R. IX. Babski Wieczór.

5.6K 184 157
                                        




𓆩𓆪

Gabriel's P.O.V.'s

   ‐ Co za... ygh! - krzyknęłam chodząc w kółko po pokoju by rozładować złość. Nie umiałam tego nawet opisać w słowa. - Chyba nie masz zamiaru go za to przepraszać?! - spytałam krzyżując ręce na klatce piersiowej.

   ‐ Oj dziecko, nigdy nie proś się chłopaka o cokolwiek - zaśmiała się starsza kobieta. - to oni mają prosić ciebie. - klasnęła w ręce i wskazałam w stronę babci Ann.

   ‐ I z tym masz rację! - krzyknęłam.

   Po tym jak Irys oznajmiła mi o co poszła jej kłótnia z Wood'em, zaczął się pokój pogaduszek. Chłopak stwierdził, że Irys zaczęła się puszczać za co ja porządnie go zniesławiłam. Para uznała, że dadzą sobie chwile i na razie mają od siebie "przerwę". Babcia Ann usłyszała moje krzyki i gdy weszła do pokoju nawet nie wiedząc o co chodziło zaczęła od razu go wyzywać. Potem Rys przyniosła wino i trzy kieliszki, a jak każdy dobrze wie mam słabość do czerwonego wina.

   ‐ Nie wiem, dziewczyny - jąknęła chowając twarz w kolana po czym wyciągnęła w moją stronę rękę z pustą lampką.

   Podeszłam do biurka, na którym stało wina po czym wróciłam do łóżka, na którym siedziała kobieta i dziewczyna po czym uzupełniłam jej kieliszek oraz swój.

   ‐ Babciu? - spytałam z śmiechem.

   ‐ Jak ty to zaczniesz polewać... - westchnęła. - to nie skończysz. - zaśmiała się podnosząc się z łóżka. - Powiedziałabym, że wy też powinnyście się położyć, bo macie jutro szkołę..., ale to nie moja rola, siedzicie do jutra, nie idź do szkoły, i przeżyj drugą młodość. - przeszła do wyjścia. - Buenas noches, nenas. - zaśmiała się po czym wyszła.

   Uśmiechnęłam się, bo wprost uwielbiam hiszpański tej kobiety. Jakby nie patrzeć Irys ma hiszpańskie korzenie. Jej babcia jest stu procentową Hiszpanką, ożeniła się z Amerykaninem i przejęła nazwisko Walker. Zawsze mnie to intrygowało. Chciałabym mieć jakieś ciekawe korzenie, a jedyne co mi zostało to nauka Francuskiego, Hiszpańskiego, Portugalskiego i Niemieckiego. Tylko z tych języków cokolwiek pamiętam. Był jeszcze Rosyjski, Holenderski, Włoski i Hebrajski. Ale z nich to już nic nie pamięta.

   ‐ Ta kobieta i alkohol... to dwie rzeczy, których nie powinniśmy łączyć. - zaśmiałam się i przeniosłam wzrok na Rys która zmartwiona bawiła się winem w kieliszku. - Hej... - westchnęłam odkładając wino na półkę nocną i siadając naprzeciw niej. - Nie przejmuj się tym dupkiem, zawsze masz mnie. - pościłam jej oczka na co miło się uśmiechnęłam.

   ‐ Wiesz - mówiła zamyślona. - Ostatnio, coraz częściej waham się czy... - biła się w myślach przez chwilę czy to kończyć. - Cash nadal nie jest dla mnie kimś ważniejszym. - mówiła z trudem. - Nie chce, ja naprawdę staram się trzymać od niego z daleka, ale on nie ułatwia...

   ‐ Oh, Rys... - westchnęłam, zabrałam jej wino i się do niej przytuliłam odstawiając jej kieliszek na półkę nocną. - Porozmawiam z nim by dał ci więcej przes...

   ‐ Nie, nie, nie - zaprzeczyła odsuwając się by móc spojrzeć mi w oczy. - Ja sobie tego nie ułatwiam. - przyznała. - Sama staram się o kontakt z nim a potem żałuje i czuje się jak jakaś... nie wiem dziwka?

   Patrzyłam na nią z trudem, bo mimo że nie byłam do końca świadoma co przeżywa to rozumiałam. Nathaniel jej nagadał jakiś głupot a biedna łyka to jak pelikan.

   ‐ Słuchaj - uśmiechnęłam się. - Jesteś idealna, Irys i nigdy nie myśl tak o sobie. Jakbyś mogła spojrzeć na siebie moimi oczami, Silver'a czy choćby Casha... przekonałabyś się jak cudowną osobą jesteś. - uśmiechnęła się ciepło w moją stronę.

SinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz