20. Mgliste wspomnienie dnia ostatecznego.

31 5 0
                                    

31 październik 1981

Dove Lupin

- Dove proszę cię nie idź tam dzisiaj. Mam naprawdę złe przeczucia co do tego wszystkiego.

- Remus wiesz, że muszę tam iść. Ona jest w stanie zabić swoją własną siostrę. Nie mogę pozwolić Andromedzie umrzeć. To nasza przyjaciółka, kochanie. Nie możemy jej tak zostawić – westchnęłam ciężko i położyłam dłoń na ramieniu Remusa.

- W takim razie idę z tobą – powiedział poważnie i widziałam, że chciał zacząć szykować się do wyjścia, więc powstrzymałam go zaciskając mocniej rękę na jego ramieniu.

- Nie możesz ze mną iść. Musisz zostać z Sophie. Jest jeszcze taka mała... - spojrzałam na córeczkę, która słodko spała w swoim łóżeczku i nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który cisnął mi się na usta. Mój cały świat. Moje maleństwo.

- Dove...

- Remusie dobrze wiesz, że i tak tam pójdę i nie dasz rady mnie zatrzymać. Ona jest nie obliczalna i naprawdę jest w stanie zabić swoją własną siostrę za to, że ta w jej mniemaniu zdradziła rodzinę.

- W takim razie nie będzie miała żadnych oporów aby zabić również ciebie. Skarbie proszę cię nie idź. Wymyślimy coś innego, ale proszę nie idź tam dzisiaj.

- Nie mamy czasu, Remusie! – powiedziałam podniesionym tonem. – Naprawdę uważasz, że nie wiem na co się piszę? Wiem do czego jest zdolna Bellatrix. Myślisz, że moim marzeniem jest się tak narażać? Oczywiście, że nie. Mam ciebie i naszą córeczką, kocham was i chce do was wrócić, ale jeśli nie pomogę Adromedzie się ukryć, a ona ją znajdzie i zabije to sobie tego nie wybaczę. Ona potrzebuję mojej pomocy, Remusie.

- Wiem – westchnął ciężko i wyciągnął ramiona, żeby mnie przytulić. Zatopiłam się w jego ramionach i chociaż na moment mogłam poczuć się bezpiecznie. – Wiem – powtórzył i odsunął mnie delikatnie od swojej piersi po to aby móc złożyć delikatny pocałunek na moim czole. – Obiecaj mi, że do nas wrócisz. Potrzebujemy cię. Oboje.

- Wrócę – pokiwałam głową i złożyłam pocałunek na jego ustach. – Obiecuję, że wrócę.

Widziałam po Remusie, że nadal nie był przekonany do tej całej sprawy, ale to była rzecz, którą po prostu musiałam zrobić i nikt nie miałby wpływu na moją decyzję.

Spojrzałam jeszcze raz na Sophie, która spała, całkowicie nieświadoma tego, że świat, w którym żyje jest tak okropny.

Miałam nadzieje, że działania Zakonu pomogą nam sprawić, aby nasze dzieci w przyszłości mogły żyć w spokoju i szczęściu.

Podeszłam do drzwi i przed przekroczeniem progu przystanęłam i spojrzałam na Remusa.

- Kocham cię, wilczku – szepnęłam i przyłożyłam dwa palce do swojego serca.

- Kocham cię, słońce – powiedział i także przyłożył dwa palce do swojego serca.

Ostatni raz się do niego uśmiechnęłam i wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi.

Teleportowałam się do miejsca, w którym Andromeda mieszkała ze swoim mężem i córką.

Wolałam nie ryzykować innymi środkami transportu, więc uznałam, że deportacja będzie najlepszym sposobem.

Miałam nadzieję, że czekali oni już na mnie tak jak się umawialiśmy. Wolałam nie ryzykować tym, że pojawi się Bellatrix, a oni jeszcze tam będą.

Zakazana miłość II Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz