Część 24. Dwudziesty szósty grudnia. Antek

56 8 4
                                    


Antek

Nie zachorowałaś?

Nie wiem. Chyba nie.

Potarłem dłońmi twarz. Wyszedłem spod prysznica i stałem, ubrany tylko w spodnie, przy otwartych drzwiach balkonowych. Trząsłem się z zimna, które szalało po opustoszałym salonie. Mrożący chłód przepełniał mnie też od środka. Aż bolały mnie wszystkie mięśnie i kości, bo...

Tęskniłem za Natalią, a nie mogłem jej mieć. Mieć przy sobie.

Natalia, chcę wiedzieć, czy dobrze się czujesz.

Napisałem to tak szybko, że nie dobrałem dobrze słów.

Wiesz, co mam na myśli.

Antoni, czuję się tak samo jak wczoraj i przedwczoraj, napisała Natalia.

Serce mi podskakiwało z każdym przeczytanym słowem, bo jednak mi odpowiedziała.

Trochę kaszlę i boli mnie głowa. Naprawdę Cię to interesuje?

Zamknąłem drzwi balkonowe. Kilkanaście płatków śniegu zdążyło opaść na parkiet i patrzyłem, jak znikają. Wciągnąłem polar, bo przypomniało mi się, że następnego dnia muszę iść do pracy. Złapałem robotę w sklepie, który prowadziła żona mojego szefa. Potrzebowała kogoś do rozładowania towaru, bo pracownicy korzystali z urlopu aż do końca roku.

Usiadłem na stołku kuchennym, nielicznym meblu, który wniosłem tu po malowaniu ścian. Naprzeciwko stał telewizor, który bezmyślnie włączyłem. Ekran zaczął migać świątecznymi obrazkami. Szopki w kościołach, choinki na ulicach, dzieci na sankach.

Było mi niewygodnie i przez chwilę rozważałem, czy pomimo święta nie zabrać się za wymianę tapicerki w starym fotelu, którego nie zdecydowałem się sprzedać; przypomniałem sobie jednak zasady wpojone przez babcię Małgosię, że w takim dniu trzeba świętować.

Problem w tym, że siedząc bezczynnie, czułem niepokój. Nie potrafiłem też odpocząć na zapas, chociaż wiedziałem, że powinienem.

Interesuje mnie. Wcale nie chciałem wczoraj iść. Wiesz o tym?

Skąd mam wiedzieć? Zachowałeś się tak, jakbyś chciał mi wcisnąć ten prezent i nic poza tym.

Nie potrafię o tym rozmawiać, a na pewno powinniśmy. W Wigilię byłem wkurzony i pewnie byłoby mi łatwiej.

Natalia przez dłuższą chwilę nie odpisywała.

Dlaczego mnie nie uprzedziłeś, że wiesz, kim jest mój tata? Że zamierzasz zrobić ten coming out?

Patrząc na słowa „mój tata" poczułem gorzki smak w ustach. Spłynął po moim przełyku i rozpalił w płucach cały gniew, który czułem. Nienawiść do tego człowieka.

Wrócił do mnie szok, kiedy patrząc na zdjęcie Natalii z ojcem zobaczyłem podobieństwo między nimi. Nie było uderzające, bo ona była bardzo dziewczęca i te jego nienawistne rysy rozmyły się w tej różnicy płci, ale jednak.

Potem powrócił obraz uśmiechniętej Natalii, kiedy zapaliła świeczki w swojej łazience, odwróciła się do mnie i powiedziała, że mogę zdjąć z niej sukienkę.

Ja pierdolę, ja pierdolę, niemożliwe. Nie mogło do tego dojść. Jak... Kto tam na górze był tak podstępny, żeby sprowadzić na moją drogę właśnie ją?

I tak nie wiedziałem, dokąd iść. Moją ścieżkę przykryły ciernie i pokrzywy, przez które musiałem się od nowa przedrzeć.

Antoni, wprowadziłeś mnie w błąd, a ja nic nie przeczuwałam. Nawet przez chwilę. Gdyby nie to, że byłam już żoną faceta, który potraktował mnie tak samo, może potrafiłabym to lepiej znieść.

Zacisnąłem dłoń na telefonie, aż zabolały mnie palce.

W nocy myślałam o tym, że tata mógł mieć rację. Specjalnie mnie odnalazłeś.

Nie jestem aż tak inteligentny. Gdybym był, nie dałbym się wsadzić.

Znów źle jej odpisałem. To nie był dzień na pisanie wiadomości.

Powinienem zachować się jak facet i zostać poprzedniego wieczoru.

Natalia, wystukałem w komórce, ale nie wiedziałem, co napisać dalej. Samo pisanie jej imienia sprawiło mi kłującą w sercu przyjemność.

Jestem kimś innym, niż przedtem i nawet mnie nie znasz. Nie, nie szukałem Cię, żeby Cię upokorzyć ani żeby dopiec Twojemu ojcu. W ogóle, jak wiesz, nie szukałem dziewczyny.

Można się pogrążyć bardziej, debilu?, pomyślałem. Nie miałem głowy do układania strategii, kurwa, moje życie wyglądało jak totalny burdel.

Wstałem i kopnąłem nóżkę fotela. Wcisnąłem telefon do kieszeni, dźwignąłem mebel i wystawiłem na zewnątrz. Wcisnąłem go do windy i czując wirowanie w głowie i mdłości z głodu, zjechałem na dół. Cisnąłem tym cholernym, brzydkim fotelem w śnieg obok śmietnika. Nie było sensu naprawiać tego, co się nieuchronnie, na zawsze, z hukiem rozjebało.

DRŻĄCE GWIAZDKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz