18. Złamane zasady

88 4 0
                                    

Kiedyś myślałam, że nic w moim życiu mnie już nie zdziwi. Byłam świadkiem wielu niedorzecznych sytuacji. Nieważne, czy pod dobrym względem tego słowa.

Patrząc na moją przyjaciółkę, która w tym momencie wyciągnęła przezroczysty woreczek z jakimś pieprzonym, białym prochem, zamarłam. Czy chodziło mi o fakt brania czy o osobę, która to trzymała? Nie wiedziałam.

– Co ty odpierdalasz, dziewczyno? – zacisnęłam palce na woreczku.

Blondynka przewróciła na mnie przekrwionymi oczami. Przeciągle westchnęła, zabierając ten przeklęty woreczek spowrotem.

– Wyluzuj. To tylko jeden raz. – nawiązała ze mną kontakt wzrokowy a w jej szarych oczach nie widziałam szczerości. – Też chcesz?

– Nigdy, kurwa, to się nie kończy na jednej kresce. Wypierdol to.

Serce waliło mi jak pieprzony młot. Boże, jak ona mogła być tak głupia? Clara od zawsze lubiła się bawić. Sama też zapaliłam skręta, więc nie mogłam grać świętej. Kiedyś, gdy nasz dawny kolega miał problem z narkotykami, Clara przysięgła, że nigdy tego nie weźmie. Wraz ze mną, zresztą. Widziałyśmy jak z każdą kolejną dawką, niszczyło bo to jeszcze bardziej. W pewnym momencie, zwyczajnie od nas odszedł. Zostawił nas, bo nie popierałyśmy jego ćpania.

– To jest naprawdę czyste. Nie masz się czego bać. Skoro nie chcesz, to pozwól mi żyć moim życiem.

Zacisnęłam dłonie w pięści, przymykając powieki, które w tamtym momencie cholernie mnie piekły.

– Obiecałaś mi. Obie mówiłyśmy, że tego nie weźmiemy.

Blondynka schowała dłonie do kieszeni czarnej kurtki. Przygryzła dolną wargę, odwracając ode mnie wzrok.

– Też paliłaś zielsko. Pamiętasz jak mówiłaś, że nie chcesz znać Nicholasa i nigdy nic od ciebie nie dostanie? Albo jak mówiłaś, że nigdy więcej nie wypijesz alkoholu? – mruknęła nijako. – Każdy łamie obietnice. To jest ludzkie. Chcę tego, więc to zrobię. Będę może i żałować, ale to moja decyzja.

– Tak, porównuj alkohol do pieprzonego syfu. Zresztą, wiesz chociaż co bierzesz?

– Fetę.

Złość, która rodziła się w całym moim ciele, teraz wypłynęła. Nie lubiłam się kłócić z Clarą, bo nigdy nie chciałam jej urazić. Nieważne, co robiła. Czy spała z chłopakami, których nie znała, czy może pakowała się w kłopoty, tylko po to, aby poczuć jak w filmach. Jednak w tamtym momencie miałam w to wyjebane. Gdyby nie to, że chciała poznać jak to jest bawić się w pieprzoną ćpunkę, nic by nie było.

Może i nie byłam dobrą przyjaciółką, może i nie byłam dobrą osobą, ale miałam to gdzieś. Nie zamierzam patrzeć jak się niszczyła. Bo Clara Davies miała taki problem, że bardzo szybko się uzależniała. Od ludzi, emocji i substancji.

– Dlaczego to robisz, co? Chcesz się podlizać dla tego chłopaka, który ci się podobał? Nieważne jak on miał, ale to nie jest normalne, Clara. Weź to choć raz przy mnie a przysięgam, że więcej mnie nie zobaczysz. Póki nie jest za późno, póki nie jesteś w stanie się zeszmacić za kreskę.

– Nie, Liam nie ma z tym nic wspólnego. Nie zakładaj co będę w stanie zrobić, traktując mnie jak szmatę. To nie ja oddałam się dla nieobliczalnego typka, tylko po to, aby udowodnić sobie, że jestem coś warta.– wyrzuciła z siebie lekko rozbawiona. – Tym właśnie pokazujesz, jaką hipokrytką jesteś. To ty się szmacisz.

– Och, bardzo mi przykro. Lepiej dawać dla pierwszego lepszego, bo ci się chciało, pierdolić po kątach. Albo dużo lepiej jest brać jakiś pierdolony syf tylko po to, aby czuć się wyjątkowa.

NothingnessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz