ROZDZIAŁ VIII Zła wiadomość

367 59 17
                                    

 Obudziłem się i gdy tylko przetarłem oczy, spojrzałem w powiadomienia, które wyświetliły się na ekranie mojego iPhone'a.

Laura Martinez : Papá chce, żebyś towarzyszył mi przy treningu, a przy okazji sam wziął w nim udział, a po wszystkim idziemy do baru. Co ty na to?

Z uśmiechem zacząłem wyszukiwać wiadomość.

David Norvel: Z chęcią.

Od razu ruszyłem do łazienki, aby wziąć szybki zimny prysznic, a następnie spakowałem rzeczy na trening.
Nie mogłem się doczekać kolejnego spotkania z Laurą.
Podjechałem pod jej dom, a chwilę później dziewczyna była już w aucie.

— Nawet nie zdążyłem wysiąść.

— Żeby otworzyć mi drzwi?

Skinąłem głową.

— To słodkie. —Powiedziała, klepiąc mnie po policzku.

Ruszyliśmy we wskazane miejsce. Zatrzymaliśmy się przy jakieś starej opuszczonej fabryce i wysiedliśmy z audi.

 Weszliśmy, już na wejściu było czuć zapach potu, który nie jednego by przeraził. Zobaczyłem na samym środku duży ring, na którym już ktoś ćwiczył. Był otoczony grubą, elastyczną linką. Deski ringu, wyświeżone lakierem, błyszczały w świetle jarzeniówek, tworząc centrum uwagi w pomieszczeniu. Na ringu polała się krew z ust z przeciwnika drugiego. To był mocny pojedynek.

W rogach sali stały tarcze treningowe, której powierzchnia była już licznie pokryta śladami uderzeń. Na podłodze rozrzucone były skakanki, hantle i inne niezbędne akcesoria do treningu. Wzdłuż jednej ze ścian ustawione były lustra. W innej części sali znajdował się niewielki kącik ze sprzętem rehabilitacyjnym, w tym lodem i opatrunkami. Byłem pod dużym wrażeniem tego miejsca.

Chwilę później podszedł do nas mężczyzna i przywitał się z Laurą, a następnie ze mną. Zaprowadził mnie do szatni, a gdy z niej wyszedłem, dziewczyna na mnie już czekała.

— Gotowy?

— Jasne.

— Będziemy dzisiaj ćwiczyć razem.

— Ale jak to? Ty nie ćwiczysz z...

— Kobietami? Nie.

Zmieszałem się. Przecież nie chciałem zrobić jej krzywdy.

— Spokojnie, ja tylko tak niepozornie wyglądam.

Weszliśmy do klatki. Założyłem rękawice i popatrzyłem na Laurę. Nie chciałem się z nią bić. Nie wiedziałem, jak się zachować. Jest kobietą, nie bije się z kobietami.

— No to pokaż mi, czego ty się tam nauczyłeś.

Laura przyjęła bokserską postawę.

— Nie chce zrobić ci krzywdy.

— Nie zrobisz, zaufaj mi.

Wymierzyłem delikatnie cios, a dziewczyna przewróciła oczami. Laura zadała mi kilka ciosów, a ja otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia.

— Nie myślałem, że masz tyle siły.

— To jest jakieś jej dziesięć procent. Po prostu dostosowuje się do ciebie. — Dodała, unosząc kącik ust.

Zadała mi kolejne ciosy, które były dużo silniejsze niż poprzednie. Zacząłem jej oddawać aż do momentu, kiedy zgiąłem się w pół.

— To było mocne.

— Już wiesz, że jestem godnym ciebie przeciwnikiem?

W tym momencie bez zastanowienia wyprostowałem się i zadałem jej ciosy z całej mojej siły, a dziewczyna nie była mi dłużna.

Następny swój cios skierowała prosto w mój korpus, przez co cofnąłem się pod naporem siły. Laura była jak terminator — z łatwością, broni się przed ciosami, które jej zadaje, zadając silniejsze w moim kierunku. Miała niesamowity talent, jej ciosy były idealne. Potrafiła przemyśleć każdy ruch, który mi zadała, nie zastawiając się tym zbyt długo, abym mógł ją pokonać.

Kolejna kombinacja — lewy sierpowy, prawy prosty, lewy hak. Wszystko tak idealnie dopracowane.

Zadałem lewego sierpowego, którego przyjęła i oddała mi z podwojoną siłą prawy prosty, przez którego zachwiałem się, a ona wykonała jeszcze kilka dobrych ciosów i upadłem.
To było naprawdę dziwne uczucie. Biła lepiej niż nie jeden chłopak. Miała w sobie niesamowicie dużo siły. To wydawało się niemożliwe.

— To, co na dzisiaj koniec? — Zapytałem, wstając.

Laura w tym czasie ściągała rękawice. Po moich słowach uniosła kącik ust.

— Tak. Widzę, że już nie możesz. — Powiedziała, klepiąc mnie w tyłek, idąc w stronę wyjścia z ringu.

Uśmiechnąłem się. Czułem, jak z minuty na minutę Laura stawała mi się bliższa. Nasza relacja rozwijała się w dość szybkim tempie, przez co prawie już zapomniałem, po co wróciłem do Gruzji...

***

Po południu wybraliśmy się do baru mlecznego. Usiedliśmy przy stoliku. Było to naprawdę ładne miejsce. Gdy tak się rozglądałem to natrafiłem na siedzącego przy oknie Noacha, trochę dalej Sebastiana, a naprzeciwko nich siedziała uśmiechnięta Greta. Miała na sobie czerwoną bluzkę, którą tak bardzo u niej uwielbiałem, bo ten kolor podkreśla jej piękne niebieskie oczy.

Nie miałem pojęcia, że przyjechała do Zugdidi. Poczułem dziwny ucisk na żołądku, co Laura od razu zauważyła.

— Co się stało?

— Greta.

— Co z nią?

— Jest tam z moim bratem i kuzynem.

Dziewczyna spojrzała się w ich kierunku, ani trochę tego nie ukrywając.

— Nie patrz tak na nich.

— Spokojnie. — Uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę. — Jak chcesz, to możemy stąd iść.

Skinąłem głową. Wyszliśmy. Miałem tylko nadzieję, że żadne z nich nas nie zauważyło. Nie chciałem, żeby Greta zobaczyła mnie z Laurą. Mimo tego, że nie jesteśmy razem, czasami odczuwam, jakbym ją po prostu zdradzał. Jest to dla mnie naprawdę ciężki okres. Lubię Laurę coraz bardziej, ale Greta jest tą dziewczyną, której cząstka zawsze będzie w moim sercu, bo to ona pokazała mi to czym jest miłość i prawdziwa, nietoksyczna relacja. Nie zasługiwałem, na nią i nigdy nie zasłużę, ale Sebastian też nie zasłużył... 

...

Laura i David to zgrany duet?

[W KOREKCIE] One man, many faces - The Rebellion Trilogy [ CZĘŚĆ II ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz