33. Początek końca

69 4 9
                                    

Od zawsze myślałam, że gorzej jest być zdradzonym niż zdradzić. Sądziłam, że ten ból będzie do zniesienia. Nawet nie widziałam, jak cholernie mogło to boleć.

***

Z dziwnym uczuciem w żołądku, obserwowałam się w lustrze. Wyglądałam jak księżniczka. Mama z uśmiechem mnie objęła.

— Jak gwiazdka na niebie.

Cicho się zaśmiałam. Nawet nie wiedziałam, dlaczego się stresowałam. Może po prostu było to urojenie.

— Zaraz będzie Nicholas. — mruknęłam.

Jak na zawołanie usłyszałyśmy pukanie. Stukot moich szpilek niósł się po pomieszczeniu.

Wciągnęłam powietrze, lustrując jego ciało, gdy on robił to samo. Wyglądał... o kurwa. Czarna koszula, gdzie dwa pierwsze guziki były rozpięte, czarne garniturowe spodnie a w dłoni trzymał marynarkę w tym samym kolorze.

Faktycznie byliśmy jak Yin i Yang.

— Lilith Claire. — wyprostował się, wyciągając pudełko z białą butonierką. — Czy będziesz towarzyszyć mi na balu?

— Oczywiście, Nicholasie. — uśmiechnęłam się, gdy założył mi to na nadgarstek.

— Muszę mieć zdjęcie. — weszliśmy wgłąb pomieszczenia, widząc jak podbiegła z aparatem.

Spojrzeliśmy po siebie. Zagryzłam wnętrze policzka, ustawiając się do zdjęcie. Nicholas objął mnie w talii a ja ułożyłam dłoń na jego brzuchu.

— Chcę widzieć szczęście. — Castya przewróciła oczami.

Nicholas mocniej zacisnął swoje palce. Spojrzałam w jego oczy, nawiązując z nim kontakt wzrokowy. Cynicznie się uśmiechał a moje wargi były delikatnie rozchylone.

— Dokładnie.

Uśmiechnęłam się. Chłopak tak samo.

— Lećcie, bo się spóźnicie. Udanej zabawy.

I może było to tylko głupie wrażenie, ale... wiedziałam, że coś się stanie. Intuicja nigdy mnie nie zawiodła.

***

— Oh, Lilith! — Penelope mnie objęła, od razu po przekroczeniu przystrojonej sali. — Ale wyglądasz!

— Pierwszy raz widzę cię w sukience. — zaczęłam. — I to takiej. Bardzo ci pasuje.

Lekko się uśmiechając, podparła twarz na dłoniach, tak jakby się prezentowała.

— A to jest Nicholas.

Penelope wesoło się uśmiechnęła, podając mu dłoń. Nicholas nie wyglądał na wielce zadowolonego, ale wymusił lekki śmiech, uściskując jej dłoń.

— Jestem Penelope. — zaczęła, sięgając do swojej torebki. — A to jest niezaczęte.

Parsknęłam. Wyszliśmy z salki, by nikt tego nie widział. Zawsze miała to być trzeźwa impreza. Nigdy nie wychodziło.

Skrzywiłam się na palące uczucie w gardle. Nie miałam niczego do popicia, ale wódka była smakowa, więc tylko zaciągnęłam się e-papierosem, gdy to Nicholas przejął butelkę.

W międzyczasie obserwowałam i witałam się z większością ludzi, wchodzących na przyjęcie.

Przełknęłam ślinę, dostrzegając Nancy Levi. Patrzyła na nas z sarkastycznym uśmiechem.

— Olej ją. — szatynka szturchnęła mnie łokciem, na co powróciłam do rzeczywistości.

Spojrzałam na bruneta. Przełknął ślinę, wyraźnie przybity. Schował telefon, rozglądając się.

NothingnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz