2️⃣5️⃣

320 16 9
                                    

- Skarbie jesteś dla mnie taki nie dobry... Ale tak bardzo cię pragnę - usłyszałem szept przez który przeszły mnie ciarki.

Jeśli teraz Nathan za mną stał to kto tak naprawdę upadł...?

- Noeś! Też chcę tu iść!

Usłyszałem piskliwy, dziecięcy głos i odruchowo obróciłem się w tą stronę. Ujrzałem przerażony wyraz twarzy dziewczynki wpatrujący się w jeden punkt. Z jej oczu zaczęły spływać pojedyncze krople łez.

*Parę minut przed wejściem do domu Akio*

- Noeś! Gdzie jedziemy? - zapytała kończąc loda.

Noe nie był dziś wyjątkowo już w nastroju. Po spotkaniu Nathana, jego wszystkie dziecięce wspomnienia powróciły. Dotyk i tyle nieprzespanych nocy.

Jadąc zauważył samochód stojący przy starym domu matki Akio. Po tym jak urwał mu się kontakt z Jacobem był tam jeden raz. Zaciekawiony zaparkował na podwórku i zatrzymał samochód.

- Poczekasz tu na mnie? - zapytał się dziewczynki wiedząc, że i tak go nie posłucha.

- Ale! - zrobiła niezadowoloną minę.

Noe westchnął i wyszedł z samochodu nie zamykając nawet drzwi. Przyjrzał się z bliska drugiemu pojazdowi i już dobrze wiedział kto jest w środku domu.

Drzwi były uchylone i powoli wszedł do środka. Ujrzał Akio układającego jakąś bluzę na kanapie i Nathana przyglądającemu się jakiemuś obrazowi. Chłopak nie myśląc za wiele zaczął skradać się do blondyna. Jak był już blisko niego ten złapał go za rękę i wykręcił ją szybko wyciągając pistolet z tylnej kieszeni spodni. Zanim Noe zdążył coś krzyknąć, mężczyzna postrzelił go prosto w serce.

**************************

Jak tylko spojrzałem w tą samą stronę co dziewczynka... Mojego szoku nie dało się opisać.

- Noe... Nic się nie zmienił - Nathan jedynie się zaśmiał.

*Tymczasem u Jacoba i Ricka*

- Mieliśmy jechać do twojego mieszkania! - zaczął krzyczeć Rick, gdy ja prowadziłem.

Nie odpuszczę sobie tak łatwo.

- Spierdalaj! - wycedziłem przez zęby podjeżdżając przed sam dom Akio i Nathana z którego niedawno wyszedłem.

Jak tylko się zatrzymałem szybko wybiegłem z samochodu. Chciałem wyważyć drzwi, ale okazały się być otwarte.

Widać, że ułomny, żeby drzwi otwarte zostawiać...

- Jacob!

- Zamknij się!

Oby dwoje weszliśmy do środka rozglądając się powoli.

- Wiesz, że nie ma ich samochodu, więc pewnie w domu też ich nie będzie?

Spojrzałem na niego i szybko się zastanowiłem.

- Racja.

W pewnym momencie usłyszeliśmy płacz dziecka dobiegający z pokoju.

- Olivier! - zacząłem szybko biec w stronę pokoju.

Złapałem za klamkę, ale drzwi były zamknięte.

- Olivier, odsuń się od drzwi! - krzyknąłem i odsunąłem się trochę od nich.

- Jacob możesz sobie coś przez to złamać!

- Nawet kulka z pistoletu mnie nie zabiła! - wleciałem w drzwi.

Teraz pokój prezentował się o wiele lepiej bez tych paskudnych drzwi.

- T-tata! - Olivier podbiegł do niego płacząc.

- Już spokojnie skarbie... - kucnąłem i przytuliłem do siebie chłopca.

- Że co? - Rick stanął jak wryty. - Tata?

- Długo by opowiadać - odparłem podnosząc syna na rękach.

- Tato...! Ja się tak bardzo bałem, że ten pan znowu mnie uderzy i tatusia - rozpłakał się kładąc głowę na moim ramieniu.

- Uderzy..? - wyszeptałem wpatrując się w ścianę. - Uderzył was? - dopytałem.

- T-tak, bo nie chciałem mówić do niego tata...

- I bardzo dobrze - mówiłem gładząc go po plecach cały czas.

- Jacob... Rozprawa w sądzie!

- Milcz! Jedź sam jak tak bardzo chcesz!

Próbowałem uspokojić chłopca co nie było tak łatwym zadaniem.

- Olivier... Wiesz może czemu twój tatuś chciał żebym umarł?

- U-umarł? Tatuś mi później mówił, że to lepiej dla taty jak sobie wyjedzie od nas daleko stąd..! - naglę ożył.

Wyjedzie?

- Wiesz dlaczego tak mówił?

- Jac-

- Siedź cicho kurwa - powiedziałem w stronę Ricka.

- Um... Troszkę? Potem pojechaliśmy tu! I ten pan uderzył tatusia i tatuś się wywrócił - zaczął gestykulować rączkami. - P-potem było coraz strasznej! Bałem się bardzo, bo ty jesteś lepszy od tego pana tato!

Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

- Potem ten pan krzyczał coś o nar... nartotya... Wiem! Narkotykach!... Że.. um... Podał tatusiowi nie te? - mówił pytająco.

Moje oczy rozszerzyły się.
Narkotyki..?

------------------

/Zgadnijcie kto nie odjebał sobie wreszcie kresek na pól twarzy, ale dojebał sobie mocniejsze rzęsy... Ja🤓☝
Kolejny rozdział pojawi się znacznie szybciej!(mam nadzieję...) Pracuje nad nową książka cały czas nawet w szkole z moim pomocnikiem🥸 m_paw_tyna i to nie tak, że już mnie nie obchodzi kulka... bo mam do niej pełno pomysłów i nie umiem się zdecydować na któryś z nich! Wydaję mi się, że Tynka zaczyna mieć już dość gadania o moich książkach i jakże to wybitnych pomysłach🥰 Na pewno, gdy skończę kulkę zrobię chwilę przerwy i wstawię coś kolejnego mega super, ale pisanego w trzeciej osobie🤫/

KulkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz