ROZDZIAŁ VII Laura

380 62 2
                                    

   Laura, kobieta dzięki, której przez chwilę zapomniałem o moich problemach, a w szczególności odwracała moją uwagę od Grety.
   Podjechałem pod miejsce, gdzie mieliśmy się spotkać.
   Nie wiem w jaki sposób, ale wysłała mi lokalizację, pod którą miałem podjechać. Szczerze nie interesowałam się tym, skąd ma mój numer.   
   Laura wydawała się naprawdę w porządku, ale musiałem ją bardziej poznać, żeby być tego pewny.
    Zaparkowałem na poboczu moim audi r8 zobaczyłem, jak wychodzi zza bramy, blondynka ubrana cała na czarno ze skórzaną kurtką na sobie. Wyszedłem z auta i oparłem się o jego drzwi.

— Witaj pijaku.

— A może dobry strzelcu?

— Zobaczymy, jak ci dzisiaj pójdzie.

   Laura wskazała ręką, abym ruszył za nią, a ja to zrobiłem. Podeszliśmy do brany, z której wyszła.   
   Przywitał mnie ochroniarz, który nie wyglądał na miłego. Dziewczyna weszła do środka, a ja musiałem poczekać. Zostałem sprawdzony z każdej możliwej strony. Dopiero wtedy mnie puścił.

— Gdzie my jesteśmy? Co to za zabezpieczenia?

— Tu mieszkam.

   Doznałem szoku. Nie miałem pojęcia, kim jest ta dziewczyna, ale rozglądając się, zauważyłem, że musiała pochodzić z naprawdę bogatej rodziny. Sama posesja była przeogromna, a dom wyglądał jak pałac. Niby nic nadzwyczajnego dla mnie, patrząc na to jak ja się wychowywałem, ale nigdy nie zdarzyło mi się spotkać, drugiej tak bogatej osoby.
   Laura prowadziła mnie w stronę lasu, który znajdował się za domem. Przeszliśmy przez furtkę, która działa na zasadzie face ID. Tyle ile jest zabezpieczeń na tej posesji, nie widziałem jeszcze nigdy w życiu. Byłem ciekaw, czym zajmują się jej rodzice oraz czym zajmuje się sama Laura.
   Szliśmy ścieżką, aż w pewnym momencie na środku samego lasu zobaczyłem polanę, na której się zatrzymaliśmy. Był tam stół, na którym leżała już przygotowana broń, a dalej były tarcze i manekiny, do których mieliśmy strzelać.
   Przystanęliśmy przy stoliku, a dziewczyna spojrzała na mnie z podekscytowaniem.

— Jesteś gościem, więc wybierz pierwszy.

— No co ty, panie przodem.

   Laura uśmiechnęła się. Ta dziewczyna miała naprawdę piękny uśmiech, a w dodatku bardzo zaraźliwy.
   Bardzo mnie zadziwiła, że spośród dostępnej broni wybrała nóż. Ustawiła się w odpowiednio wyznaczonym miejscu, rozejrzała się dokładnie, a następnie wzięła opaskę i zaczęła zawiązywać sobie ją na oczach, co wprawiło mnie w jeszcze większe zaskoczenie.

— Czemu akurat nóż?

— To moja ulubiona zabawka.

   Laura przymierzyła się do strzału i rzuciła ostrzem, prosto w serce manekina.
   Dziewczyna zdjęła opaskę i spojrzała na mnie, się śmiejąc. Musiałem wyglądać zabawnie, ponieważ ze zdziwienia otworzyłem usta i znieruchomiałem.   
   Nie potrafiłem nic powiedzieć ani się ruszyć. Każdy jej ruch był taki precyzyjny, co było wręcz niemożliwe.
   Laura wzięła do ręki pistolet i zamkniętymi oczami wycelowała prosto między oczy kolejnego manekina, a następny strzał oddała w serce, również z zamkniętymi oczami.

— Jak ty to...

— Mam to we krwi. Ćwiczę od szóstego roku życia.

   Z minuty na minutę dostawałem coraz większego szoku. Nie wydawało mi się to normalne, aby dziecko w wieku sześciu lat, i to w dodatku dziewczynka, zamiast bawić się lalkami, to rzucała nożami do tarczy i manekinów.
   Brzmiało to abstrakcyjnie. To tak jakby ktoś uczył ją w przyszłości być znakomitym mordercą.
   A co jeśli tak było?

[W KOREKCIE] One man, many faces - The Rebellion Trilogy [ CZĘŚĆ II ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz