Sabotaż [18,5]

19 4 0
                                    

Tym sposobem znowu jesteśmy w salonie. Miejsce gdzie się poznaliśmy na nowo. Jest nas dwunastu, gdyby nie altruistyczna postawa Filipa, mogłoby nas być o jedną mniej. Chłopak zyskuje uznanie wśród grupy, ale Denis wciąż ma co do niego złośliwą opinię. Tematem, który chce omówić Julka jest sabotaż, który przeprowadzono podczas, gdy Oliwia wspinała się po drabinie.
- Jesteśmy tutaj, aby odkryć kto doprowadził do upadku Oliwii- stawia jasno weterynarka.
- Odrazu to mówię, bo nie wiem jak według was, ale Penis tu jest jedynym podejrzanym!- oskarża Pola.
- Przestań mówić na mnie Penis- wkurza się.
- Dlaczego tak sądzisz?- powraca do oskarżenia Adam.
- Ponieważ on przygotowywał to wszystko.
- Bez sens- ocenia.- Odrazu mnie oskarżasz.
- Lecz ja byłem z Denisem cały czas i widziałem, że nic nie kombinował- broni go programista.
- Oh...oh...
Julka wzdycha, masując przy tym dwoma palcami czoło.
- Pola, przestań zabierać nam czas takimi nonsensami, organizator dopiero powiedział, że jest późno, a my musimy rano wstać na spotkanie.
- Do sabotażu doszło w trakcie wspinaczki- sugeruje Agata.
- Jestem za!- wspiera Kinga.
- Jeżeli chcecie tak przypuszczać- odzywa się bez skrupułów Denis.- To znowu nigdzie nie dojdziemy, bo nikt nie ma alibi.
- Pozwól, że przypomnę kto nie był w stanie zrobić nic podczas, gdy Oliwia się wspinała- ripostuję.- Byli to Pola, Wiktor i Blanka. W związku z tym, że byli w szatni i nie widzieli co się dzieje, możemy założyć, że mają alibi.
Pola wybucha histerycznym śmiechem i tarza się po oparciu kanapy. Próbuje coś powiedzieć, ale śmiech ustaje po minucie.
- Znowu!- parska.- Mam alibi, a wy nie!
- Oh, skończ- ignoruje Julka.
- To znowu tyle co możemy powiedzieć o tej sprawie- mówi zrezygnowana Agata.
- Więc nikt nic nie widział- podsumowuje dzielnie Adam.
- Wystarczy, że spytamy Oliwii czy coś widziała- podsuwa pomysł Wiktor.

Zakańczamy dyskusję w porę, gdy organizator życzy nam pomyślnych snów. Kusi mnie do wzięcia jakiejś książki, ale nie mam ochoty nic szukać- zrobię to jutro. Wychodzimy jeszcze tylko zjeść spóźnioną kolację. Spożywam naleśniki wykonane przez Nadię szybko i zabieram do pokoju coś słonego. Patrzę na opakowanie dopiero w pokoju- krakersy. Zajadam się przy biurku, żeby nie ubrudzić pościeli. W tym samym czasie zbieram w miarę suche ubrania i składam je w kostkę. Robię szybkie porządki. Przecieram papierem toaletowym kurze, ścielę łóżko. Kończę krakersy i wyrzucam paczkę do kosza. Nie mam ochoty na spanie, ale przechadzka po placówce też nie brzmi najlepiej. Kładę się i myślę. Myślę komu uda się uciec, wyjść, wygrać. Chcę wygrać. Nie chcę wygrać. Muszę zabić, by to zrobić. Chyba, że ktoś zrobi to za mnie, ale kto? Oby Blanka i Julka lubiły mnie tak jak ja lubię je, inaczej mogę wyjść na głupca, gdybym chciał zaoferować im sojusz. No nic...Zamykam oczy i powoli staram się usnąć.

Podnoszę się. Na pewno każdy jest w swoim pokoju, więc wychodzę po cichu, by spotkać się z organizatorem. Wychylam się. Drzwi Jakuba zamknięte- wszystkie inne też, jest bezpiecznie. Stąpam cicho jak zabójca. Jak zabójca, którym jestem. Używam sekretnego przejścia i dostaje się do organizatora.
- Udało ci się dotrzeć.
- Co zrobić teraz?
- Z racji, że pracujesz jako zdrajca i mówisz mi o wszystkim co dzieje się między grupą, zlecam ci to zadanie.
Czekam, milcząc.
- Użyj tego klucza i otwórz pierwsze piętro, ale tylko jeśli zginie kolejna osoba.
Łapię rzucony do mnie klucz i zapamiętuje zadanie mi powierzone.
- Nie zawiodę cię- opuszczam kryjówkę organizatora.
Powracam do pokoju.

Cała gra przebiega zgodnie z naszym planem...

Bytomska gra śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz