ROZDZIAŁ XXV Męki Tantala

303 49 26
                                    

Perspektywa Sebastiana Norvela

W mitologii greckiej istnieje ktoś taki jak Tantal, syn Zeusa. Swego czasu przeczytałem wiele książek naukowych, historycznych, religijnych, tych świętych, a także ksiąg czarnych, bo co to za zabawa z białymi, skoro sam gram nieczysto?

Ale wracając do tematu... Tantal, król Lidii, ulubieniec bogów, bywający na ucztach w Olimpie, zrobił wiele rzeczy źle. Wystawiał przyjaźń i zaufanie bogów na liczne próby, zdradzając ich tajemnice, a także kradł nektar i ambrozje – chciał nieśmiertelności. Został skazany na wieczne cierpienie. Polegało to na niemożliwości zaspokojenia czegoś, przy czym możliwość tego znajdowała się bardzo blisko, ale dla niego była nieosiągalna.

I tak właściwie się czułem.

Obiecałem Grecie, że w tym samochodzie, w tym pieprzonym Jaguarze będzie bezpieczna, a nie była. Miało jej nic nie grozić, a zagroziło.

Z tego wieczoru pamiętam jedynie, jeden wielki huk rozbijającego się szkła – wylecieliśmy przez przednią szybę, a dalej nic. Kompletnie nic nie pamiętam. Musiałem stracić przytomność. Wiedziałem, że jestem w szpitalu, nawet by głupi wiedział, że po takim wypadku, szybko do domu nie wrócisz.

Nie otwierałem oczu — bałem się, bałem się, że jak je otworzę, to nie uniknę pytań, bałem się spytać co z nią, cholernie się o nią bałem. Chciałem jej zapewnić bezpieczeństwo, a przez ze mnie... Nawet nie chcę myśleć. Strach, że mogło jej się coś stać, cholernie mnie przerażał.

Poczułem, jak ktoś chwyta moją lewą rękę i odruchowo, prawą złapałem tę osobę za nadgarstek. Było to tak mocno, że dziewczyna aż krzyknęła. Wtedy otworzyłem oczy, przyjrzałem jej się uważnie i puściłem jej rękę. Była przestraszona.

— Przepraszam.

— Zawołam lekarza.

— Czekaj... — pielęgniarka spojrzała na mnie z przerażeniem wymalowanym na jej twarzy. — Gdzie jest Greta?

Patrzyłem na nią uważnie, przyglądałem się jej speszonej minie, odczuwałem, jakby się mnie bała. Przełknęła nerwowo ślinę i spojrzała na mnie poważnie.

— Pańska dziewczyna jest nadal w śpiączce, ale bądźmy dobrej myśli.

— To nie jest...

— Niech pan odpoczywa. Lekarz zaraz przyjdzie — przerwała mi.

Nie minęła nawet minuta, kiedy zjawił się lekarz. Wyglądał, jakby przebiegł maraton do tej paskudnej, szpitalnej sali. Spojrzał na mnie i odetchnął z ulgą.

— Jak dobrze. — otarł pot z czoła. — Spał pan aż dwadzieścia osiem dni.

—ILE?

— Dwadzieścia osiem. Już się martwiliśmy, że się pan nie wybudzi.

— A co z Gretą?

Miałem wrażenie, ze gdy wymówiłem jej imię, to mój głos się załamał, ale szybko ogarnąłem myśli i czekałem na odpowiedź lekarza.

— Pańska dziewczyna... — urwał, tak jakby nie wiedział, jak się wysłowić, a ja miałem ochotę przewrócić oczami, gdy nazwał Gretę moją dziewczyną. — jest na OIOMie. Ratownicy przywrócili jej rytm serca aż dwa razy i aktualnie jest w śpiące.

Skinąłem głową. Lekarz przeprowadził na mnie jeszcze kilka podstawowych badań, a następnie wyszedł, a ja padłem z powrotem na poduszki, patrząc w sufit. Oczy zaczęły mi się kleić i czułem się coraz bardziej senny. Niby byłem w śpiące przez dwadzieścia osiem dni, a chciało mi się spać, jakbym nie spał od tygodnia, a i takie chwile w moim życiu się zdarzały.

[W KOREKCIE] One man, many faces - The Rebellion Trilogy [ CZĘŚĆ II ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz