Natalia
Leżałam zwinięta na kanapie od dwudziestu trzech godzin. Napisałam mamie, tacie, Amelii i babci oraz drugiej parze dziadków, że wszystko gra.
Nic nie grało.
W wigilijny wieczór odwiozłam Amelię do jej mamy. Wróciłam do domu, otworzyłam jedno z win stojących jako dekoracja w tym eleganckim stojaku i po wypiciu dwóch kieliszków zasnęłam w salonie pod kocem.
Pierwszy dzień świąt spędziłam w tym samym miejscu, oglądając serial, którego nie potrafiłabym streścić, nawet gdybym się starała. Ale nie o to chodziło. Celem było to, żeby coś się ruszało, mówiło, żyło.
Zjadłam resztki łososia, sałatę i całe opakowanie makaroników, które sprezentowała mi Amelia. Kiedy zrobiło się ciemno, zrobiłam sobie kąpiel, co było złym pomysłem, bo przypomniał mi się zmysłowy wieczór, kiedy uwiodłam w tej samej wannie Antka.
Apatycznie wysuszyłam włosy. Popsikałam na nie mgiełką, która pachniała jak coś, co się rozłożyło i zostało wygrzebane z mokrego piasku. Pochyliłam się, oblałam głowę prysznicem i usunęłam ten zapach.
Wycisnęłam wodę w ręcznik. Potem przyjrzałam się odbiciu swojej twarzy w lustrze. Niedługo będę miała dwadzieścia dziewięć lat, pomyślałam. Przycisnęłam palec do zmarszczki między brwiami, którą miałam od dawna, bo marszczyłam czoło, kiedy chciałam się nad czymś zastanowić.
Teraz jednak dostrzegłam w tym zapowiedź rychłej starości.
No i co z tego! To nie ma żadnego znaczenia. Będę tą samą osobą, mając lat trzydzieści, czterdzieści i siedemdziesiąt siedem. I więcej.
Zrezygnowałam z suszarki, zaplotłam ciasny warkocz, znowu wydusiłam nadmiar wody i zmieniłam cichy, noszone od wczoraj, na flanelową piżamę. Wyszorowałam zęby.
Chwilę potem zniweczyłam ten efekt otwierając opakowanie czekoladek.
Sprawdzałam świąteczne komedie romantyczne, jednak żadna nie była w stanie dopasować do mojego stanu ducha, więc włączyłam film akcji, w którym ambitna policjantka mściła się na kimś, kto wymordował jej rodzinę. Przyłapałam się na rozmyślaniach, jak to jest, kiedy człowiek zostaje sam, bez lamentów i narzekań członków familii na temat tego, że zmarnował swój potencjał i ogólnie całe życie.
Amelia wysłała mi selfie, które niespodziewanie oddawało ten sam nastrój, który widziałam u siebie. Opisała swoje strzaskane nadzieje, bo właśnie tego dnia rodzice jej oświadczyli, że nie może wyprawić swojej osiemnastki.
Zamknęłam oczy, oparłam głowę o oparcie kanapy i przyłożyłam telefon do piersi. Rozważałam, co jej napisać.
W końcu wystukałam w wiadomości:
Nie martw się, coś jeszcze wymyślimy...
I usłyszałam dzwonek do furtki. Czekałam, aż się powtórzy, bo to mogła być pomyłka. Jednak nie była, bo ten ktoś zadzwonił jeszcze raz.
Podniosłam się z kanapy. Miska z mandarynkami i bombonierka spadły na dywan, ale nie zwróciłam na to uwagi. Podeszłam do okna, rozsunęłam swoje ozdobne gwiazdki i wyjrzałam na ulicę.
Antek stał w dziwnej pozie. Był pochylony, trzymał się obiema rękami za metalowe elementy ogrodzenia i wpatrywał w śnieg pod swoimi butami. Potem ospale podniósł jedno ramię i znowu nacisnął przycisk w domofonie.
Cofnęłam się, żeby mu otworzyć, zarówno furtkę, jak i drzwi na klatkę schodową. Ręce mi drżały. Serce waliło.
Wbrew moim oczekiwaniom on wcale nie nacisnął dzwonka do drzwi wejściowych. Usłyszałam kilka stuknięć. Potem kroki.
CZYTASZ
DRŻĄCE GWIAZDKI
Romance- Mam dwadzieścia osiem lat i na pewno jestem starsza od ciebie. Niedawno się rozwiodłam. To nie jest dobry pomysł. Uważne spojrzenie obiegło moją twarz, szyję, całą sylwetkę. - To tylko pięć lat więcej - powiedział, a ja się uśmiechnęłam. - Cies...