27. Letnia noc

72 4 9
                                    

Kiedyś myślałam o tym, jak bardzo ludzie kochali się okłamywać. Każdego wokół, ale i samych siebie. Nie chciałam się wybielać, bo również to robiłam.  Przecież każde kłamstwo podane dla rodziców zawsze powodowało przyspieszenie tętna. Zwłaszcza, jeśli chodziło o sprawy sercowe.

***

Poczułam jak bardzo było mi niedobrze. Odkąd pamiętałam, byłam strachliwa. Bałam się, co mogło się wydarzyć. Zawsze o wszystkim rozmyślałam. Jednak... W tamtym momencie nie miałam czasu o tym myśleć.

Ostatni wyścig na te wakacje.

Przełknęłam ślinę, patrząc na ciemne niebo. Delikatna mżawka chłodziła moje ciało.

— Mamo?

— Tak, Li?

Podeszłam do niej, gdy stała z czarną smyczą w ręce. Lily wesoło biegała, podszczekując.

— Mogłabym iść? Wrócę za dwie godziny.

— Nicholas?

Westchnęłam. Gdybyś tylko wiedziała...

— Nicholas. — przytaknęłam.

— Wiesz, że nie chce dla ciebie źle. — zaczęła. — Martwię się.

— Mam ostatnie dni, ostatnich wakacji przed egzaminami. — zagryzłam wnętrze policzka. — Chciałam je wykorzystać. A z nim będę bezpieczna.

Przetarła oczy. Wiedziałam, że nie była zadowolona. Nie mogłam się nie dziwić. Z jej perspektywy zapewne wyglądało to dość... źle.

— Nie chcę, by cię skrzywdził. Jeśli mu się oddałaś to ma jakąś część ciebie, której nie odzyskasz. I dlatego będziesz go idealizować. A to nie jest materiał na męża.

—Mamo...

— Jeśli jesteś go pewna... — zacięła się, odchrząkując. — To idź.

Przygryzłam wnętrze policzka. Musiałam z nim być. A raczej przy nim. Wewnętrznie czułam potrzebę, by mu towarzyszyć.

— Będę dzwonić, gdy będę wracać.

Pokiwałam głową, biorąc klucze z tarasowego stolika. Ruszyłam w kierunku wysłanego mi adresu. Wyciągnęłam telefon z kieszeni skórzanej kurtki.

Czasem nie rozumiałam własnej mamy. Co pewnie było typowe. Jednak... Teraz chyba coś mnie ruszyło. Zawodziłam ją. Przespałam z chłopakiem, którego znałam parę miesięcy, z którym nie byłam w związku. Rozumiałam to, że jej to przeszkadzało, nie patrząc już na więzi rodzinne. Ludzie by stwierdzili jednogłośnie, że byłam dziwką Nicholasa Gerarda. Ale to on nauczył mnie czuć.

Otrząsnęłam się. To nie był na to moment. Nicholas miał ostatni wyścig w najbardziej szemranej części tego pieprzonego miasta. Lepiej być nie mogło.

Nie zamierzałam prawić mu morałów. To było jego życie. Mogłam iść z nim, ramię w ramię, bądź pozostać tam, gdzie się poznaliśmy.

***

Przylgnęłam do ciepłego ciała. Stres lekko ze mnie zszedł.

— Nie daj się zabić.

— Nie dam, gwiazdko.

Wcisnął w moje usta pocałunek. Poczułam jak lekko szarpnął za końcówki moich włosów, okrywających moje plecy. Zaplotłam palce na jego karku.

— Przed śmiercią zabiorę cię do Paryża.

Uśmiechnęłam się lekko. Miłe wspomnienia wtargnęły do mojej głowy.

NothingnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz