Naładowana broń [27]

10 1 0
                                    

Organizator włącza się ze swoim ogłoszeniem. Opowiada, że gdzieś na terenie pierwszego piętra, ukrył dwa naboje do broni znalezionej w skrzyneczce. Rewolwer to kolejny motyw, możesz siać postrach wokół siebie, potencjalnie zyskując immunitet albo wyeliminować dwóch uczestników i powiększyć swoje szanse na wygrane. Każdy chciałby, żeby się go bano, ale uzyska to tylko najszybszy. Słyszymy z salonu, jak gigantyczne drzwi otwierają się.
- Czekajcie- zatrzymuje każdego Nadia.- Wiktor nie powinien mieć tej broni.
- Przecież nikomu jej nie odda- wchodzi Julka z płaczącą obok Kingą.
- Jezus, Maria, co ci się stało?- pyta Nadia.
Nagle na jej twarzy rozbija się szklana butelka, rzucona przez Wiktora.
- Możecie pocałować mnie w dupę!
Chłopak popycha z drogi Kingę i prawie wywraca się, lecz zatrzymuje się na drzwiach do salonu. Otwiera je i wbiega po schodach na pierwsze piętro. Nadia jęczy z bólu i nie może otworzyć oka, w którym tkwi odłamek.
- Niech ktoś z nią zostanie!- rozkazuje Denis.- Ja biegnę za tym gnojkiem!- wybiega przewracając krzesło.
- Nadia, spokojnie, jesteśmy tu- przybiega do niej Julka.- Tylko nie ruszaj tego szkła!- przestrzega.
Blanka podnosi krzesło i patrzy na mnie pytającym wzrokiem.
- Zostań tu, ja zobaczę co się dzieje na górze.
- Idę z tobą, Buba!- podnosi się Pola.
- Buba? Nie ważne, chodźmy już.
Na schodach z Polą wymyślamy plan. Rozdzielimy się, a jeśli przypadkiem znajdziemy naboje, weźmiemy je ze sobą i potem pozbędziemy się ich. Na wypadek, gdyby w którymś z pomieszczeń byli chłopaki, krzyczymy jak najgłośniej. Jeżeli Wiktor znajdzie pierwszy naboje, to może być po mnie. Po mnie i kimś jeszcze. Dochodzimy na pierwsze piętro. Pierwsze co widzimy to duże pomieszczenie- z wyglądu kuchnia, lecz ta ma tylko stół i krzesła, a w rogu dobudowane dwie ściany i drzwi.
- Pójdę tam, ty idź tu- wskazuję przeszklone drzwi.
- Oh- aprobuje.
Zbliżam się ostrożnie do metalowych drzwi z małą szybką. Spoglądam przez nią i dostrzegam, że za drzwiami znajduje się spiżarnia. Otwieram ją, ale w środku nie ma klamki. Wolę nie ryzykować i zamykam je. Poza miejscem, gdzie poszła Pola, znajduje następne. Wchodzę, niestety nie ma ani Wiktora, ani Denisa, ale po prawo słyszę uniesione głosy. Wpycham się na drzwi. Środek pachnie praniem, a pod ścianą siłują się oni. Denis próbuje wytrącić Wiktorowi rewolwer z rąk, lecz ten się nie poddaje i jestem świadkiem, jak kopie go w kroczę. Denis zwija się na podłogę z bólu, a chłopak w dresie pyta czy mam naboje.
- Nie.
- Denis zwariował!- przekonuje mnie.- Chce zabrać ode mnie pistolet, aby nas zabić!
- Nie słuchaj go- mówi Denis cały obolały.- Zabierz...zabierz mu broń.
Wiktor prosi, bym tego nie robił, a ja nie wiem po czyjej być stronię.
- Wybaczcie, jestem bezstronny, ale jeśli chcesz nas skrzywdzić, to nie mogę odebrać Wiktorowi broni- tłumaczę się.
- Wiesz co, Kuba?- kładzie się.- Myślałem, że nie jesteśmy tylko znajomymi, a ty mnie tak traktujesz.
- To prawda, że jesteś moim przyjacielem!- uświadamiam go.- Ale ta gra cię zmieniła o sto osiemdziesiąt stopni!
Muskularny wstaje, a przyglądając się jego ciału, dziwię się, że nie wygrał z tym chłopakiem.
- Musimy to skończyć teraz!- stawiam się jasno.- Nie widzicie co robicie? Takimi zachowaniami napędzacie zabójczą grę!- mój głos łamie się nawet nie wiem kiedy.- Organizator tego chce, on czy ona chce chaosu i paniki. Przez ciebie Wiktor- kieruję się w jego stronę.- Nadia straci oko, a reszta przestanie ci ufać! Takiego rozwiązania chciałeś?
- To jest walka o przetrwanie, Jakub!
- Możemy się postawić i wyjść cało razem!
- Niestety nie na tym to polega- próbuje wyjść Wiktor.
- Gdzie się wybierasz?
- Wracam na parter, nie będę do nikogo strzelać, ale nie ufam wam na tyle, by oddać broń, więc zachowam ją przy sobie i skończy się to wszystko. Ani jednej śmierci więcej.- opuszcza.

Bytomska gra śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz