R. XIX. Nieufność.

4.8K 158 124
                                    




𓆩𓆪

Gabriel's P.O.V.'s

Wokół mojej szyj zacisnął się niewidzialny drut kolczasty. Byłam spięta, bo stałam przed kolejnym terrorystą, który nie pojawił się w moim życiu a Luke. Od samego tego, że stał naprzeciwko mnie czułam się brudna. Miał dwanaście lat. - mogłam nienawidzić Luke'a, ale... to co zrobił jego ojciec było już nawet chyba karalne. Przełknęłam ciężko ślinę i zacisnęłam szczękę. Edward Silver wyglądał na ułożonego człowieka dla tego pewnie nigdy nie patrzyłam na niego jak na człowieka, który mógłby zrobić takie świństwo swojemu synowi. Mój ojciec też wyglądał jak normalny człowiek. Właściwie z wyglądu byli całkiem podobni. Opalona karnacja, pojedyncze siwe włosy na brodzie jak i w brązowych włosach. Zawsze ubrany w porządny garnitur i wiecznie poza domem. Szczupły, ale nie napakowany i cwane zielone oczy. Luke ma swoje po matce, zresztą jak większość urody. Na szczęście.

Czemu zawsze prawdziwe potwory ukrywają się pod najłagodniejszym maskami?

- Dzień dobry, panie Silver. - odparłam ze spokojem na co mężczyzna cicho parsknął.

- Dawno cię nie widziałem, dziecko. - dodał.

Włożył ręce do kieszeni a ja uważnie, dla bezpieczeństwa, śledziłam każdy jego ruch.

- Ah - rzuciłam w zamyśleniu. - Tak, chyba ostatnio, gdy mój ojciec nie siedział jeszcze w więzieniu. - uśmiechnęłam się.

Mężczyzna odwrócił na chwilę wzrok i przetarł dłonią po brodzie. Przez ciszę jaka panowała na korytarzu usłyszałam szorstkie odgłos jego zarostu. Czułam, że mój puls nadal jest nadmiernie przyśpieszony, ale nie wiedziałam, jak temu zapobiec. W pewien sposób byłam przerażona. Nigdy jeszcze nie stanęłam z tym człowiekiem w cztery oczy a co dopiero mówić o rozmowie.

- Ah, tak - westchnął ciężko wracając do mnie wzrokiem. - Bardzo mi przykro...

- A mi nie. - przerwałam kręcąc głową co zdecydowanie go zdziwiło. - Mój ojciec był złym człowiekiem. Mogę dziękować teraz jedynie mojemu bratu, że zrobił to co słuszne zamykając tego człowieka na najbliższe pięć lat. - dodałam spokojnie co zdecydowanie nie spodobało się Silver'owi. Zmarszczył gniewnie brwi jakby zdenerwowały go moje słowa. - Także nie musi mnie Pan żałować. - Jedyne o kim myślałam to Silver i to do czego zmusił go ojciec. Chciałam się za niego odegrać. - Nie wiem, jak można krzywdzić własne dzieci. To takie... wie Pan - zamilkłam udając, że się zastanawiam. - Nieludzkie zachowanie.

Mężczyzna zrobił się delikatnie czerwony a na moich ustach pojawił się mały tryumfalny uśmiech.

- Tak, zgadzamy się z tobą - parsknął by rozluźnić atmosferę. - Jednak nadal zastanawiam mnie jedna rzecz. - rzucił robiąc jeden krok do przodu przez co poczułam zagrożenie, ale się nie cofnęła.

- Proszę się nie krępować.

- Czy odwiedziłaś ojca na widzeniu, choćby raz? - na to pytanie otworzyłam szerzej oczy. Zaniemówiłam. Nawet nie wpadłabym na tak okropny pomysł. - Spytać go, czemu? Zadać to pytanie. Nie jest to ciężkie a pozwala poznać prawdę. Skoro było to takie nieludzkie robić krzywdę własnemu dziecku. - podkreślił ostatnią część zdania co wywołało u mnie niepokój.

Oddech mi przyspieszył, bo tego się nie spodziewałam. Po tym jak ojca zabrali do więzienia obiecałam sobie, że już nigdy na niego nie spojrzę. Jednak pomysł, który narzucił mi ojciec luke'a przyczepił się do mnie. Wtedy bym mogła się dowiedzieć czemu mnie nienawidził. Zawsze byłam pewna, że to przez to, że urodziłam się dziewczyną. W końcu moje pierwsze jaki i drugie imię jest męskie. Ojciec od zawsze planował mieć czterech synów by każdy w spadku dostał jedną z jego trzech firm. Ale co, jeśli tak naprawdę nigdy nie chodziło o to? Co, jeśli nienawidził mnie przez co innego? Od zawsze zachowywał się jakbym nie była jego dzieckiem. Co, jeśli nigdy nim nie byłam?

SinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz