- Noeee! Kto to był? - blondynka zapytała zapinając w tym samym czasie pasy.
- Ktoś nie fajny - powiedziałem ruszając z miejsca.
Nathan...
Na wszystkie wspomnienia zrobiło mi się słabo i byłem pewny, że moja twarz pobladła.
Ten kurczak już dawno powinien siedzieć za to wszystko w pierdlu..!
Zatrzymałem się w korku i oparłem głowę o kierownicę.
Cholera jasna... Akio, w coś ty się wpakował?
----------------
"Jacob"
- Policja!? - krzyknąłem zatrzymując się.
- Nie wiem jakim cudem po tylu latach naglę tam zawitali... Ale na pewno nie zapowiada się dobrze - mówił powoli.
To nie był Rick którego znałem.
Miał w sobie jeszcze trochę z dziecka, ale teraz mówił zbyt poważnie. Zbyt poważnie, żeby to zignorować.
- W jakiej sprawie jedziesz do sądu? - zapytałem siadając na ławce przy sklepie.
- Odnowili po latach śledztwo w sprawię policjanta, któremu przyjebałeś tacką pomiędzy oczy - zaśmiał się.
- Kurwa... - przeklnąłem pod nosem.
Naglę zaczęło im się nudzić?
Rozważam nad tym czy faktycznie nie lepiej by było gdybym umarł i by mnie ostatecznie nie uratowali.
Naglę nie daleko stąd zatrzymał się jakiś samochód.
- Wsiadaj i jedziemy! - krzyknął do mnie z daleka Rick.
Spojrzałem na niego w szoku. Jakim cudem wiedział gdzie jestem?
- Już się tak nie patrz! - podszedł do mnie. - W tą stronę jest droga do sądu i przy okazji cię zobaczyłem, więc też przy okazji cię zabiorę.
- Przecież jestem w dresie!
- Nawet garnitur ci nie pomoże w tym stanie - zaśmiał się.
Jakim stanie?
Wszedłem w aparat na telefonie i wystawiłem urządzenie przed siebie tak, by zobaczyć idealnie swoją twarz.
Z każdą sekundą czułem się coraz bardziej przygnębiony i załamany.
I ja tak wyglądałem przed Akio i Nathanem?! Japierdole..!
Moje włosy były całe rozjebane, a na mojej idealnej twarzy było parę zadrapań i lekkie wory pod oczami.
- Kurwa! Jdziemy do domu! - szybko wstałem chowając telefon.
- Wtedy spóźnimy się na rozpra..-
- W chuju to mam! Do domu, szybko! - złapałem go za rękę i pociągnąłem w stronę samochodu. - Jak ja mogłem się tak komukolwiek pokazać! - lamentowałem.
---------------------
"Akio"
Miałem spuszczoną głowę, ale Nathan naglę złapał mnie za podbrudek i podniósł moją głowę do góry tak, by mógł widzieć całą moją twarz.
- Coś nie tak złotko? - zapytał ze swoim uśmieszkiem.
- Pojedziemy do mojego domu? - zapytałem od razu bez zastanowienia.
Blondyn przyglądnął mi się i kciukiem potarł mój policzek.
- Nie ma problemu... - zaczął i nachylił się do mnie. - Ale w zamian za to mam cię przez całą noc dla siebie... - wyszeptał mi prosto do ucha.
Moje oczy rozszerzyły się ze strachu, wiedząc jak każda taka noc wygląda.
Z Jacobem nigdy tak nie wyglądała... Ale przecież sam chciałem go zabić... Przecież to ja pierwszy go z nienawidziłem... Ale za co..? Awans?
- Dobrze - przytaknąłem bez żadnego zastanowienia.
- Grzeczny chłopczyk - powiedział kładąc swoją dłoń na moich włosach prostując się przy tym.
Wymusiłem na swoich ustach uśmiech przymykając przy tym oczy.
- Więc chodźmy, ale po co? - zapytał, a ja szedłem za nim.
- Ostatnio tam byłem i zostawiłem tam swoją bluzę..
- Kiedy? - zatrzymał się i obrócił do mnie. - Kiedy tam byłeś? - zapytał surowo łapiąc mnie za ramię mocno ściskając.
- P-potem jak Jacob trafił do s-szpitala! Musiałem przecież się do ciebie s-spakować..! - mówiłem szybko, a jego uścisk się rozluźnił.
- Rozumiem - na jego twarzy znów pojawił się uśmiech. - Nie traćmy więcej czasu i chodźmy.
------
- Kiedyś mieszkała tu twoja matka, prawda? - zapytał parkując przed domem. - Biedna zginęła przez zwinne rączki Jacoba - zaśmiał się.
Spojrzałem na niego ponuro.
- No już się tak na mnie nie patrz - uśmiechnął się i wszedł z samochodu. - Masz dziś jakieś humorki - powiedział otwierając mi drzwi. - Grunt, żeby ci jak najszybciej znikły do wieczora.
Spojrzałem prosto w stronę domu, by tylko nie spojrzeć się na blondyna.
- Pośpiesz się - warknął wyciągając mnie z samochodu. - Nie mamy całego dnia.
- Jasne... - odparłem idąc w stronę drzwi.
Weszliśmy do środka nie ściągając butów, a ja od razu skierowałem się do salonu.
Mężczyna poszedł za mną i przystanął obok mnie, gdy zabierałem swoją bluzę z kanapy.
- Co to przedstawia? - mężczyzna przystaną przy jednym z obrazów zawieszonych nad kominkiem w którym już od dawna nie zapalił się żaden ogień.
- "Urok śmierci" - odparłem zerkając na niego kątem oka.
- Urok śmierci? - powtórzył po mnie lekko zdziwiony.
- Każda śmierć ma swój urok, a tym bardziej ta niespodziewana - odparłem składając bluzę.
Zanim się obróciłem głośny strzał z pistoletu rozniósł się po całym mieszkaniu.
Moje ręce zadrżały, a bluza znów upadła na kanapę. Ze starchu nie umiałem się ruszyć. Usłyszałem jak Nathan upada na ziemię i głośne dyszenie.
Ktoś tu był, a ja nie umiałem się nawet ruszyć.
Zacząłem spokojnie oddychać by jak najszybciej się uspokoić i nie zacząć panikować.
Błagam... Błagam... Ja.. Ja nie chcę umierać...
Zamknąłem oczy próbując się nie rozpłakać, ale wtedy ktoś przytulił mnie od tyłu opierając swoją głowę o moje ramię.
Stałem jak wryty. Przez chwilę zapomniałem jak się oddycha.
- Teraz nikt ani nic nas nie rozdzieli... - usłyszałem z myślą, że się przesłyszałem.
/Nawet ja się tego nie spodziewałam, a przecież sama to piszę😨/
CZYTASZ
Kulka
FanficCo, gdy na liście Jacoba Smitha, szefa mafii, pojawi się dość młody policjant? |Rozpoczęcie:10.12.2023r |Koniec:21.04.2024r...