AKT III: Scena VI

15 4 0
                                    

TRIGGER WARNING: zabójstwo

Patrzył przez dłuższą chwilę na wiadomości, które wysłał, ale nigdy nie miały uzyskać odpowiedzi. Nie sądził, że spędzenie czasu z Lorenzo i jego rodziną sprawi, że całkowicie porzuci pomysł z mszczeniem się na niewinnej osobie. O wiele bardziej wolał zaszkodzić komuś, kto na to prawdziwie zasługiwał. Nie był aktorem, a przede wszystkim nie był Veronicą. Nadszedł czas, aby stanąć do boju i choć wiedział, że walka będzie nierówna, musiał chociaż spróbować. Zablokował urządzenie i rzucił je na siedzenie obok, po czym odjechał z piskiem opon w kierunku komisariatu.

Przez całą drogę zastanawiał się, jak przekazać swoje plany tak, aby były zrozumiałe. Nie wiedział, czego spodziewać po ofierze ślepo zapatrzonej w swojego oprawcę. Ofierze, która przypominała mu dawnego siebie. Nie był w stanie zbawić całego świata, ale skoro miał możliwość wpłynąć na poprawę losu tej jednej osoby, musiał to zrobić.

Na komisariacie znalazł się z lekkim opóźnieniem, ale za to nie musiał czekać, aż przywiozą Matilde z aresztu. Od razu zaprowadzono go do małego pomieszczenia ze stolikiem i dwoma krzesłami. Tak samo, jak w przypadku widzenia z Veronicą, kobieta nie była świadoma, z kim się zobaczy. Na widok Konrada zamarła. Uważnie obserwowała, jak siada naprzeciw niej i opiera się łokciami o blat.

— Pięć minut — mruknął komisarz Santoro i zostawił ich samych.

— Co tu robisz? To, że mnie aresztowali, to dla ciebie mało? — zapytała z pretensją.

— Nie będę owijał w bawełnę, oskarżenie ciebie to był błąd — odparł, patrząc na swoje ręce. — Mam zamiar wycofać swoje zeznania i złożyć nowe.

Matilde patrzyła na niego z szeroko otwartymi ustami. Po chwili się otrząsnęła z szoku, pokręciła głową i powiedziała błagalnie:

— Nie możesz tego zrobić.

— Już postanowiłem i nie mam zamiaru zmienić swojego zdania.

— Konrad, ona sobie nie poradzi...

— Ale ty sobie świetnie poradzisz, tak? — zirytował się. — I jeśli wciąż łudzisz się, że wyciągnie cię z tego bagna, to zapomnij. Znamy prawdę, mogłaby zrobić to już dawno temu.

— Jestem pewna, że ma jakiś plan i...

— A ja nie będę w nim uczestniczyć — przerwał jej i wstał z miejsca. — Nie mam zamiaru żyć z myślą, że kryłem tę pierdoloną sukę — dodał oschle, po czym podszedł do metalowych drzwi i zapukał. Do środka wszedł pilnujący ich policjant, a Konrad tylko kiwnął mu głową, że to koniec spotkania i ruszył przed siebie.

Jeden punkt na jego liście został odhaczony. Wyszedł z budynku i ponownie wsiadł do samochodu. Miał do załatwienia jeszcze jedną rzecz, zanim wycofa poprzednie oskarżenia i złoży nowe, tym razem prawdziwe. W dole jego brzucha pojawiło się nieprzyjemne uczucie, gdy zawitał na przedmieścia Rzymu. Zaparkował kawałek dalej od domu, do którego miał zamiar zawitać. Wyłączył radio, przełknął ciężką gulę w gardle i nie przedłużając, wysiadł z pojazdu.

Nie miał zamiaru tracić czas na zbędne uprzejmości. Wiedział, że kobieta jest w domu, więc bez pukania wszedł do środka. Enrica w ułamku sekundy znalazła się w przedpokoju, szczerze zaskoczona wizytą kolejnego gościa.

— Po co przyszedłeś? — zapytała.

— Proszę nie udawać, dobrze pani wie, po co — odparł, podchodząc bliżej.

— Jak dla mnie nie masz tu czego szukać, nie spisałeś się za dobrze — stwierdziła i ruchem dłoni zaprosiła go do salonu. — Ale widzę, że tak łatwo nie odpuścisz. Wody?

Teatro D'ira [+18] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz