3️⃣1️⃣

642 16 17
                                    

"Noe"

Niedawno co wyszedłem ze szpitala, a te dwa gołąbeczki się pogodziły. Jak cudownie! Jeszcze Jacob ma się oświadczyć Akio!
Oczywiście wiem o tym tylko ja i mój cudowny misiu pysiu Victor! Przez średnio śmieszny żart Jacoba.

Właśnie razem z Victorem szykowaliśmy się na te wielkie wydarzenie w domu mojego brata. Dlaczego jego? Bo mi je oddał, a z Arią wyjechał do innego kraju. Cóż... jej pożegnanie z Olivierem było dość bolsene... Trochę łez się polało, ale Jacob obiecał, że Olivier będzie mógł z nią codziennie rozmawiać.

- Noeś! Gotowy? - krzyknął otwierając drzwi.

- Już idę!

Na mojej twarzy widniał ogromny uśmiech.
Mój kuzyn wreszcie odnalazł prawdziwą miłość swojego życia!

Miałem na sobie zwykłe luźne spodnie dżinsowe i przewiewną, błękitną koszulę. Za to Victor miał na sobie szary garnitur co idelanie kąponowało z jego czarnymi jak smoła włosami. Tak, specjalnie poszedł do fryzjera przed tym wydarzeniem.

----------------

- Hamuj! Hamuj mówię! - darłem się na całe gardło.

Typ chciał mnie wpędzić do grobu. Jeździł jak jakiś pojebaniec! Znaczy... Idiota..!

- Uspokój się złotko - puścił do mnie oczko i zaparkował przed posiadłością Jacoba.

Wszystko miało się odbyć w ich ogrodzie.

- Jeśli nie przestaniesz to twoje złotko skopie ci dupsko - wysyczałem wysiadając z samochodu.

Wszyscy zgromadzeni siedzieli w altance i był tam nawet Rick?

- Rick! - krzyknąłem radośnie. - Ostatni raz widziałem cię w wieku może 13 lat u Jacoba! - podbiegłem do wszystkich.

Jacob zaprosił tylko najbliższe mu osoby.

- Noeś, skarbeńku! - pani Anastazja wstała i uściskała mnie mocno.

- Więc kiedy się dowiem co to za spotkanie? - zapytał szatyn trzymając syna na kolanach.

Jacob podszedł do Akio i zdjął z jego kolan Oliviera i odstawił go na ziemię po czym wystawił dłoń w jego stronę.

- Złap i chodź za mną - powiedział.

Przyglądałem się wszystkiemu z uśmiechem i szybko wyciągnąłem telefon do robienia zdjęć.

- Victor! - szepnąłem obok niego. - Nagrywaj, szybko..!

Jacob zaprowadził Akio na sam środek ogrodu.

Miał na sobie czarny garnitur, czyli klasycznie. Natomiast Akio, był ubrany w zwykłe dresy.

Mężczyna zbliżył się do szatyna przytulając mocno. Pocałował go i odsunął się robiąc krok w tył, wpatrując prosto w jego oczy.

Jacob uklęknął na jednym kolanie przed Akio i zamknął na chwilę oczy.

- Jacob... ty chyba nie chcesz powiedzieć, że... - szatyn wpatrywał się w bruneta, gdy ten wyciągnął coś z kieszeni.

Czerwone pudełeczko.

- J-jacob... - powiedział przez łzy.

- Czy chcesz uczynić mnie najszczęśliwszym mężczyzną na tej ziemi i przyjąć moje oświadczyny? - zapytał z uśmiechem otwierając pudełeczko.

W środku było widać przepiękny pierścionek z prawdziwym diamentem na samym środku.

Akio zakrył twarz dłońmi i zaczął płakać. Upadł na kolana i z szeroko otwarytymi oczami zaczął wpatrywać się w Jacoba.

Uchwyciłem wszystko w idealnym momencie!

Ucieszony schowałem telefon.

Minęła chwila, ale Akio nic nie odpowiedział. Ani drgnął.

- Akio? - zapytał naglę Jacob.

- U...uc...uciekaj... - wyszeptał cichutko i osunął się powoli na ramię Jacoba.

Naglę z każdej strony rozbrzmiały się strzały z broni. Przedziurawiły wszystkich dookoła.

- Co do kurwy..! - Jacobowi nie było dane namyśleć się nad sytułacją, gdy już z daleka trafiono go kulką w głowę.

Roztrzęsiony rozglądałem się skąd wydobywają się strzały, ale naglę oberwałem w nogę, a potem w bark.

- Cholera! - upadłem rozpaczliwie krzycząc.

Ogród zamienił się w istny koszmar.

- Kto mieczem wojuje, od miecza ginie, braciszku... - usłyszałem głos za bardzo mi znany.

- Matylda... - wyszeptałem cały załzawiony.

Czerwonowłosa wstąpiła na teren ogrodu i zaczesała swoje włosy w tył.

- Tak bardzo pragnął mnie zabić i myślał, że mu się udało. Śmieszne - odpowiedziała celując prosto w moją głowę.

Nie zdążyłem nic powiedzieć, gdy przed moimi oczami uwidziałem zwykłą pustkę.

Już nikt, nigdy nie usłyszy odpowiedzi Akio, na zaręczyny Jacoba.

/Po tak długim czasie wreszcie kończymy historie dwóch chłopaków o sprzecznej osobowości. Książka nigdy nie była planowana na happy end. Nie tym razem i nie w tej histori. Momentami walczyłam z moją weną i naparwdę cieszę się, że wreszcie to zakończyłam. Jestem też miło zaskoczona, że tyle osób postanowiło to czytać od samego początku, aż do teraz. Mam nadzieję, że miło się czytało...⚘⚘ Może za parę miesięcy pojawi się moje kolejne arcydzieło? Kto wie... Chciałbym też dodać, że książka faktycznie nie była pisana jakoś profesjonalne. Było to dla mnie zwykłe, nowe doświadczenie. Dziękuję wszystkim za czytanie!/

KulkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz