Stalowe aparaty o srebrnym prochu[26]

11 2 0
                                    

Myślę, że obudzę się jak zwykle, ale ogłoszeniu organizatora towarzyszy ból w jamie ustnej. Patrzę w dół. Do moich ust przyczepione jest coś na wzór kagańca- co to ma wszystko znaczyć? Czekam, aż wybudzę się, ale to nie sen, tym razem to nie sen...

Nie robię nic tylko odrazu dobijam się do drzwi Blanki. Ona otwiera mi, lecz do jej twarzy nie jest nic przymocowane.
- Co to jest- odzywam się, czując ból.
- Miałam o to pytać- uchyla drzwi, przez co widzę, że w środku są Kinga i Julka.
Wchodzę zaproszony. Weterynarka jak i modelka mają te same urządzenia. Teraz widzę dokładniej jak wyglądają. Widzę w nich podobieństwo do skradacza wspomnień z początku gry, ale jest o wiele mniejsze oraz posiada dwie zębatki na boku, które jak się dowiaduje przez właśnie doświadczenie, kręcą się, zaciskając nasze buzie jeszcze mocniej. Wszyscy krzyczymy z bólu, nawet Blanka, która nie cierpi patrzeć jak jej bliskim dzieje się krzywda.
- Musimy to ściągnąć- wypowiada, śliniąc się przy tym Kinga.
- Tylko jak- wstaje z łóżka Julka.
Oglądam co robi- zaczyna uderzać tym o ścianę.
- Uważaj!
- Niech- uderza.- To- kontynuuje.- Zejdzie!- maszyna pęka na przodzie i odłamuje się. Usta Julki są wolne. Zaczyna grzebać mocniej. Odkręca ze środka jakieś śrubki i razem z krwią wyrzuca ja na podłogę.
- To działa!- męczy się z zębatkami.- Zróbcie to samo!
Wspólnie kruszymy ścianę Blanki, ale dla niej teraz liczymy się tylko my, więc nie zważa. Uwolniona Julka pomaga mi, a Blanka przychodzi do Kingi. Słyszę przekleństwa za mną i krzyk agonii.
- POMÓŻCIE!- hartuje gardło Kinga.
Odwracam się już bez urządzenia i wycieram z ust krew, patrząc jak urządzenie Kingi zaciska się, rozrywa jej poliki i upada na podłogę. Dziewczyna łapie się za skórę twarzy, lecz jej palce przechodzą przez dziury na polikach i dotyka swoich zębów. Wypluwa krew, płacze, oglądając nas.
- Kinga, chodź- ciągnie ją za rękę Julka.- Nie dotykaj tych ran, daj- przemywa je chłodną wodą.- Blanka, Kuba, weźcie papier.
Słuchamy jej i tworzymy z papieru opatrunki. Dziewczyna porzuca torbę w pokoju, by poruszać się sprawniej i bierze taśmę. Przemyte rany tamujemy papierem oraz przyklejamy go taśmą improwizującą bandaż.
- Będzie dobrze, no, już- wyciera jej łzy.
- Julka, co robimy?- łapie ciężko powietrze Blanka.
- Znajdźmy resztę, pomóżmy im też, nie wiadomo czy to mają na sobie czy nie!- wybiegam z pokoju.
Mapa na zegarku pokazuje, jak mój znacznik przemierza korytarze w masakrycznie szybkim tempie. Zatrzymuję się przed drzwiami, by nie wpaść w poluzowaną deskę. Zatrzymuję się przed drzwiami, by nie wpaść w lukę w podłodze. Dociekliwe otwieram drzwi i zaglądam do kuchni. Serce staje mi w przełyku, gdy widzę Wiktora, trzymającego w rękach bombę. Bomba ma kształt kufra lub mniejszej skrzynki. Okazuje się, że przy stolę są jeszcze inne osoby. Chłopak w dresie tylko trzyma ładunek. Agata odkręca nożem śrubki, Denis poluzowuje ścianki uderzając młotkiem, a Pola z Filipem przyglądają się i odliczają głośno liczby na zegarze kufra.
- Godzina piętnaście...- skupia się Pola.
- Godzina czternaście!- przeraża się Filip.- Wybuchniemy!
- Co wy robicie?- wparowuję.
Denis ignoruje mnie.
- No rozkręcamy bombę- tłumaczy Wiktor, jakbym nie widział.
- Przecież to może w każdej chwili eksplodować!- wmawiam im.
- Nie, nie, tu jest licznik- pokazuje Pola, odsuwając głowę.- Wybuchnie dopiero za godzinę i czternaście minut.
- Trzynaście!- podskakuje Filip.
- To i tak niebezpieczne!
- Dlatego próbujemy to rozbroić, daj się skupić- prosi Agata.
- Trochę mocniej- kieruje ją Wiktor.
Na pytanie o stalowy aparat na zęby, odpowiadają w jednym tonie i wolno, a czasem jakby mnie ignorują. Dowiaduje się jednego, że od ósmej pracują nad tym. To, która jest? Filip mówi, że dziesiąta. Świetne.
- Ogólnie to znaleźliśmy tę bombę pod poluzowaną deską- wyjaśnia Pola.
- Gdyby nie skarga Nadii, to byśmy jej nie odkopali i prawdopodobnie wybuchli- mówi Agata i odkłada na blat nóż.- No proszę- wyciąga śrubki lub gwinty, lub cokolwiek. Denis uderza tam młotkiem i nagle...płytka odchodzi.
- Udało się!- wykrzykuje Wiktor.
Jego brunatne włosy okazują się ciemno blond, lecz światło pada tak, że rzadko jestem w stanie to dostrzec.
- Hej, w środku...nie ma bomby- ogłasza zdumiona Agata.
- Daj mi to- zabiera Filip.
- Lepiej nie?- odbiera pudełko Denis.
- Ej, czemu ty wszystko bierzesz dla siebie?- przejmuje kufer Wiktor, gdy licznik zatrzymuje się.
To co wyciągnął, zmieniło moje postrzeganie go.
- W środku było...- pokazuje nam srebrny rewolwer.- To...

Bytomska gra śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz