Nicholas
Zawsze nam powtarzano, że piekło jest wielkim cierpieniem i pożarem dla grzesznych, potępionych dusz. Dusz, których wybory okazały się być niesłuszne. Dla tych, które zboczyły z drogi Pana, ofiarując swej życie czartowi na tacy.
Na wieczne czasy.Jednak w ludzkim, marnym życiu bywają sytuacje, w których czujemy się jakbyśmy patrzyli w oczy samego czarta.
***
Przyglądałem się młodej kobiecie, nie mogąc uwierzyć w to, że to właśnie ona przede mną stała. Scena jak z naprawdę kiepskiego filmu. Była spokojna, tak jakby mnie tu nie było. Patrzyła pustym wzrokiem przed siebie. Lilith.
Miałem świadomość, że to wszystko mogło się skończyć właśnie w ten sposób. Valeria Argent naprawdę bardzo mocno dbała o swoje interesy. Cholernie pragnęła mojego nieszczęścia. Czy jak się dziwiłem? Nie. Postępowała słusznie, bo to właśnie ona, uświadomiła mnie w tym jak bardzo niegodny byłem.
Jednak w tamtym momencie poczułem chęć zrobienia jej jeszcze większej krzywdy, bo skoro mnie na to spisała, to powinna wiedzieć na co zapisała samą siebie, przychodząc tutaj. Jej mętne oczy nie odbijały blasku księżyca jak czekoladowe oczy Lilith. Czasem mnie zastanawiało jak to możliwe, że obie te młode kobiety były tak różne. Valeria była chłodna, stonowana. Od Lilith biło tak cholerne ciepło, że czasem było to dla mnie wręcz niepojęte.
Odwróciłem głowę w stronę najmłodszej Claire, jednak ona wpatrywała się w brunetkę przed nami. Miałem wrażenie, jak gdyby obie były tylko duchami, potrafiącymi tylko obserwować.
- Valerio. - mruknął Lucian, podchodząc do dziewczyny i składając pocałunek na wierzchu jej kruchej i bladej dłoni - Miło mi cię widzieć, ale teraz jesteśmy dość zajęci.
- To nie zajmie długo. - nieprzyjemny dreszcz przebiegł moje ciało. Tak bardzo nie chciałem jej słyszeć. - Mam tylko do niej sprawę.
Kątem oka zauważyłem, że Lilith wciąż tylko ją obserwowała. Kaptur na jej głowie, lekko się z niej zsunął, z każdą sekundą pokazując coraz więcej jej głowy.
Valeria zrobiła dwa powolne kroki w jej stronę. Jej wysokie buty, charakterystycznym dźwiękiem odbijały się w mojej głowie. Poczułem jak chwilowo stanęło mi serce. Jej martwe tęczówki wodziły wzrokiem po najmłodszej. A ja sam, nie wiedząc, dlaczego stanąłem przed dziewczyną. Jest moja, nie skrzywdzisz i jej.
Brunetka zawsze uwielbiała krzywdzić innych, była jak najgorszy demon z czeluści piekielnych.
Nie zauważała tego. Nie chciałem znów o niej myśleć. Doskonale pamiętałem czas, w którym się przez nią zatraciłem. Broń Boże, w dobrym znaczeniu tego słowa. Wręcz przeciwnie. Piłem, paliłem i prawie wciągnąłem razem z Liamem. Czułem nieprzyjemny dreszcz na swoim ciele, na same wspomnienia.
Najzwyczajniej w świecie nie chciałem trzeźwieć, bo właśnie wtedy było najgorzej.
Ta sytuacja wciąż siedziała w mojej głowie. Mógłbym przysiąc na Boga, że gdyby nie to, że sama kładła zimne dłonie na moim ciele, nie tknąłbym jej.
Czułem, jaki byłem. Zły, spaczony. Byłem nikim. Pustką. Nie zasługiwałem na szczęście, czy miłość. Przez pierwsze miesiące bałem się kontaktu z ludźmi, bo nie chciałem, aby znów taka sytuacja się zdarzyła.
- Ją też chcesz skrzywdzić? - syknęła dziewczyna, stając na przeciwko mnie. Była dużo niższa przez co musiała zadzierać głowę. - Jesteś największym skurwysynem jakiego znam. Radziłabym ci już się zbierać i zostawić tę dziewczynę w spokoju. Nie pozwolę ci zniszczyć i jej. Mnie może ci się udało, wygrałeś bitwę, ale to ja wygram wojnę.

CZYTASZ
Nothingness
Roman d'amourLilith Claire nigdy nie czuła się tak, jakby chciała. Zawsze ukrywała prawdziwą siebie, bo nigdy nie była kochana. Zawsze była cieniem samej siebie, który był beznamiętny, by nie zostać skrzywdzony. Jednak co jeśli chłopak, którego się bała, da jej...