9.

122 3 0
                                    

Rosen

Wiem, że mogłem wyjść na pierdolonego psychola czy stalkera. Wysyłanie jej tych wiadomości, obserwowanie, śledzenie czy podsłuchiwanie było ryzykowne. Ale bez tego nie dowiedziałbym się, co u niej się dzieje.

Kiedy poznałem tożsamość Valentiny, to jakby coś zaczęło drgać w mojej martwej duszy. Czułem wewnętrzną potrzebę, aby jej pomóc. Nie zależało mi na jej dobru, ale na zbadaniu, jak daleko sięgała w tym mrocznym świecie.

Nie dbałem o to, jak mogą mnie postrzegać. W życiu nie ceniłem sobie zbytnio emocji. Odkąd poznałem kulisy działania mafii, emocje stały się dla mnie całkowicie zbędne.

Śledziłem działania mafii od dobrego półtora roku. To były piekielne bestie, zawsze gotowe do zadania cierpienia. Byli nieobliczalni i niebezpieczni. A ona im wisiała na ogonie, takich jak ona, oni się pozbywają. Ale czy była naprawdę niewinna? Z każdym dniem moje myśli stawały się ciemniejsze, przesiąknięte obrzydzeniem i wstrętem do tej cholernie zepsutej machiny.

Nienawidziłem mafii, nie tylko za to, co zrobili jej, ale za to, co robili ogólnie. Ich działań nie dało się zrozumieć bez poczucia obrzydzenia i wstrętu. Każdy ich krok był jak cios w duszę, który pogłębiał moje przekonanie o bezduszności tej makabrycznej machiny.

Gdy zacząłem obserwować Valentinę, nie robiłem tego z sympatii czy potrzeby przyjaźni. Byłem jak mroczny cień w jej życiu, obserwujący ją zza kurtyny. Nie dbałem o to, czy ode mnie uciekała, czy też nie. Dla mnie to była tylko gra, w której jedynym celem było zniszczenie mafii, której ona padła ofiarą. Nie chciałem tego przyznać, ale czułem wewnętrzną satysfakcję, gdy moje mroczne działania dawały jakiekolwiek efekty. Wiedziałem, że musiałem kontynuować, nawet jeśli z każdym dniem tonąłem głębiej w mroku własnej duszy.

Valentina i Zyon, jakby zniknęli z powierzchni ziemi, sprawiając, że moje próby ich namierzenia były bezskuteczne. Ukrywali się głęboko, jakby zapadli się pod ziemię, pozostawiając jedynie ślady nieuchwytnej obecności. Każde moje śledztwo kończyło się fiaskiem, a mrok ich ukrycia tylko zwiększał moją frustrację.

Czy doszli do wniosku, że byli niewidzialni, czy może mieli wsparcie od kogoś, kto umiał się skutecznie ukrywać? To pytanie dręczyło moje myśli, ale brak odpowiedzi sprawiał, że moje kroki wiodły coraz głębiej w mroczne zakamarki obłędu. Czułem, że ta gra osiągnęła punkt, w którym zacząłem tracić kontrolę, a mroczne cienie przeszłości uwydatniały się w mojej psychice.

Nie cierpiałem, gdy coś nie szło po mojej myśli oraz gdy byłem bezsilny.

Nie byłem pewien, czy to ich własna decyzja, czy może zostali zmuszeni do ukrycia się. Czy znaleźli własną kryjówkę, czy może zostali porwani, a ich obecność ukryta przed moim wzrokiem siłą. To pytanie gnębiło mnie, pozostawiając resztki mojej psychiki w stanie nieustannego napięcia. W ich nieuchwytności tkwił sekret, którego rozwikłanie wydawało się być coraz bardziej niemożliwe.

Wpadłem do małego, półmrocznego baru, gdzie dym papierosowy tańczył w powietrzu, jakby nosił ze sobą sekrety każdego, kto tu kiedykolwiek wchodził. Zamówiłem whisky, ale smakowała jak woda z kałuży.

Moje myśli przesiąknięte były pytaniem, które wierciło się we mnie niczym pijawka:

Gdzie do diabła są Valentina i Zyon?"

Próbowałem ich śledzić od kilku dni, ale jak duchy zniknęli, zostawiając mnie z zimnym wiatrem pytań. W głębi duszy czułem, że coś jest nie tak, że ta cisza to przedsmak burzy, której nie byłbym w stanie powstrzymać. Odpowiedzi schowały się przed moimi oczami, jakby chciały pozostać w cieniu tego, co miało nadejść.

The Abyss WithinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz