Natalia
Po swoim wyznaniu Antek całkowicie umilkł. Wybrał wino, miałam wrażenie, że niemal pierwsze z brzegu. Pokazał mi etykietę, i gdy kiwnęłam głową, w minutę załatwił płatność przy kasie samoobsługowej.
Po tym, jak weszliśmy do domu, odwiesił marynarkę na krzesło i ściągnął krawat z wyraźną ulgą na twarzy. Popatrzył na karnisz leżący na podłodze.
- Co się stało?
- Chciałam powiesić kurtynę z gwiazdek.
Antek podniósł pudełko ze sklepu z ozdobami świątecznymi. Zbliżył się do okna i popatrzył na krzesło, na którym stał stołek na czterech nóżkach. Obejrzał się z niepewną miną, ale gdy ocenił wzrokiem mój wzrost, miał już jasność.
- Powiedz, że na tym nie stanęłaś.
- Nie mam drabiny.
Zdjął stołeczek, w drugą rękę złapał krzesło i odniósł je na miejsce. Kiwał głową wyraźnie zdegustowany.
- Mogłaś się połamać. Co robisz, jak chcesz zmienić zasłony?
- Pożyczam drabinę od taty. Dopiero od niedawna mam zasłonki. Wcześniej nie pasowały do wystroju. Wystarczały rolety.
Antek przymierzył kilka krzeseł, ale żadne nie spełniło jego kryteriów.
- Którzy sąsiedzi mogą mieć drabinę? – zapytał w końcu.
Wzruszyłam ramionami, kręcąc jednocześnie głową.
- Nie mam pojęcia.
- A masz jakieś narzędzia?
Zaprzeczyłam.
Antek wyszedł na korytarz i zadzwonił do pierwszych lepszych drzwi. Widziałam go pod kątem, bo nie zamknął tych od mojego mieszkania. Usłyszałam, jak krótko tłumaczy, o co chodzi, ale moja sąsiadka nie miała tego, co potrzebował. To była studentka, która czasami odbierała za mnie paczki, a ja rewanżowałam się taką samą przysługą.
Odwróciłam się tyłem do tej scenki.
Nadal jednak docierały do mnie głosy, teraz już sąsiada, ojca rodziny z dziećmi. Zaopatrzył Antka we wszystko, co było potrzebne, bo wrócił obładowany drabinką i skrzynką z narzędziami.
- Sąsiad cię pozdrawia – odezwał się szykując sobie miejsce pracy.
Nie znałam tych ludzi. Mijaliśmy się tylko.
- Twojego męża też pozdrawia. Wziął mnie za twojego brata, ale od razu sprostowałem.
Przykucnął i zaczął oglądać końcówki karnisza, które powinny znajdować się w ścianie.
- Dobrze, że wziąłem też wiertarkę. Wyrwałaś je z mięsem.
Wzdrygnęłam się.
- Dlaczego „sprostowałeś"?
- Nie jestem twoim bratem – powiedział.
- Co mu powiedziałeś? Że kim jesteś?
Uniósł karnisz zerkając na ścianę z wyszarpanym otworem.
- Prawdę.
- Czyli?
Wspiął się na drabinę.
- Zazwyczaj nie tłumaczę się obcym ludziom, ale wyobraziłem sobie, że to nie jest ostatnia wizyta i lepiej nie zostawiać takich niedopowiedzeń.
CZYTASZ
DRŻĄCE GWIAZDKI
Romance- Mam dwadzieścia osiem lat i na pewno jestem starsza od ciebie. Niedawno się rozwiodłam. To nie jest dobry pomysł. Uważne spojrzenie obiegło moją twarz, szyję, całą sylwetkę. - To tylko pięć lat więcej - powiedział, a ja się uśmiechnęłam. - Cies...