Część 19. Dwudziesty trzeci grudnia. Dzień przed Wigilią. Natalia

49 8 2
                                    



Natalia

Złapałem dodatkową robotę. Jeśli mogę przyjechać do Ciebie, to będę dopiero przed północą.

Ja też jestem zmęczona. W sklepie oblężenie. Moja mama wymyśliła promocję: „sukienka dla mamy i córki". Klientki za tym szaleją, odpisałam.

Odłożyłam telefon na bok i w skupieniu ozdobiłam piernika wężykiem z lukru. Naprzeciwko mnie Amelia robiła jakieś dziwne rzeczy z piernikiem w kształcie Mikołaja.

Wychyliłam się i zobaczyłam, że doprawiła mu narządy płciowe. Popukałam ją w czoło rysikiem do lukru, a ona się zaśmiała i pochłonęła piernika.

- Mamy trochę zostawić na Wigilię – powiedziałam.

- Nie bądź nudna. Będzie mnóstwo innego jedzenia.

- Wiem. Przecież sama przynoszę kilka potraw.

Amelia zeskoczyła ze stołka i otworzyła lodówkę.

- Co przyniesiesz?

- Sałatkę śledziową...

- Fuj.

- Sałatkę jarzynową i zapiekanki rybne.

- Te dwie rzeczy mogą być. Jakie zapiekanki? – zainteresowała się Amelia.

- Z ciasta francuskiego i łososia.

- Nie brzmi zbyt tradycyjnie.

- Za tradycję odpowiada babcia – mruknęłam skupiona na kolejnych piernikach.

Jej milczenie przykuło moją uwagę po jakimś czasie.

- Mela, przyszłaś tu chyba pomóc?

Schrupała kolejnego i pacnęłam ją tym razem w rękę.

- Możesz jeść, pod warunkiem, że za to ozdobisz dwa.

Wciąż milcząc przyrządziła miseczkę lukru i przysunęła sobie blachę wypełnioną serduszkami.

- Tuta, to twoje pierwsze święta po rozwodzie – odezwała się. – Jak to znosisz?

Wzruszyła mnie ta troska. Aż na nią popatrzyłam i z zaskoczeniem odnotowałam, że jest bardzo poważna.

- Rok temu było gorzej. A dwa lata temu Eryk też miał mnie już kompletnie w...

- W dupie – podpowiedziała usłużnie Amelia.

- Właśnie. Więc w tym roku nie może być gorzej, niż w poprzednich. No, te pierwsze można już schować do puszek.

Amelia potrafiła dokonać małych cudów, jak jej się chciało. Było widać, że wzór serduszek najbardziej jej przypasował. Patrzyłam, jak bawi się posypkami i tworzy trzydzieści całkowicie różnych pierników.

Przyłożyła ostatni do swojego swetra i teatralnie wygłosiła:

- Oto moje kruche piernikowe serce! A jak twoje?

Uśmiechnęłam się do kubka z herbatą.

- W porządku.

- Przyprowadź go jutro.

Ktoś zadzwonił dzwonkiem umieszczonym przy furtce, a ja zmarszczyłam czoło i podeszłam do okna. To był Antek. Zauważył mnie i pomachał. Odnotowałam, że przyjechał chyba prosto z pracy, sądząc po jego ubraniu. Obejrzałam się za siebie. W moim polu widzenia znalazła się siostra z dzbankiem w dłoni.

DRŻĄCE GWIAZDKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz