Część 11. Dwunasty grudnia. Dwanaście dni do Świąt. Antek

73 9 6
                                    


Antek

Wszedłem do sklepu, w którym pracowała Natalia. Przyjechałem prosto z roboty, nawet załapałem się na podwózkę i dopiero po przekroczeniu progu butiku zorientowałem się, jak bardzo tu nie pasuję. Ciemnozielona kurtka i roboczy kombinezon, plus buciory, które zdążyły przyjąć trochę plam po farbie... Nawet świeżo ostrzyżona broda nie mogła mi pomóc.

Przy kasie stała inna dziewczyna. Miała taką samą bluzkę, jak Natalia wtedy, ale na tym podobieństwa się kończyły. Nie chodziło o to, że nie była atrakcyjna. Po prostu chciałem tu zastać kogoś innego.

Dlatego nie traciłem czasu. Od razu podszedłem do kontuaru. Inna ekspedientka stała z naręczem sukienek przy przebieralniach, co zauważyłem w tej chwili. Też zmierzyła mnie zaciekawionym spojrzeniem.

- Zastałem Natalię? – przeszedłem do rzeczy.

Sprzedawczyni obejrzała się za siebie, gdzie zapewne znajdowało się zaplecze sklepu.

- Proszę poczekać.

Zanim poszła, wymieniła porozumiewawczą minę z tą drugą. Nie byłem dobry w odczytaniu, co chciały sobie przekazać, ale w sumie – nieszczególnie mogło to wpłynąć na sytuację.

Pojawiła się przede mną inna osoba, niż oczekiwałem. Szykowna kobieta około pięćdziesiątki, z włosami w podobnym kolorze, co Natalia, i mająca coś podobnego w rysach twarzy. Usta, może. Albo brwi.

Połączyłem informacje i dotarło do mnie, że to może być jej matka.

Podrapałem się po karku, potem poprawiłem plecak.

- Dzień dobry. Szukam Natalii Gałązki.

Młode pracownice sklepu nie spuszczały z nas wzroku. Matka Natalii, o ile trafnie obstawiałem, zgromiła je wzrokiem, i dziewczyny zajęły się swoją pracą.

- A z kim mam przyjemność?

Nie do końca zadowolony z tego przesłuchania powiedziałem swoje imię i nazwisko.

- Natalka nie wspominała nic o panu. A jestem jej mamą.

Patrzyłem w jej starannie umalowane oczy zastanawiając się, w jakiej rodzinie matka prawie trzydziestoletniej kobiety oczekuje tak dogłębnych informacji o jej życiu osobistym.

- Spróbuję do niej zadzwonić. Dziękuję – odwróciłem się na pięcie i skierowałem do wyjścia ze sklepu.

Dzwoniłem do Natalii w piątek. Odpisała mi, że jest zajęta i jak złapie chwilę czasu, na pewno się odezwie.

Zdążyłem przemyśleć nasze ostatnie spotkanie i tę odpowiedź. Miałem swoją teorię. I może trochę chciałem ją zaskoczyć... ale nie wyszło.

Wychodząc na zewnątrz rzuciłem okiem na swoją sylwetkę, odbijającą się w wielkim lustrze. Naprawdę nie dziwiłem się, że matka Natalii, otoczona luksusową odzieżą i w taką też odziana, nie wyglądała na zachwyconą moim widokiem.

Poprawiłem plecak na jednym ramieniu i napisałem wiadomość:

Jestem w Sopocie. Nie chciałbym Ci się narzucać, ale najchętniej bym się umówił na to, że nie ma między nami czegoś takiego, jak narzucanie się. Chętnie się z Tobą zobaczę.

Włożyłem komórkę do kieszeni i bez pośpiechu zrobiłem spacer po głównej ulicy. Kupiłem kawę w food trucku i oparłem się o poręcz okalającą molo.

Po jakimś czasie doczekałem się reakcji: Natalia zadzwoniła.

- Cześć. To nie była wymówka. Naprawdę mam sporo spraw na głowie.

DRŻĄCE GWIAZDKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz