Sebastian aktualnie przesiaduje w jakimś prestiżowym mieszkaniu w Gruzji. Postanowiłem do niego zajść. Drzwi były tak po prostu otwarte, więc wszedłem. W mieszkaniu było ciemno. Wszystkie rolety były zasłonięte. Świeciła tylko jedna niewielka lampka przy biurku, gdzie siedział mój brat. Ślina podeszła mi do gardła.
Trzymał w ręku jakieś dziwne urządzenie i dokręca do niego śrubki. Zdałem sobie sprawę, że może to służyć do brudnej roboty.
-Nauczę cię zdetonować bombę — powiedział nagle, co mnie jeszcze bardziej zestresowało, gdy tylko usłyszałem echo.
- Co?
-Jesteś Norvelem czy nie?
-Tak, ale...
-No właśnie więc łap, ale uważaj, bo wybucha w rękach
Sebastian rzucił przedmiotem w moim kierunku
-Czekaj!
Złapałem, nie wybuchła...
-Pizda... Najpierw nauczę cię tworzyć bomby, a dopiero detonować, bo łatwiej zrobić coś trudnego, aby potem zepsuć, gdy się ma o tym jakąkolwiek wiedzę w tworzeniu tego.
— Ale po co?
— Bo musisz w końcu pojąć, że czy chcesz, czy nie, ty też w tym siedzisz, bo jesteś z krwi i kości Norvelem, nawet jeśli z wyglądu bardziej przypominasz matkę to jego oczy i tak masz i ten tatuaż... — Sebastian spojrzał się na moją ręką z dużą uwagą i pogardą. — To wszystko o czymś świadczy. Rodzina powinna trzymać się razem.
Sebastian wstał z krzesła i położył dłonie na biurku, pochylając się w moją stronę.
— Musimy wysłać ostrzeżenie Gabrielowi Martinezowi, a ty mi w tym pomożesz.
— Niby w jaki sposób?
— Widzę, że jesteś blisko z jego córką Laurą... Nie zdziwiłoby mnie to, jeśli byłaby to kolejna ich intryga, ale nawet jeśli to może w jakimś stopniu ci ufają. Podłożysz bombę pod jej Mercedesa.
— Ale jej może stać się krzywda.
— A Grecie nie stała się krzywda? Leży teraz w szpitalu, w śpiączce! Niby przez co?
— Przez ciebie.
Sebastian podszedł szybkim krokiem do mnie i złapał mnie za koszulkę, a następnie pchnął o ścianę i podniósł, przez co dość duży i drogi obraz, wiszący obok spadł.
— Gdyby z tobą nie pojechała, to by nie było takiego problemu — wycedziłem przez zęby.
— Gdybyś jej odpisał kiedy trzeba, nie byłaby ze mną, a z tobą.
Nie odpowiedziałem.
— I teraz nie miziałbyś się z Laurą... a może byś się miział, kto wie.
— Skąd...?
— To widać. Po co ona łazi z tobą do Grety? Gdyby mogła, to by ją zabiła już wtedy, a ty po tym wszystkim nadal z nią trzymasz.
Miał trochę racji, ale mój honor nie dawał za wygraną.
— A ty się z nią przespałeś.
Po tych słowach mnie puścił, a ja lekko spadając, lekko się potknąłem. W ostatniej chwili Złapałem równowagę.
— Myślisz, że możesz mi wytykać błędy, a sam jesteś bez wad?
Odwrócił się plecami i sięgnął po śrubokręt.
— Nie David. Myślę, że każdy z nas popełnił wiele błędów w relacji z Gretą i nie powinniśmy winić siebie nawzajem. — Odwrócił się. — Trzymaj. — Podał mi śrubokręt. — Nauczę cię.
Sebastian zaczął pokazywać mi jakieś części, których nazw nawet nie znałem i mnóstwo kabli. Ta nauka trwała wieki.
— A teraz dołączasz czerwony kabelek... i pamiętaj! Nigdy z niebieskim. Zepnij.
Tak jak chciał tak zrobiłem.
— Okej to teraz włączę przycisk, przez co będziesz miał trzydzieści sekund, aby rozłączyć system, bo inaczej zginiemy.
— Chyba cię coś...
— Trzydzieści sekund, teraz już dwadzieścia osiem, siedem, sześć.
— Dobra! Dobra! Czekaj! Stój! Co mam robić?
Moje ręce całe drżały.
— Tłumaczyłem ci.
— Nie pamiętam!
— To się skup!
— A jak zrobię coś źle?
— To zginiemy.
— Jesteś chory!
— Ktoś musi być tym rodzinnym marginesem. Jak czujesz się, z tym że zginiesz ze swoim znienawidzonym bratem?
...
Drogi czytelniku!
Jestem wdzięczna za to, że jesteś i za to jak angażujesz się w tę historię ♥
![](https://img.wattpad.com/cover/355997993-288-k858776.jpg)
CZYTASZ
[W KOREKCIE] One man, many faces - The Rebellion Trilogy [ CZĘŚĆ II ]
Teen FictionNEW ADULT II CZEŚĆ TRYLOGII BUNTU Nienawiść między Davidem, a jego ojcem Maverickiem wciąż rosła. Zbrodnie, przestępstwa i kłamstwa, które były ukrywane przez tyle lat go przerastały. Intryga Dracy się powiodła, przez co David zaczynał czuć, że nie...