Nie miałem pojęcia, że można być tak zepsutym człowiekiem jak Rose. Teraz miałem ochote wszystko rozjebać, ale wiedziałem, że problemy może mieć też moja siostra.
Umówiłem się z Robertem, że wpadnę na komisariat, bo ma sprawe do obgadania. Nie dziwię się, bo ostatnio sporo się dzieję, a ja nie mam o niczym pojęcia. Wole przesiedzieć w kasynie lub załatwiać sparwy związane z moją mafia. Do tego pasowałoby jakbym wpadł do jednego z klubów, bo cały czas dostaję skargi na jedną osobą, a najlepsze jest w tym, że te skargi sypią się ciągle od tej samej osoby.
Zaparkowałem przed sporym komisariatem gdzie znajdowała się policja. Spokojniejszy wszedłem do środka i uwidziałem Akiego rozmawiającego z jakąś kobietą i nie wyglądało to na miła rozmowę, bo bruneta zaczęła krzyczeć. Zacząłem iść w tamtą stronę, bo wątpię żeby ten chłopaczek mógł coś zrobić, by na niego tak intensywnie krzyczeć.
Stanąłem za brunetką, a Akio widząc mnie uśmiechnął się.
- I co się tak szczerzysz?! - warknęła.
- Radziłbym żeby pani przestała krzyczeć jak jestem jeszcze spokojny.
Ta obróciła się od razu, a gdy tylko mnie ujrzała zrobiła się czerwona.
- Jasne! - od razu uśmiechnęła się. - Szuka pan tu kogoś? Bo wątpię, że taki przystojniak by coś zrobił - zaśmiała się.
- Cóż jestem mordercą i kogoś zabiłem.
Ta zaczęła się jeszcze bardziej śmiać.
- Dobry żart! A ty Akio? Nie przeszkadzaj nam.
- Ależ Akio nie przeszkadza - uśmiechnąłem się do niego.
- A wie pan może gdzie jest Felix?
- Felix? - powtórzyłem zdziwiony.
- Um ten pan z którym byłem rano.
Czyli ten staruch nazywał się Felix.
- Och, przykro mi, ale nie mam pojęcia. Za to zapraszam cię na wode z sokiem malinowym i cytryną - puściłem do niego oczko. - Wybaczcie, ale muszę już iść.
Nie spodobała mi się ta baba.
Wszedłem do gabinetu Roberta bez pukania, bo po co jak bylem umówiony.
- Jacob proszę powiedz mi co się stało, że Felixa nadal nie ma po tym jak był u ciebie w raz z Akio - zapytał w prost od razu po moim wejściu.
- A może tak dzień dobry?
- Dobry by był gdyby Felix wrócił! - krzyknął.
- Co ja moge poradzić, że miał niewyparzony język.
- MIAŁ?!
- Ups...
- Jacob... Powiedz, że żartujesz proszę.
- Sam się o to prosił! Zbił filiżankę mojej babci!
- Jacob do jasnej cholery!
- Oh dramatyzujesz - machnąłem lekceważąco ręką opierając się o drzwi. - Moża powiedzieć, że był chory psychicznie i sam sobie wbił tackę w łeb.
Starszy mężczyzna spojrzał na mnie i zamrugał parę razy.
- TACKĘ?! - wstał z fotela.
- To do kiedyś Robert! - szybko wyszedłem trzaskając drzwiami jak to mam w zwyczaju.
Znowu przechodziłem obok Akiego i tej baby która cały czas się na niego darła. Przeszedłem obok Akiego uderzając go w tyłek. Nie zwracając na nic uwagi wyszedłem z komisariatu.
CZYTASZ
Kulka
FanfictionCo, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...