Oficjalnie z Laurą staliśmy się parą, ale nie powiedziałem jej jeszcze, że muszę zaraz wracać do Kalifornii. Czułem się jak tchórz i może nim byłem. Zależało mi na tej dziewczynie.
Dużo mi pomagała i wspierała mnie, jak tylko mogła, a ja starałem się wspierać ją. Dzięki niej byłem coraz lepszym strzelcem i bokserem. Uwielbiałem spędzać z nią czas.
Jeszcze wtedy nie wiedziałem tyłu rzeczy, które zmienią wszystko. Gdybym wtedy wiedział, nigdy by do tego nie doszło.
Dziś czekała mnie poważna rozmowa z Gabrielem.
Byłem właśnie w jego gabinecie. Kelner przyniósł nam butelkę whisky i lód w szklankach, a mężczyzna nalał.— Uwielbiam to robić. — Powiedział z uśmiechem. — Niby mamy od tego służbę, ale to uczucie nalewania, jest piękne.
Gabriel podał mi szklankę, którą od razu przyjąłem i upiłem łyk.
— A więc kiedy wracasz na studia?
— Jutro.
— Szybko. Czy Laura wie?
— Jeszcze nie.
— Pospiesz się, bo urwie ci jaja.
Po jego słowach oboje się za śmialiśmy.
To prawda Laura mogła być do tego zdolna. Opowiedziała mi co nieco o sobie, o jej pasji. Wiedziałem, że mogłem się po niej spodziewać wszystkiego.— Synu... Mam dla ciebie propozycje.
— Zamieniam się w słuch.
— Kochasz walczyć. Widzę w tobie potencjał. Moja córka też go widzi. Co myślisz o zawodach?
— Zawodach?
— Tak zawodach.
— Z chęcią, ale...
— Studia?
— Tak.
— Zrobimy wszystko, aby to wszystko nie kolidowało ze sobą.
— Tylko że jestem z Kalifornii...
— W Kalifornii też jesteśmy.
Byłem zainteresowany tą propozycją. Boks był czymś, co pokochałem, a możliwość brania udziału w walkach to było coś.
— Czyli wstępnie jesteś chętny?
— Tak.
— Świetnie. Razem z Laurą wybieramy się dziś na pewną walkę. Mam nadzieję, że do nas dołączysz.
— Bardzo chętnie.
— Świetnie!
Nie mogłem doczekać się, aż tam pójdę. Godziny mijały, a ja czekałem z niecierpliwością.
Wyjechaliśmy koło dwudziestej, a na miejscu byliśmy o dwudziestej pierwszej. Stanęliśmy przed opuszczonym budynkiem, który wyglądał obskurnie.
Na wejściu przywitali nas ochroniarze, od razu wpuszczając bez kolejki, która była przeogromna.
Wchodząc do budynku, poczułem woń marihuany i cygar. Słyszałem, jak ludzie przyjmowali spore zakłady.
Weszliśmy na samą górę sali, gdzie nie było już takich tłumów. Widocznie była dla wyznaczonych gości.Z góry od razu można było zauważyć ring. Światło reflektorów idealnie go oświetlało, a także tłumy widoczne na trybunach, których w tym miejscu się kompletnie nie spodziewałem, bo przecież na zewnątrz wyglądało to zupełnie jak opuszczona ruina.
Gabriel podszedł do mnie i szepnął mi do ucha.— Wiesz, jaką mamy walkę wieczoru?
— Nie wiem.
— Stamtąd skąd pochodzimy nazywamy to pelea a muerte, co oznacza, że jest to walka na śmierć i życie.
— Ktoś w niej zginie?
— Ktoś w niej zginie. — Powiedział z zadowoleniem.
Wtedy zrozumiałem. Te walki nie są legalne, a do tego brutalne i trwają do zakończenia życia drugiego przeciwnika.
Laura podeszła do mnie i położyła głowę na moim ramieniu.— Wierzę, że oboje stworzymy silną drużynę. Ty będziesz najlepszy, a ja będę z ciebie dumna.
Właśnie słuchałem, jak moja dziewczyna chciała, żebym brał udział w nielegalnych walkach na śmierć i życie.
Czy właśnie tak zachowuje się prawdziwa dziewczyna?— Laura, muszę wracać na studia.
— Ale wrócisz.
— Nie wiem.
— Co? — Zapytała z powagą, odrywając się ode mnie, a ja przełknąłem nerwowo ślinę.
— Twoja tajemnica na zawsze nią pozostanie, ale po ostatniej walce, nie wiem, czy więcej się spotkamy.
— Chodzi o tę dziewczynę, która cię rzuciła?
Patrzyłem na nią uważnie, była bardzo zła. To chore, jak może oczekiwać ode mnie takich rzeczy? Wygląda na to, że z jednego bagna, wpierdoliłem się w drugie i jeszcze nie wiem, jak z niego wyjdę.
— Nie, chodzi o to czym się zajmujesz.
...
Możliwe, że kolejny rozdział pojawi się jeszcze dziś. Do zobaczenia ♥
CZYTASZ
[W KOREKCIE] One man, many faces - The Rebellion Trilogy [ CZĘŚĆ II ]
Ficção AdolescenteNEW ADULT II CZEŚĆ TRYLOGII BUNTU Nienawiść między Davidem, a jego ojcem Maverickiem wciąż rosła. Zbrodnie, przestępstwa i kłamstwa, które były ukrywane przez tyle lat go przerastały. Intryga Dracy się powiodła, przez co David zaczynał czuć, że nie...