AKT II: Scena II

39 4 2
                                    

Gra na pianinie była jedną z niewielu rzeczy, której Konrad nie porzucił po nieprzychylnych komentarzach ze strony bliskich. To do tego uciekał, gdy czuł się źle i tylko to dawało mu ukojenie, kiedy tego potrzebował. Czasami grał sam, czasami robił to z Federicą, a po wyjeździe z Mediolanu tylko przy Veronice. Uwielbiała, z jaką lekkością mu przychodziło nauczenie się nowych kompozycji, a niekiedy wyciągała swoje skrzypce i grała razem z nim.

Źle zagrana nuta i sfrustrowane jęknięcie jego siostry prędko wytrąciło go z zamyślenia. Spojrzał na nią ze zmarszczonym czołem, a po chwili nastolatka odwróciła głowę w jego stronę z rezygnacją w oczach.

— Cały czas się mylę w tym momencie — powiedziała, pokazując palcem konkretny fragment melodii na pięciolinii — i nie wiem, co z tym zrobić.

— A próbowałaś zagrać wolniej? — wtrąciła Veronica, która akurat weszła do sypialni. Rzuciła mokry ręcznik do włosów na łóżko i nachyliła się na Federicą. — Albo oktawę niżej?

— Nie mogę zagrać wolniej, ale oktawę niżej? No nie wiem, czy to ma sens...

— Jak nie spróbujesz, to się nie dowiesz. Dawaj. — Odsunęła się i skrzyżowała ręce na piersi.

Dziewczyna niezbyt chętnie, ale zaczęła grać nieco wolniej. Pomieszczenie wypełniło melancholijne brzmienie, które ujęło Konrada za serce. Dopiero teraz wsłuchał się dokładniej i zrozumiał, że Federica gra jedną z kompozycji Chopina, którą sam uczył ją grać. Jednak wtedy szybko się dali z nią na spokój, ponieważ nie szło im to za dobrze i wujek zabronił im zabierać się za jego dzieła.

Moment, w którym do tej pory się myliła, Federica zagrała poprawnie, co wywołało uśmiech nie tylko na twarzy jej brata, ale również stojącej za nią Veronici. Po chwili rozległo się pukanie do drzwi i czarnowłosa ruszyła, aby sprawdzić, kto przyszedł, ale rodzeństwo czym prędzej ją wyprzedziło, jakby uciekali przed nią w popłochu. Uznała, że nie będzie szła za nimi, tylko wychyliła się delikatnie.

Federica zakładała buty, a Konrad trzymał jej plecak. W przedpokoju stał również nieznany Veronice mężczyzna, który przyglądał się nastolatce, a po chwili zabrał od bruneta jej bagaż. Brunet mu za coś podziękował, przytulił swoją siostrę na pożegnanie i zamknął za nimi drzwi, gdy już wyszli. Następnie pospiesznie wrócił do sypialni i prawie zderzył się ze zdezorientowaną Veronicą. Zmarszczył czoło, patrząc prosto w jej jasne tęczówki, jakby chciał odpowiedzieć na jej pytające spojrzenie.

— Co to miało być? — zapytała z pretensją w głosie. — Co to był za facet?

— Ojciec przyjaciółki Fede, przyjechał, żeby ją zabrać do siebie — wyjaśnił.

— Po co? Mówiłeś przecież, że będzie mieszkać u nas.

— Nie chciała tu zostać po tym, co zrobiłaś w sylwestra — odparł i odwrócił wzrok.

Veronica zagryzła środek policzka. Nie potrzebowała przypomnienia, podłużne ślady na przedramionach Konrada w zupełności jej wystarczyły.

— Wystraszyłam ją? — zapytała cicho.

— To mało powiedziane. Ona dosłownie była tobą przerażona.

— Boże, ja...

— Daruj sobie — przerwał jej. — Nie chcę słuchać twoich wyjaśnień. Zresztą, to nie mi się powinnaś z tego tłumaczyć — dodał i skierował się do salonu.

Veronica zagryzła środek policzka, odwróciła się i spojrzała na porzucony na łóżku ręcznik. Konrad miał całkowitą rację i nie miała zamiaru się z nim o to wykłócać, dlatego podeszła do szafy i wyjęła z niej suszarkę. Po wysuszeniu włosów przyszła pora na czesanie i w trakcie tej czynności zaczęła bardziej się zastanawiać nad jego słowami. A właściwie nad jego zachowaniem, bo dotarło do niej, że bezustannie ją uciszał. Z gwałtownością uderzyła szczotką o materac i prędko skierowała się do salonu. Konrad siedział na kanapie i coś przeglądał w telefonie, a po chwili przeniósł na nią spojrzenie i zdziwił się, widząc jej bojową postawę.

Teatro D'ira [+18] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz