R. XXVI. Bal.

4.4K 158 60
                                    




𓆩𓆪

Gabriel's P.O.V.'s

   - Gabriel, oszalałaś jest siódma wieczorem! - usłyszałam krzyk mojego najstarszego brata. Zacisnęłam oczy i jeszcze mocniej przytuliłam się do kołdry. - Odsunąłbym zasłony, ale i tak jest tu już jasno. - westchnął.

   - Jeszcze chwila. - mruknęłam kręcąc się na łóżku.

   Zapadła cisza, ale wiedziałam, że nie wyszedł. Byłam tak zmęczona. Spałam z dziesięć godzin, ale łóżko było taaak wygodne.

   - Mogę wiedzieć, gdzie byłaś pomiędzy drugą a szóstą rano? - powiedział ciszej.

   Niemal, że nie podskoczyłam. Dobra wiadomość to nie był sen. Zła Ivan mnie widział. To mnie szybko obudziło. Podniosłam się do siadu i zobaczyłam, że Ivan opiera dłonie o ramę mojego łóżka.

   - Yyy - westchnęłam. - Spacerek? - zaśmiałam się nerwowo na co uniósł brwi.

   - Spacerek z wysokim, ciemnowłosym, chłopakiem o imieniu Luke i nazwisku Silver? - spytał na co otworzyłam szerzej oczy.

   Argent - poprawiłam go w myślach.

   Przełknęłam ciężko ślinę i nie wiedziałam co powiedzieć. Widział nas. Rano nie przejmowałam się tym. Nawet nie przeszło mi to przez myśl.

   - Ja... - zaczęłam niepewnie.

   - Dla pewności nie obchodzi mnie z kim się umawiasz. - zapewnił. - Tylko patrz kogo wybierasz. Silver'owie to okropna rodzina, Edward jest złym...

   - Luke nie jest swoim ojcem. - przerwałam mu.

   Wyraz jego twarzy w ogóle się nie zmienił był znudzony.

   - Słyszałem wiele historii o złym chłopaku i dziewczynie, która go naprawiła. - westchnął ciężko.

   - To nie tak, Ivan. - zaprzeczyłam.

   - A to nie jego bluza? - spytał na co otworzyłam szerzej oczy. - Nie umiesz w sekrety, Gabriel. - albo to ty jesteś wykrywaczem kłamstw. - Chodzi mi o to, że Silver to zła rodzina, wolałbym byś wybrała kogoś innego, ale nie ingeruje w sprawy miłosne tej rodziny. Tylko nie całujcie się przed tym domem i zabezpieczajcie się.

   - O nie, nie, nie! - krzyknęłam przerywając mu na co głęboko westchnął.

   - Tak - rzucił. - I w ich rodzinie jak i w tej wszyscy za wcześnie zachodzą w ciążę. - burknął ruszając w stronę drzwi.

   - My nie...! - nie pozwolił mi dokończyć.

   - Nie ingeruje w sprawy seksualne mojego rodzeństwa! - krzyknął opuszczając pokój.

   Przewróciłam oczami i opadłam z powrotem na łóżko. Schowałam twarz w dłonie. Oczywiście jeszcze brakuje by Ivan interesował się moim życiem z Luke'm.

   Przebrałam się, bo mimo że moi bracia to matoły to Luke często chodzi w tej bluzie więc bezpieczniej będzie ją zdjąć. Zeszłam w piżamie prosto do kuchni. Cash siedział przy wyspie w telefonie, z kubkiem pomiędzy rękami a Damon pił sok pomarańczowy. Podeszłam do szafki skąd wyjęłam ich ulubiony kubek. Zrobiłam sobie w nim moją ulubioną kawę. Czarną mocna. Odwróciłam się do nich przodem biorąc łyk. Wymienili się spojrzeniami na co minimalnie się uśmiechnęłam.

   - Co? - parsknęłam. - To ja jestem najlepszym bratem w tym domu. - odparłam na co Cash delikatnie uchyliłam usta.

   - Damon, ona chyba uraziła moje ego... - szepnął na co młodszy bliźniak przewrócił oczami.

SinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz