Lilith
Kiedyś nie myślałam o wierze, jako o czymś, co mogłoby mi pomóc. Byłam kierowana przez strach. Gdy byłam mała, moja ciotka czytała mi legendy o diable i demonach. Oczywisty był fakt, że ze strachu się modliłam. Jednak dorastając oswoiłam się z tym. Jednak przez to, nie wiedziałam w co miałam wierzyć. Bóg i aniołowie byli dla mnie zagadką. Przez większość czasu szukałam swojej drogi, ale nie mogłam pojąć tego wszystkiego.
***
Wlepiałam wzrok w wielki obraz, wyświetlony w sali. Mężczyzna w długiej, czarnej sutannie stał obok, z założonymi rękami na piersiach, czekając na nasze interpretacje.
Najśmieszniejszy był fakt, że to nie była lekcja religii a filozofii.
Byłam po następnym egzaminie a moja głowa zaczynała parować.
– Obraz przedstawia upadłego anioła, wygnanego z raju. – rzuciłam zachrypniętym głosem. – Było to podczas wojny w raju.
Ciemne skrzydła postaci, utwierdzały mnie w tym, że musiał to być Lucyfer. Jeden z najbliższych aniołów Boga.
Mężczyzna podszedł o krok, kiwając głową z uznaniem. Nachylił się nad swoim biurkiem, patrząc na nas. Jego niemal czarne tęczówki były puste. Przerażał mnie.
– Uważacie, że było to niezależne od Boga? – zapytał. – Że w to nie ingerował?
– Nie. Wiedział, że tak się stanie. To jest identyczna sytuacja jak z Judaszem. – rzuciłam nieco ciszej, chowając dłonie w rękawy czarnej marynarki. – Albo Piotrem, który miał wyprzeć się Jezusa dokładnie trzy razy, nim zapieje kogut.
– Podchodzisz do sprawy bardzo... oryginalnie. Nie sądzisz, że diabeł jest czystym złem?
– Nic nie jest w stu procentach dobre. Nawet Bóg. – mężczyzna rozszerzył powieki, nie rozumiejąc. – Mówią, że jest dobry i miłosierny, ale co z Arką Noego? Wybrał niektórych, innych za to zabił. To nie było miłosierne. Zwłaszcza, że wtedy nie było raju. Poszli do piekła, nawet jeśli w niego wierzyli i miłowali go ponad wszystko.
Odwróciłam od niego wzrok, patrząc się na Penelope, która siedziała obok mnie. Na jej twarzy widziałam uznanie. Wiedziałam, że większość się bała tego człowieka. A ja znów nie miałam wyczucia, w którym momencie przestać mówić.
– Więc demony też nie są złe?
– Nie. To nie jest ich wina, do czego zostały stworzone. A nawet najgorszy demon może odnaleźć własną drogę. Nie musi iść za przeznaczeniem.
Gdy miał powiedzieć coś jeszcze rozebrzmiał dzwonek. Spakowałam swoje rzeczy do czarnej torebki, chcąc stamtąd wyjść.
– Proszę was o nadrobienie łaciny. – rzucił dość donośnie. – Liczę na ciebie, Lilith Claire.
Blado się uśmiechnęłam, odwracając głowę w jego stronę. Jego siwe włosy kontrastowały z ciemnymi oczami. Wyglądał kurewsko przerażająco.
Poczułam jak Penelope złapała mnie za nadgarstek.
– Wiesz, że za niedługo mamy bal? – podekscytowała się.
– To za parę miesięcy, alkoholiczko. – zaśmiał się Malcolm, wchodząc między nas, łapiąc nas pod ręce.
Poszliśmy po cokolwiek do jedzenia. Była to jedna z dłuższych przerw, podczas której w spokoju można było zjeść w pobliskim bufecie, który składał się z parunastu czarnych stolików z krzesełkami w tym samym kolorze i sklepikiem, zapatrzonym w przekąski a w porze obiadowej i posiłki.
![](https://img.wattpad.com/cover/230919600-288-k20590.jpg)
CZYTASZ
Nothingness
RomanceLilith Claire nigdy nie czuła się tak, jakby chciała. Zawsze ukrywała prawdziwą siebie, bo nigdy nie była kochana. Zawsze była cieniem samej siebie, który był beznamiętny, by nie zostać skrzywdzony. Jednak co jeśli chłopak, którego się bała, da jej...