Antek
Fakty były niezbite i wcale niepocieszające. Rozmyślałem o nich skręcając ostatnie meble kuchenne w willi na Aniołkach.
Fakt numer jeden.
Właścicielka domu po nieudanej próbie zaciągnięcia mnie do łóżka zachowywała się tak, jakbym cuchnął na odległość, a jej mąż patrzył wzrokiem kogoś, kto chce mi przypierdolić.
Na widok ich syna czułem treść pokarmową podjeżdżającą mi do gardła. Wprawa matki w umizgach do „budowlańca-mięśniaka", bo tak mnie pewnie postrzegała, jasno sugerowała, że to nie było jej pierwsze polowanie tego typu. Żałowałem tego gościa, bo kto chce mieć taką matkę, która jest gotowa pakować łapę w gacie jego kumpli?
Fakt numer dwa.
Potrzebowałem samochodu, nie mogłem być dłużej wożony przez Natalię, bo czułem, jak jaja mi się kurczą do rozmiaru pestek dyni. Ona korzystała ze swojego statusu z całkowitą naturalnością. Była zbyt dobrze wychowana, żeby dawać mi do zrozumienia, jak postrzega mój.
Nie miałem kasy na samochód, a Karol tak przywiązał się do mojego staruszka, że nie chciał słyszeć o jakiejkolwiek transakcji zwrotnej. Na którą i tak nie miałem pieniędzy, zresztą.
Fakt numer trzy.
Miałem jasność, że zaraz dostanę pismo od prawnika ciotki Krystyny. Domagała się zachowku w związku z odziedziczeniem mieszkania. Jeśli chodzi o stan moich finansów – patrz wyżej, już przeczuwałem, jaką aferę to rozpęta w nowym roku.
Fakt numer cztery.
Matka wydusiła z siebie zaproszenie na Wigilię o czternastej. O czwartej ona i ojczym wybierali się do jego rodziny, gdzie ja już nie byłem zaproszony.
Czy żałowałem, że mnie tam nie uwzględniono? Nie.
Czy przewidywałem, że ten dzień będzie trudny do zniesienia? Oczywiście.
Fakt numer pięć. Najgorszy.
Nie byłem w stanie powiedzieć Natalii prawdy o sobie. Im lepiej ją poznawałem, tym mniej realne stawało się to, żeby jej wszystko wyznać.
***
Ale wszystkie te nieprzyjemne rzeczy przesłaniała cała masa innych, wspaniałych. Zupełnie nieoczekiwanych, związanych właśnie z Natalią.
Przywiozłem i osadziłem jej choinkę, razem ją ubraliśmy. Później położyłem się pod zielono-srebrzystymi gałązkami. Oparłem głowę o poduszkę przyciśniętą do kaloryfera i patrzyłem na swoją dziewczynę, która wałkowała ciasto na pierniki.
- Co robisz, Antek?
- Podziwiam widoki.
Natalia poprawiła opaskę na włosach, brudząc się mąką.
- Ten przede mną – uzupełniłem. - Najlepszy na świecie.
Poruszałem delikatnie kurtyną z błyszczących gwiazdek. Jedyne światło paliło się nad blatem. Poza tym w mieszkaniu świeciły się tylko lampki na choince i świece porozstawiane w salonie.
- Chodź powycinać pierniki – powiedziała.
Wybierała i pokazywała mi foremki w różnych kształtach: Mikołaja, bałwanka, choinki, serduszka.
- Za chwilę przyjdę.
- Ominie cię najlepsze.
Obsypała ciasto mąką, jeszcze raz przejechała po nim wałkiem i nachyliła się nad stolnicą. Uśmiechnięta, z tą mąką na nosie i na czole, wykrajała kontur bałwanka, o ile dobrze widziałem.
CZYTASZ
DRŻĄCE GWIAZDKI
Romance- Mam dwadzieścia osiem lat i na pewno jestem starsza od ciebie. Niedawno się rozwiodłam. To nie jest dobry pomysł. Uważne spojrzenie obiegło moją twarz, szyję, całą sylwetkę. - To tylko pięć lat więcej - powiedział, a ja się uśmiechnęłam. - Cies...