13. Pragnienia

100 4 4
                                    

Nigdy nie myślałam o tym jak wyglądałoby moje życie pod tym względem. Jednak wstając rano, wiedziałam, że świadomość próby pierwszego razu z Nicholasem nie będzie zbytnio miła. Sama nie miałam pojęcia, dlaczego to wszystko się stało.
Wczorajszego dnia sama sobie uświadomiłam, że to wszystko jest niepoważne i kompletnie pozbawione logiki.

Zrzuciłam z siebie kołdrę, już wtedy wiedząc, że to był cholernie zły pomysł.

Wyszłam z jego sypialni, widząc jak Nicholas nalewał pomarańczowy sok do szklanki. Stał do mnie tyłem a jego wyrzeźbione ciało, zakrywały tylko czarne dresy. Wykonałam w myślach znak krzyża, wypuszczając powietrze. To nie mogło być przyjemne.

- Co ty taka niezadowolona? - zapytał opierając się tyłem o blat, przybierając niewzruszoną postawę.- Przypomniało ci się coś?

- Nie mogę uwierzyć, że chciałam, abyś to ty mnie rozdziewiczył- skwitowałam wyraźnie niezadowolona, łapiąc za jedną ze szklanek.

- Po prostu dobre rzeczy, spotykają dobrych ludzi. Momentami w złym czasie. - wzruszył ramionami, biorąc swoją szklankę. Patrzył na mnie z lekką kpiną, jednak na jego twarzy nie widziałam cienia wyrzutów.

- Nie jesteśmy dobrzy, Nicholasie. - spojrzałam w jego oczy, omijając go.

- Ale i tak to była dobra rzecz, co? - zapytał, parskając śmiechem. - Użyłaś mnie jak zabawki, aby odreagować.

Zamrugałam powolnie powiekami, bo wydawało mi się, że definitywnie się przesłyszałam, ale nie. Wypowiedział te słowa. Odwróciłam się w jego stronę, czując jak nieprzyjemny dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie. Przełknęłam ślinę, wciąż stojąc w szoku. Przecież to nie ode mnie się zaczęło.

- Do cholery, to ty zacząłeś. - powiedziałam, starając się uspokoić. - Teraz cię boli, bo co? Bo twoim zdaniem chciałam odreagować, tak? Jesteś popieprzony!

- Przecież nie mówię, że to źle. - skwitował lekkim głosem - Po prostu stwierdziłem fakt. Brnęłaś w to, bo wiedziałaś, że Emily i twojej matce by się to nie spodobało. Szkoda, że nie przemyślałaś tego, bo lepiej jakbyś zrobiła to z dobrym chłopakiem, który po tym przyszedłby pod twoją szkołę z kwiatami.

Wypuściłam powietrze, które w tamtym momencie, nie było zdolne do pomocy. To nie ja dawkowałam sobie tlen, robił to chłopak o szmaragdowych oczach. Stałam bez ruchu, licząc na to, że to tylko zły sen. Dopiero teraz dochodziło do mnie co się stało. Jednak czy żałowałam? Czy to wszystko było aż takie złe? Powinnam go przeprosić?

Podniosłam wzrok na chłopaka, który w tamtym momencie, wyminął mnie, zmierzając w stronę balkonu z paczką papierosów w dłoni.

Odwróciłam się w jego stronę, obserwując jego zachowanie. Powoli zaczynałam się rozumieć. Byłam obserwatorem, bo zazwyczaj bałam się konfrontacji, dopiero moment, który przelałby czarę, doczekałby się ingerencji.

- Podejdź tu i zapal ze mną. - przekręcił głowę w moją stronę. - Wiem, że chcesz.

Przewróciłam oczami na pewność bruneta w swoich słowach, ale mimo tego, podeszłam do okna, łapiąc za paczkę jego papierosów.

Kochałam Anglię, całym sercem. Pogodę, styl i wszystko związane. Rozglądałam się po zatłoczonych ulicach, współczując chłopakowi, bo moja okolica była dużo spokojniejsza.

- Nic się nie stało, Lilith. Po prostu następnym razem to przemyśl. Nie zawsze będę taki chętny do pomocy dziewczynie z załamaniem. A nie każdy zachowa się jak ja.

Zaciągnęłam się papierosem, wciąż podziwiając piękno Londynu.

Kątem oka obserwowałam jego ruchy. Odpalił papierosa, zaciągając się nim. Wyprostował się, wypuszczając dym. Oblizał swoje wargi, wpatrując się w przestrzeń przed sobą.

NothingnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz