6️⃣

1.1K 39 32
                                    

Będąc niedaleko klubu zastanawiałem się czy Akio na pewno został taki sam. Żadnego rodzeństwa? Dziadków? Ciotek? Co z nimi? Tego dowiem się jeszcze dziś, ale zajmie się tym Harry. Może spotkam go w klubie do którego jadę. W nim zawsze jest najwięcej odwiedzających przez miejsce położenia i zadbanie klubu o które postarałem się jak najlepiej w resztę klubów mam wyjebane. Wyciągnąłem swoje cygaro z półeczki w samochodzie i zapaliłem je puszczając na chwilę kierownicę. Można powiedzieć, że byłem uzależniony, ale już za późno na moje ratowanie to i tak by nie miało sensu.

Zaparkowałem pod moim wyznaczonym miejscem i założyłem płaszcz, bo na zewnątrz znowu prószył śnieg co już mi się aż tak bardzo nie podobało jak na początku, bo wraz z śniegiem nadchodzą moje znienawidzone święta i urodziny. Z zepsutym humorem jeszcze bardziej niż wcześniej wszedłem do środka i zainwestowanie w porządną klime było dobrym pomysłem, bo w klubie nie było wcale duszno przez taki natłok osób.

Muzyka grała na całego, a kelnerki odpoczywające przy barze od razu na mnie spojrzały z uśmiechem na twarzy. Wszystkie zaczęły poprawiać swoje krótkie spódnice. Zniesmaczony tym widokiem i tak musiałem do nich podejść.

- Dzień dobry szefie - Nina wstała zarzucając swoimi długimi blond włosami w tył odsłaniając przy tym swój dekold. - Mogę w czymś pomóc? Może ma szef na coś dziś ochotę?

- Nina ostrzegam - spojrzałem na nią karcącym wzrokiem, a reszta panienek rozeszła się pracować widząc mój zły humor.

- W tym, że już nie będziesz dla mnie łagodny..? - przykleiła się do mnie i stanęła na palcach szepcząc mi do ucha: Słyszałam, że ma szef dużego... - przejechała ręką po moim kroczu.

- Zwalniam cię - odparłem zirytowany.

- Ale jak to?! - odskoczyła ode mnie oburzona.

- Mam powtórzyć? Jesteś tak samo pusta jak twoja matka, wypierdalaj stąd - rzuciłem na odchodne.

Cała sytuacja bardzo mnie zniesmaczyła, ale nie mogłem tak od razu wyjść bez załatwienia sprawy dla której tu jestem.

- Hej ty! Popilnujesz mi płaszcza - rzuciłem go w stronę barmana, a ten tylko kiwnął głową.

Musiałem podejść do Charlesa, który zajmował się wszystkimi skargami żeby wytłumaczył mi z kim jest taki ciągły problem. Podszedłem do pokoju i bez zbędnego pukania od razu wszedłem do środka.

- Mógłby szef chociaż zgasić te cygaro jak tu wchodzi - zakaszlał.

- Nie płace ci za narzekanie, a teraz mów kto to taki.

- Chodzi o Noe.

Noe? Przecież to aniołek w ludzkiej skórze. Delikatny chłopak, którego sprzedała tu nam ciotka, a ja nie miałem innego wyboru jak go tu nie przyjąć. Noe był moim kuzynem, który traktował mnie jak starszego brata, bo tylko ja się nim zajmowałem.

- Nie mam pojęcia o co chodzi, ale chłopak nie chce tez powiedzieć co się dzieje, gdy znika z jednym z klientów w pokoju.

- Co ma się niby dziać? - odparłem. - Jest tylko tancerzem prywatnym. Nie pozwoliłbym go przecież ruchać, bo jest na to za delikatny. Gdzie jest teraz? - zaciągnąłem się dymem z cygaro.

- Z mojego grafiku wynika, że ma teraz taniec dla gościa który cały czas się skarży.

- To po chuj tu przychodzi - popierdoleniec. - A w ogóle właśnie Charles patrz jakie cudeńko zakupiłem. - z tylnej kieszeni wyciągnąłem big bang pistol set. Te nazwy były coraz dziwniejsze.

Z niektórymi z pracowników dobrze się dogadywałem tez przez znajomości mojego ojca. Charles był synem prokuratora z którym miałem układy, więc trzeba było się dogadać tym bardziej, że u mnie pracował.

KulkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz