R. VIII. Ryzyko.

5.6K 186 84
                                    




𓆩𓆪

Gabriel's P.O.V.'s

   Tęsknie za swoją starą normalnością. Od dwóch tygodni chodzę jak struta, cały tamten tydzień nie było mnie w szkole, bo złapało mnie jakieś cholerstwo. Cieszyło mnie to, bo im mniej przebywania w tym budynku tym mniej widzenia się z Porterem, którego nie chce mi się już słuchać. Jest ostatni dzień września a ja czuję się jakby minął cały rok, a nie tylko miesiąc. A to był dopiero początek.

   Zrozumiałam, że moja choroba nie była tyle co zdrowotna co psychiczna. Po tym jak całowałam się z Luke'm... Chciałam to jak najbardziej wyprzeć. Nie dopuszczałam do siebie Irys i nikogo innego. Zwłaszcza, że dziewczyna to widziała. Boże Irys widziała jak całuje się z Silverem... Oby nikomu tego nie powiedziała, bo sama tego nie przetrwam. Musiałam to wyprzeć więc wszłam z domu pobiegać. Nie miałam tego w zwyczaju, ale kiedyś to lubiłam, jak sport. Zrobiłam się leniwa po wypadku na lodzie. Chciałam to wypocić. Gdy zamykałam oczy czułam Luke'a. Wszędzie, na ciele jak i na szyj. Czasem przypominało mi się to jak podobał mi się pocałunek, potem myślałam o tym jak się przez niego bałam.

   Zatrzymałam się w parku ciężko oddychając. Zatrzymałam muzykę z moich słuchawek i wyjęłam je uszu. Usiadłam na wolnej ławce i z ciężkim oddechem wypiłam resztkę wody z butelki. Patrzyłam jak łabędzie pływają po jeziorze przede mną. Był to bardzo spokojny widok. Do mojej głowy wróciło wspomnienie z dzieciństwa, gdy miałam wypadek na lodzie podczas mistrzostw światowych.

   Kończyłam już mój układ na lodzie z uśmiechem. Po minach jurorów widziałam, że jestem dobra. Cieszyła mnie nadzieja wygranej jaką mogłam mieć. Konkurowałam z jedną z najlepszych łyżwiarek z Rosji.

   Jechałam tyłem unosząc głowę i ręce. Zamknęłam oczy tylko na chwilę, bo tak dobrze wyuczyłam się ostatniego piruety, że uda mi się go zrobić.

   Gdy wybiłam się od lodu krzyknęłam i ostentacyjnie uniosłam nogę do tyłu. W lodzie była dziura. Miałam nadzieję, że jeszcze uda mi się to uratować. Miałam nadziej, że wygram. Jednak przez dziurę w lodzie za lekko się wybiłam. Uderzyłam o lód a głową o własną łyżwę. Muzyka nie ucichła, ale na hali było słychać krzyki. Przejechałam przez całą długość lodowiska uderzając plecami w ścianę.

   Gdy otworzyłam oczy na lodzie było widać sługę krwi którą ciągnęła się od mojej głowy. Ciężko oddychałam i czułam piekielny ból na tyle głowy. Zaczęłam płakać, chciałam się podnieść ale nie byłam w stanie. Moja biała sukienka przesiąknęła czerwienią. Zaczęłam kaszleć, a obraz wokół mnie wirował. Zaczęłam się zastanawiać czy umarłam, albo czy właśnie to robię.

   Czy tak wyglądała śmierć?

   Jedyne co pamiętam przed tym jak odpłynęłam to biegnącą w moją stronę ratowników i moich braci.

   Podniosłam się z ławki biegnąc dalej. Tamtego dnia straciłam nadzieję. Nie wierzę w nic przez to, że liczyłam na za dużo. Piekły mnie nogi, ale dzięki bólu wiedziałam, że jeszcze żyje.

***

   Brakowało mi powietrza. Nie wiedziałam jak się oddycha. Silver ciągle trzymał dłoń na mojej szyj. Zaciskając ją coraz mocniej. Brakowało mi oddechu a on się tylko uśmiechał.

   - Proszę... - ledwie z siebie wykrztusiłam.

   - Wiem, że tego chcesz... - mruknął na co zmarszczyłam brwi. - Wiem o co prosisz.

SinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz