R. XXIV. Nadzieja.

3.8K 142 66
                                    




𓆩𓆪

Luke's P.O.V.'s

   Jakim cudem wszyscy wygrali?!

   Oburzyłem się na końcówce, bo liczyłem na jedną parę. Chciałbym oddać moje żale do Gabriel, ale usnęła.

   Po naszych paru nie winnych pocałunkami, znów usiedliśmy na dwóch różnych końcach kanapy. Z chwili na chwile oboje przesuwaliśmy się przy środku. W końcu tam się spotkaliśmy. Gabriel dosłownie usnęła pod moim ramieniem. Ja dokończyłem ten denny serial, ale kurwa nie zgadzam się z tym zjebanym stożkiem. Bawiłem się końcówkami jej włosów które wypadły luźno z jej koka. Wyglądała spokojnie. Zagryzłem dolną wargę i przejechałem zewnętrzną stroną palce po jej policzku. Po dzisiejszym wieczorze zrozumiałem, że jeszcze trudniej będzie trzymać się od niej z daleka. Jest śliczna, zabawna, ładna i cholernie silna.

   Mógłbym na chwilę zostać w takiej sytuacji. Przyglądałem się jej z minimalnym uśmiechem. Kurwa zacząłem ją lubić. Nie powinienem, bo wiem, że wyjdzie to bez wzajemności. Za dużo jej zrobiłem by zwróciła na mnie uwagę. Po dziś nie zrobię żadnego kroku, bo każdy inny byłby wybrykiem. Jestem jej odskocznią. Chwilą, gdy chce się zabawić i ja też. Tylko że ja nie chcę się tylko bawić. Chce ją przy mnie.

   Jakkolwiek to nie brzmi.

   Zadzwonił dzwonek przez co zmarszczyłem brwi i przez ramię spojrzałem na wejście do przed pokoju. Gabriel zaczęła się kręcić więc szybko wróciłem na nią wzrokiem.

   Kto tu przychodzi o jebanej trzeciej?!

   Bardzo powoli i delikatnie przełożyłam Gabriel na poduszkę. Na szczęście ma mocny sen. Wyprostowałem kości i przeszłam do przed pokoju. Otworzyłem drzwi a widok Este mocno mnie... zadziwił.

   - Co tu robisz? - syknąłem po cichu na co brunetka przewróciła oczami i przecisnęła się przeze mnie oraz weszła do środka. - Nie możesz tu być, Este. - warknąłem zamykając za sobą od razu drzwi.

   Ruszyłem od razu za nią, ale zatrzymała się w przejściu do salonu. Pociągnąłem ją za przed ramię i wprowadziłem z powrotem do przesiąka.

   - Nie możesz tu być - powtórzyłem groźniej na co się zaśmiała.

   Była ubrana w kusą czarną sukienkę jak zawsze. Ciągle powtarza, że nogi to jej najlepszy atut. Stara się mnie nimi namówić, ale nigdy nie patrzyłem tak na Este. Była wkurzająca a uczepiła się mnie jak mucha gówna. Jej brąz loki opierały jej się o ramiona a w prawej dłoni trzymała telefon.

   - Co ona tu robi? - parsknęła z odrzuceniem.

   - Śpij? - rzuciłem gorzko. - Nie widzisz?

   - Nadasz masz ten denny plan. - westchnęła. - Miałeś ją przelecieć i pa, pa, a już to zrobiłeś - uniosła lewą dłoń i pomachała nią. Przewróciłem oczami. - Chyba nie masz zamiaru jej w sobie rozkochać? - dodała gorzko. - Zaruchasz i tyle. - wzruszyłam ramionami a ja skrzywiłem twarz.

   ‐ Nie bądź obrzydliwa.

   ‐ Nie mów, że nie było takiego planu? - odparła.

   - Był. - warknąłem. - Ale uległ anulowaniu.

   Brunetka głośno się zaśmiała a zacisnąłem zęby. Jeśli zaraz się nie zamknie to ja za nią to zrobię.

   ‐ No nie - zamieniała się. - Nie mów, że Luke Silver się zakochał. - wyśmiała mnie. - Jeszcze w tej wkuwającej, blondwłosej małolacie. - cytowała moje słowa, przez które czułem do siebie odrazę. - Kochasz tą nic niewartą dziewczynę. - wskazała w stronę salonu.

   Nie wiem czy to co mówiła było prawdą, bo kurwa nie wiem co to miłość, ale przez nią poczułem się tylko gorzej.

   Nie zakochałem się.

   Ja pierdole. Wybuchnę.

   Ja nie kocham.

   NIE kocham.

   - Nie - warknąłem. - Nie kocham ludzi. Więc spadaj stąd i kurwa nie wracaj. - otworzyłem drzwi. - Od jebanych dwóch lat starasz się o moją uwagę więc zrozum, że ja nie kocham ludzi. - mówiłem ostro, bo mam dość tej dziewczyny. - Nie spojrzę tak na ciebie, Este. - tak jak na Gabriel. - Nawet jeślibym ją pokochał chuja byś do tego miała, bo to moje życie i moje decyzję. Wyjdź stąd i nie pokazuj mi się na oczy przez jakiś miesiąc.

   Uniosła zdziwiona brwi lustrując mnie wzrokiem.

   - Nie zasługujesz na ją. - prychnęła. - Niszczysz jej życie nadzieją.

   Pierdol się, Este.

   Opuściła dom a ja trzasnąłem za nią drzwiami. Zacisnąłem wszystkie możliwe mięśnie chcąc rozładować gdzieś złość. Od nowego roku się z nikim nie biłem, nie wcinałem bójek, nie rozwaliłem rzeczy. Chciałem być lepszy. Myślałem, że mogę, ale dziś dwa razy złość przejęła nade mną kontrole. Przy rozmowie i teraz. Bez zamachu uderzyłem pięści w szafę zostawiając w niej dziurę. Powiedziałem cholernie dużo głupot, a jeszcze więcej zacząłem żałować.

   Gabriel jest cholernie wartościową osobą. Este miała rację, ona zasługuje na kogoś, ale jedyne komu robię nadzieję to samemu sobie.

   Muszę się odsunąć.

   Trzymać dystans jaki obiecałem Cashowi.

   Teraz to jego zaufanie muszę odzyskać.

-

A tamten rozdział był taki kolorowy... Ej ale pociesze was następny też będzie kolorowy i inne też. Boże chyba jestem za dobra.

Luke... Dramat.

Sociale:
Tt: Mutorka, #TrylogiaAbsolution, #SinMutorka
Twt: Mutorkaa, #TrylogiaAbsolution, #SinMutorka
Instagram: Mutorka

Mam nadzieje, że do zobaczenia.

M.

SinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz