Ponowne zawitanie w rodzinnych stronach było dla Konrada czymś niezwykłym. Doskonale pamiętał, jak wyjeżdżając stąd na studia do Rzymu obiecał sobie, że jego noga nigdy więcej w Mediolanie nie postanie. Tymczasem właśnie jechał autobusem ze stacji kolejowej na drogi koniec miasta, do domu. "Obłęd" — przeszło mu przez myśl, gdy obserwował krajobraz za oknem.
Wreszcie pojazd zatrzymał się na przystanku niedaleko jego dawnej podstawówki. Wiele ludzi wysiadało w tym samym czasie, co on, ale w końcu udało mu się zaczerpnął typowego, wielkomiejskiego powietrza. Na widok znajomego budynku skrzywił się. Nie lubił wracać wspomnieniami do tamtego okresu. Jedyne, co wyniósł z pierwszych lat swojej nauki, to Lorenzo w dosłownym tego słowa znaczeniu. W trakcie zakończenia roku szkolnego szatyn zemdlał i trzeba go było wynieść przed budynek, aby odzyskał przytomność.
Wszystko wyglądało tak, jakby czas stanął w miejscu. Ogrom ludzi zgromadzonych na ulicach w ostatnich dniach przed świętami był standardowym widokiem, który zapamiętał z dziecięcych lat. Choć od małego mieszkał w wielkim mieście, to nigdy nie znosił przebywać w takim tłumie, dlatego piesza droga do domu dłużyła mu się w nieskończoność. Ze słuchawkami w uszach słuchał najnowszego utworu Måneskin THE LONELIEST. Muzyka zespołu była dla niego odskocznią od codzienności, lecz jednocześnie stale przypominała mu o pewnej kobiecie o czarnych jak noc włosach oraz chłodnych niczym wody Oceanu Arktycznego oczach. Na samo wspomnienie tego, w jaki sposób potoczyła się ich ostatnia rozmowa, wzdrygnął się.
Nie potrafił postąpić inaczej. Ze strachu.
W pewnym momencie zatrzymał się i uniósł głowę do góry. Blokowisko, w którym mieszkali jego rodzice oraz młodsza siostra, należało do jednych z bardziej zjawiskowych i nowoczesnych, a ponadto znajdowało się na zamkniętym osiedlu. Podszedł do bramki, wcisnął odpowiedni guzik, a po chwili rozległ się charakterystyczny dźwięk i wszedł na teren osiedla.
Pięć minut później stał przed drzwiami mieszkania. Po chwili zawahania w końcu zapukał, a w progu stanęła matka bruneta, Domenica. Na widok syna położyła dłoń na sercu, a sekundę później przyciągnęła go do siebie i przytuliła czule. Konrad od razu odwzajemnił ten gest.
— Boże, myślałam, że to babka — powiedziała z rozbawieniem, odsuwając się od niego na długość ramion. — Hej, Konrad przyjechał!
Jak na zawołanie, cała rodzina przybiegła do przedpokoju. Najpierw na szyję rzuciła mu się Federica, zaraz po niej dołączyli Tito i Rocco, starsi bracia bruneta. Ich słodka chwila została prędko przerwana przez głowę rodziny. Rodzeństwo Konrada odsunęło się od niego, torując drogę dla mężczyzny.
— Witaj w domu — odezwał się Casimiro i wyciągnął dłoń w jego kierunku. Konrad niepewnie podał mu rękę, a wtedy ojciec przyciągnął go do siebie, poklepał po plecach i zaśmiał się pod nosem. — Co ty, ojca się wstydzisz? Co ci tam przy uszach dzwoni? — Odsunął się nieco i przyjrzał mu się. — Nie chcę cię więcej widzieć w tych kolczykach, jasne? Pościągaj je i najlepiej oddaj Fede albo mamie.
— Chyba, że chcesz, abyśmy mówili do ciebie Cornelia — wtrącił Tito prześmiewczo, opierając się o ramię młodszego brata.
— Dobra, skończcie tą dziecinadę! Rocco, zabierz walizkę Konrada do pokoju Fede, a reszta ręce myć, zaraz kolacja — powiedziała Domenica stanowczo.
Konrad westchnął ciężko. Właśnie dlatego nie lubił tutaj wracać, ponieważ już od wejścia był obiektem żartów i drwin ze strony ojca i braci. Już jako mały chłopiec się wyróżniał, bo nie interesowały go "typowo męskie" zajęcia, takie jak piłka nożna, sztuki walki czy motoryzacja — o wiele bardziej wolał robić to, co według nich było zarezerwowane dla dziewczynek. Kiedy jego starsi bracia biegali po podwórku za piłką, on zostawał w domu i czytał książki. Kiedy Rocco i Tito chodzili na zajęcia judo, Konrad w sekrecie przed tatą uczęszczał na lekcje gry na pianinie u wujka.
CZYTASZ
Teatro D'ira [+18] ✓
Mystery / ThrillerPrzypadek Veronici Bozzeli był znany niemal każdej osobie we Włoszech. Odnalezienie nieprzytomnej aktorki w mieszkaniu przy jednej z rzymskich ulic nie wywołałoby takiego dużego zamieszania, gdyby nie fakt, że zaraz obok niej leżały dwa martwe ciała...