotra nadal nie było w domu. Louis zaprowadził swojego gościa do kuchni, a sam od razu sięgnął do lodówki po zakupioną wcześniej Soplicę. Mogłoby się wydawać, że informacja o ustawce nie zrobiła na nim wrażenia, ale w rzeczywistości cały czas się zastanawiał, co może zrobić, aby pomóc Ernestowi. Alkohol sprawy nie rozwiąże, ale może chociaż uda im się trochę wyluzować. Nie chciał, żeby to całkiem popsuło im wieczór.

Wbrew pozorom, wolał drinki od czystej wódki, więc wyjął również colę i limonkę. Ernest wcisnął telefon do kieszeni i oparł się o kuchenny blat. Doszedł do wniosku, że czytanie komentarzy i tak nic mu nie da. Postanowił nie zamartwiać się na zapas. Przerzucił wzrok na Louisa, który w skupieniu wymierzał proporcje wódki i coli. Kiedy dopełnił swoje dzieło świeżo wyciśniętym sokiem z limonki, ruszył w stronę Ernesta z dwoma drinkami w dłoniach.

-Lubisz Cuba Libre? -Ernesta wyjątkowo rozbawiło to pytanie. Myślał, że to po prostu wódka z colą. Widocznie ta limonka dodała tyle prestiżu.

-To chyba bardziej Cuba Louisa. Cuba Libre robi się z rumem z tego co kojarzę. -zaśmiał się Ernest, po czym wziął do ręki swojego drinka.

-Skąd ty się tak znasz? -Louis uśmiechnął się z satysfakcją, że udało mu się rozbawić chłopaka. O to właśnie mu chodziło. Stuknęli się szklankami, po czym opróżnili je do połowy.

-Pójdę z tobą jutro. -oznajmił Louis po chwili milczenia. Spojrzał z determinacją w oczy towarzysza, które wyraźnie się rozszerzyły na te słowa. -Jeśli będzie trzeba, będę się bił po stronie Resovii, ale na pewno nie puszczę cię tam samego. -dodał, po czym odłożył szklankę na blat.

Ernest spojrzał w niebieskie oczy pełne determinacji. To spojrzenie ukoiło w moment jego nerwy, a nagłe wyznanie sprawiło, że jego ciało ogarnęło przyjemne ciepło. W jakiś dziwny sposób go to rozczuliło.

Nie mógł się powstrzymać i złapał niższego chłopaka w objęciu. Kiedy przycisnął go do swojego ciała, poczuł przyjemnie miękkie włosy na swojej twarzy, a na szyi jego ciepły oddech. Uśmiechnął się lekko, kiedy Louis odwzajemnił gest, a on wtedy ukrył głowę w jego ramieniu.

-Ja dla ciebie też mógłbym się bić po stronie Stali. -wydusił Ernest, wbijając głowę mocniej w jego ramię, aby wypowiedziane przez niego słowa wybrzmiały możliwie jak najciszej. To wyznanie wydało mu się w jakiś sposób krępujące. Oboje nie byli zbyt dobrzy w mówieniu o uczuciach.

Zawstydzenie Ernesta szybko ustąpiło miejsca zaskoczeniu, kiedy nagle znalazł się w mocniejszym uścisku, a po chwili stracił grunt pod nogami. Złapał się mocniej, kiedy był w powietrzu. Nie trwało to długo, bo zaraz został posadzony na blacie.

Mój chłopak też jest kibolemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz