Sophie
Droga do miasteczka upłynęła nam na luźnych, nic nie znaczących rozmowach co było jak najbardziej w porządku. Oczywiście widziałam po Evelyn, że gotowała się aby rozpocząć temat mnie i Malfoya, ale widocznie mój morderczy wzrok ją przed tym powstrzymywał.
Wiedziałam, że rozmowa z nią mnie nie ominie, ale nie znaczyło to, że chciałam odbywać ją właśnie teraz w obecności chłopaków.
Kiedy będziemy same poddam się jej stosowi pytań, ale teraz nie miałam zamiaru tego robić.
Mimo to i tak widziałam ten jej cholerny uśmieszek zadowolenia gdy zerkała to na mnie to na Draco.
Morgan tak naprawdę nigdy nie żywiła do Malfoya nienawiści. Kiedy ja uważałam go za najgorsze gówno, ona cały czas mi powtarzała, że nie rozumie o co mi do cholery chodzi. Z perspektywy czasu sama myślę podobnie, ale wtedy jeszcze go nie znałam, a w zasadzie nawet nie chciałam go poznawać.
Jak wszyscy wiemy sprawy się zmieniły i naprawdę uważałam moje zachowanie za po prostu głupie i absolutnie bezsensowne. W każdym razie dla Evelyn, Malfoy był zawsze po prostu obojętny. Ani go nie lubiła ani lubiła. Dla niej po prostu był. Dlatego nie powinno być dla mnie zdziwieniem, że teraz kiedy spędzaliśmy we czwórkę naprawdę sporo czasu razem, dziewczyna go polubiła.
Mogłabym nazwać ich relację jako „brat-siostra". Dokuczali sobie, śmiali się ze mnie oraz Blaise'a i nam także dokuczali świetnie się przy tym bawiąc. Widziałam, że Zabiniego bardzo cieszył ten fakt.
Kiedyś mi powiedział, że marzył o tym żeby jego najlepszy przyjaciel miał właśnie taki kontakt z jego przyszłą dziewczyną i absolutnie mu się nie dziwiłam.
Z początku można by powiedzieć, że los niefortunnie połączył naszą czwórkę. Ja i Evelyn jako najlepsze przyjaciółki, prawie siostry i Blaise oraz Draco jako najlepsi przyjaciele, prawie bracia. Teoretycznie nie widać żadnych przeszkód i teraz faktycznie ich już nie było, ale na samym początku było inaczej.
Nie pasującym elementem tego wszystkiego byłam ja i Malfoy.
Od pierwszego roku na ścieżce wojennej mimo, że tak naprawdę żadne z nas nie pamiętało jak do tego wszystkiego doszło.
Ja miałam mu za złe to co „zrobił" w pociągu, a on... cóż. Ciężko było to wytłumaczyć, ale po prostu „nienawidzenie" było łatwiejsze niż cokolwiek innego, a przynajmniej tak mu się wtedy wydawało.
Byliśmy tylko dziećmi, które niewiele jeszcze wtedy wiedziały o świcie i łatwo było nam coś wpoić do głowy.
Draco miał we krwi nienawidzenie szlam, mieszańców i zdrajców krwi, czyli także Pottera, Granger i Rona z którymi na samym początku się trzymałam.
Ja natomiast słyszałam mnóstwo historii o rodzinie Malfoyów i oczywiście w nie wierzyłam. Przecież dlaczego miałabym nie, prawda?
Wszystko potoczyło się tak jak się potoczyło z jednego, prostego, ale zarazem absurdalnego powodu.
Z zaślepienia i nieprawidłowego osądu, który wynikał z ufania plotkom i chorych przekonań, które w niektórych rodzinach ciągnęły się od wieków.
Świat byłby lepszym miejscem gdyby rodzice i środowisko od małego nie wpajało nam tego co im się wydawało. Każdy powinien dokonać własnego osądu, a nie słuchać innych, ponieważ tylu ilu jest ludzi na świecie, dokładnie tyle też jest opinii. Dlatego cieszyłam się, że w końcu udało mi się dojrzeć do tego aby wyrobić sobie swoje własne zdanie w niektórych sprawach. Mogłam tylko żałować, że stało się to tak późno, ale ważne, że się stało.

CZYTASZ
Zakazana miłość II Draco Malfoy
Fiksi PenggemarCo się stanie jeżeli odłożymy na bok swoje uprzedzenia i w końcu postanowimy odtworzyć się na innych? Sophie Lupin to dziewczyna z charakterem, która wie czego chce od życia i nigdy nie pozwoli sobą pomiatać. W Hogwarcie jest jednak jeden chłopak, k...