Część 13. Trzynasty grudnia. Jedenaście dni do Świąt. Antek

65 9 3
                                    


Antek

Następnego dnia zaspałem. Przede wszystkim dlatego, że zbudziłem się obejmując Natalię, otoczony zapachem jej włosów i skóry. W całym ciele czułem taką błogość, że pomimo wrażenia, że coś jest nie tak, nie zdołałem się na czas obudzić.

Nie miałem pod ręką swojej komórki, bo została w kuchni. Dlatego nie włączyłem wieczorem alarmu na szóstą rano.

Obudziłem się przede wszystkim dlatego, że poczułem się już całkowicie wypoczęty.

Podniosłem raptownie głowę i zobaczyłem duży budzik stojący na szafce nocnej. Pokazywał siódmą trzydzieści pięć. To oznaczało, że spóźniłem się ponad pół godziny.

Mój gwałtowny ruch sprawił, że Natalia też się poruszyła.

- Coś się stało? – wyszeptała zaspana.

- Nic. Mam dwie minuty na poleżenie z tobą. Potem trzy, żeby wyjść. Muszę pędzić do pracy. I dzień dobry – nachyliłem się nad jej głową i pocałowałem ciemne włosy. – Zajebiście się wyspałem.

Natalia oparła się na łokciu i popatrzyła na mnie z sarkastycznym rozbawieniem.

- I taką najlepszą rzecz zapamiętałeś z tej nocy? – zapytała.

Opadłem na poduszkę.

- No skąd. Było tak, że nie ma to odpowiednich słów w ludzkim języku.

Natalia zrobiła minę, która wyrażała żartobliwą satysfakcję. Ziewnęła i usiadła na łóżku zasłaniając piersi kołdrą. Widziałem to pod kątem, bo przed sobą miałem jej szczupłe plecy.

- Nie zdążysz wypić kawy?

- Na pewno nie. Kupię sobie jakąś kanapkę na dworcu.

Podniosłem się z największą niechęcią, cmoknąłem ją w ramię i wyskoczyłem z łóżka. Zagryzła usta, jakby powstrzymywała śmiech.

- Chyba nie masz kompleksów co do swojego ciała – zauważyła.

- Nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Jak jestem ubrany, to jestem ubrany, a jak jestem goły, no to – kontynuowałem zamykając już za sobą drzwi od łazienki – jestem goły.

Skorzystałem z pasty do zębów Natalii, żeby wypłukać usta, i ochlapałem twarz, bo to było jednominutowe minimum porannej higieny. Wskoczyłem w ciuchy, zgarnąłem bluzę z krzesła i cofnąłem się, żeby założyć buty.

Natalia podeszła z kubkiem kawy.

- Łyczek chociaż?

Wypiłem połowę na raz. Podała mi jabłko, jedno z takich bladozielonych.

- Eee... nie. Dziękuję, skarbie. – Pocałowałem ją w policzek, a potem w kącik ust. W usta nie chciałem. Nie dałbym rady wtedy wyjść i jej zostawić, takiej rozespanej, rozczochranej i pachnącej kawą.

- Dlaczego? – zdziwiła się Natalia.

- Muszę kupić sobie kanapkę z mięsem. Jabłuszko zostawiam takich damom jak ty.

Spojrzała w górę.

Ścisnąłem jeszcze jej rękę i podniosłem ją do ust.

- Miłego dnia.

- Zabrałeś telefon?

- Nie.

Natalia rozejrzała się po salonie z kuchnią i szybko mi go podała. Wcisnąłem go do plecaka.

DRŻĄCE GWIAZDKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz