Natalia
- Wczoraj manicure, a dzisiaj? – zapytał Antek, którego głos był przytłumiony przez wiatr na peronie.
- Bal charytatywny. Idę z moim tatą. Zbiórka na rzecz Międzynarodowych Praw Człowieka.
- No, no.
- Właśnie. Myślałam, że zabierze moją siostrę, ale twierdzi, że będzie spokojniejszy, jak ja z nim pójdę – powiedziałam z rozbawieniem, chociaż na dnie była też niewielka irytacja. Może z tego powodu, że ojciec nie posłuchał mojej sugestii. – Podobno mam lepsze maniery.
- Nie mam porównania – skomentował Antek. - Ale potwierdzam, że twoje maniery są bezbłędne.
- Może... - Rozpędziłam się, ale w porę też zatrzymałam. – Kiedyś się poznacie.
- Ja i twój ojciec czy ja i twoja siostra?
- Jeszcze zobaczymy – wykręciłam się.
- Hmm. Szkoda, że dziś nie możemy się spotkać. Chciałem pogadać.
- Rozmawiamy.
- Droczysz się ze mną, Natalia. W cztery oczy.
- To dlatego, że chcesz mnie sprytnie podejść – zauważyłam. - Możesz przecież powiedzieć, o co chodzi. W cztery uszy.
- Jesteś pewna?
- No, tak.
- Okej. To odejdę na bok.
W tle usłyszałam świst nadjeżdżającej kolejki w Gdańsku. Odczekałam chwilę i zorientowałam się, że Antek nie wsiadł, żeby nie przerywać rozmowy.
Zamyśliłam się. Bardzo chciałam się z nim spotkać. Miałam wielką pokusę zaprosić go do siebie tylko na noc, ale to jakoś... nie pasowało do nas.
Hałasy ucichły.
- No więc... – zaczął Antek. Jego głos brzmiał tak, jakby był bardzo speszony. – Nie wiem, jak to powiedzieć.
- Ojej, no mów.
- Nie chcę wyjść na chama.
Teraz zamilkłam, zaskoczona tym sformułowaniem.
- Przekonajmy się – podjął rękawicę. – Wzięłaś „pigułkę po"?
- Och.
Milczeliśmy przez chwilę.
- Dlatego chciałem w cztery oczy.
Absurd, chciałam powiedzieć. Przez trzy lata nie mogłam zajść w ciążę, głównie dlatego zostawił mnie mąż, wyrzucając ze swojego życia jak niepełnowartościową skorupę. Czułam się niepełnowartościową skorupą.
- Natuś.
- W porządku. To dobrze, że odpowiedzialnie podchodzisz.
Antek wydał taki dźwięk, jakby kpił z samego siebie.
- Nie chodzi o mnie, tylko o ciebie. Ale to naprawdę nie jest rozmowa na takie okoliczności.
- Teraz to widzę.
Niechcący w moją odpowiedź wkradł się zgryźliwy ton.
- Kur... kurde – stęknął Antek w telefonie. – Masz niepełny obraz sytuacji. Chodzi mi o to, że nie do końca mnie znasz.
- To prawda. Nie, nie wzięłam „pigułki po".
Antek westchnął ciężko.
- Natalia, to będzie moja wina. Zachowałem się jak gówniarz.
- Nic się nie stanie. Moje zdolności zajścia w ciążę są minimalne. Właśnie mieliśmy zacząć procedurę in vitro, no ale Eryk poradził sobie zgodnie z naturą.
- Dlatego chciałem się z tobą spotkać – powtórzył Antek. – Obraziłaś się?
- Nie. To oczywiste, że...
Znowu zbierałam myśli.
- Jesteśmy na zupełnie innym etapie życia. Ty masz bardzo dużo przed sobą.
Antek zaśmiał się.
- Dzięki, że we mnie wierzysz.
Poczułam, że moje policzki, dekolt i czubki uszu zaróżowiły się ze skrępowania.
- Muszę przyznać ci rację. Mało rozmawialiśmy o ważnych sprawach, a zamiast tego...
Poszliśmy do łóżka.
I to ja byłam w większym stopniu inicjatorką.
- Kiedy możemy się spotkać? Nie musimy u ciebie. To niezręczne, że ciągle się wpraszam.
- Ja cię zaprosiłam. Za każdym razem.
- Czytałaś z mojej twarzy, że marzę o tylko tym, żeby spędzić czas z tobą bez żadnych świadków – mruknął Antek.
- To w sumie... miłe.
- Natalia, mieszkam już w domu po babci. Co prawda nie ma takiego klimatu jak u ciebie, ale za to w końcu ty odwiedzisz mnie.
Zawahałam się.
- Wiem, że od pogrzebu minęło mało czasu. Jeśli to wpłynie na twoją decyzję, to babcia ostatnio mieszkała w domu opieki, bo nikt nie był chętny ani nie był w stanie się nią zaopiekować. I bardzo, bardzo żałuję, że to nie mogłem być ja.
Jego głos ciągle się zmieniał – ze skrępowanego na sfrustrowany.
- Dlaczego to nie mogłeś być ty?
- Powiem ci. Ale to już naprawdę chcę ci opowiedzieć nie przez telefon, Natuś.
- Natuś – powtórzyłam. – Ładnie.
- Wiesz, że w moim i twoim imieniu jest dużo tych samych liter? – zagadnął. – W wersji Natka i Antek – cztery na pięć.
- Miałeś wcześniej dziewczynę, Antoni? – zapytałam, bo nabrałam teraz przekonania, że w związku z każdą szukał takich powiązań, żeby roztopić ich serduszka. Tak jak moje.
- No – zaśmiał się i dzięki temu przynajmniej minął mu ten zły nastrój. – Miałem. Podejrzewałaś, że nie? To chyba kiepsko o mnie świadczy.
- Jak miała na imię?
- Emilia, Martyna, Iga i Julia.
Pożałowałam swojego pytania natychmiast.
- Liczę od końca podstawówki - uzupełnił. - Najdłużej byłem z Julką.
- Okej.
A ile miała lat? Prawie o to zapytałam, ale przecież byłam prawie na sto procent pewna, że jestem pierwszą starszą od niego partnerką. Świadczyła o tym jego reakcja pierwszego wieczoru. Zaskoczenie, kiedy przyznałam się do swojego wieku.
- Natalia, możesz jutro przeznaczyć czas dla mnie? Dla nas?
Pokiwałam głową, chociaż nie mógł tego wiedzieć.
- Pójdziemy do kina?
- Do kina? Chciałeś pogadać.
- Zdążymy. Lubisz filmy akcji?
Uśmiechnęłam się, wdzięczna za zmianę tematu. Może to była dobra cecha, że Antek niczym się za długo nie przejmował.
- Pójdziemy do kina w Gdyni?
- Może tym razem w Sopocie? Ale Antek, poczekaj – znowu usłyszałam świst kolejki. O tej porze jeździły co sześć, maksymalnie osiem minut. – W weekend przyjadę do mieszkania twojego i twojej babci, pomogę ci. Okej?
- Wsiadam. Baw się dobrze.
Przez chwilę miałam problem, żeby zrozumieć to zdanie.
- Idziesz na bal. – Słyszałam w tle rozmowy ludzi, ładujących się do wagonu.
- Antoni, to żaden bal. Nudy.
Rozłączył się, a ja przyłożyłam telefon do ust.
CZYTASZ
DRŻĄCE GWIAZDKI
Romance- Mam dwadzieścia osiem lat i na pewno jestem starsza od ciebie. Niedawno się rozwiodłam. To nie jest dobry pomysł. Uważne spojrzenie obiegło moją twarz, szyję, całą sylwetkę. - To tylko pięć lat więcej - powiedział, a ja się uśmiechnęłam. - Cies...