Część 16. Piętnasty grudnia. Dziewięć dni do Świąt. Antek

64 9 4
                                    


Antek

Zbliżała się północ, kiedy udało mi się wykopać Karola za drzwi.

Chociaż byłem mu wdzięczny za te odwiedziny. Dzięki temu nie tylko nie czułem się tak odseparowany od dawnego środowiska. Spojrzałem też oczami kogoś innego na mieszkanie po babci. Zwykłe mieszkanko w bloku przy Morskiej. Zresztą, Karol bywał tu dziesiątki razy. I był na szczęście na tyle niewrażliwy, że odpuścił sobie wspominki, jak to było kiedyś.

Wychodząc wcisnął mi pustą butelkę po piwie kraftowym i prawie potknął się o dwie puszki farb postawione pod wieszakiem na kurtki.

Odstawiłem butelkę na szafkę.

- Remont? – zagadnął.

- Tylko duży pokój. Na razie.

Karol obejrzał boazerię na przedpokoju, podniósł rękę i popukał w pawlacz.

- Wszystko powinieneś kiedyś pozmieniać. Czuję się tu jak w kapsule czasu.

Nie przejął się tym, że mógłby w jakiś sposób naruszyć pamięć po poprzedniej lokatorce. Zresztą sam wiele razy babci mówiłem, że zainstaluję jej wbudowaną szafę, jak tylko zbiorę trochę kasy. Od lat nie była w stanie nic wyjąć z tego pawlacza i dlatego pewnie upchnęła tam same starocie.

- Ja też – rozejrzałem się i wystukałem rytm palcami na boazerii. Obok na futrynie drzwi były kreski zaznaczające mój wzrost i kolejne lata. Od pewnego momentu babcia musiała je zaznaczać stojąc na stołeczku.

Zrobiło mi się gorąco w gardle i „mokro w oczy". To też było określenie, którego używałem w dzieciństwie, kiedy wstydziłem się, że płaczę.

Wyciągnąłem telefon z kieszeni, bo zaczął nagle dzwonić, pomimo późnej pory.

- Natalia? – zapytałem zaskoczony.

- Podasz mi swój adres? Wiem tylko, że mieszkasz w bloku obok dworca.

- Coś się stało?

Karol wyraźnie spowolnił swoje ruchy przy zapinaniu kurtki.

- Morska 85D. Mieszkanie numer 21. Powiedz tylko, że nie jedziesz o tej porze kolejką.

Mój kumpel zrobił idiotyczną minę, jakby moja troska o nią przyprawiła go o zawał.

Odwróciłem się do niego tyłem.

- Taksówką. Przepraszam, że bez zapowiedzi – tłumaczyła się Natalia.

- Właśnie się zapowiadasz – powiedziałem i mój nastrój zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. – Ale wszystko w porządku?

- Jezu, nie wiem – sapnęła Natalia. – Przeżyłam drugi najdziwniejszy wieczór w życiu.

- A pierwszy był...

- Przecież wiesz.

Szósty grudnia. Kiedy my się poznaliśmy.

- Zejść po ciebie na dół? Nie będziesz musiała szukać.

- Jak możesz. Jest strasznie zimno. Czekałam chwilę na taksówkę i cała przemarzłam.

Klepnąłem Karola w ramię i pokazałem mu drzwi.

- Idź włączyć windę – powiedziałem do niego. A do telefonu wyjaśniłem: - Przy okazji odprowadzę kumpla do drzwi.

- Chętnie zostanę – odezwał się Karol i nachylił się do mojego telefonu: - Cześć, Natalia. Miło cię poznać.

- Spadaj. – Odciągnąłem jego głowę i przytrzymując telefon brodą wciągałem na siebie polar. – Daleko jesteś?

DRŻĄCE GWIAZDKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz