32.

60 3 0
                                    

Valentina

Prawie już dotarliśmy do naszej kryjówki na przedmieściach, gdzie zmierzaliśmy z Zyonem po niebezpiecznej nocy. Znaleźliśmy się w ciemnym zaułku, nieopodal naszej skrytej bazy, gdy nagle pojawił się członek naszej organizacji. Jego spojrzenie było pełne powagi, a słowa, które wypowiedział, odnosiły się do śmiertelnego zagrożenia ze strony mafii.

– Mafia zrobiła to, czego się obawialiśmy. Zabili Johna Mitchella – przekazał, patrząc na nas z poważną miną.

Mitchell był nie tylko szanowanym inspektorem, ale również naszym sprzymierzeńcem, który pomagał nam w naszej walce przeciwko podziemnej sieci przestępczej. Jego śmierć to cios, którego nie spodziewaliśmy się, a teraz musimy zmierzyć się z konsekwencjami.

Wtedy w mojej głowie zakręciły się myśli, złożone z obawy, smutku i gniewu. Rosen, od dawna utrudniał nam życie, unikając sprawiedliwości, przeszkadzając w naszych planach.

On. Ich. Sprowokował.

Pieprzony Rosen Shade.

Zyon zerknął na mnie, a jego twarz odzwierciedlała moje własne burzliwe uczucia – gniew, żal i niewiadomą. Ale nie było czasu na spekulacje. Rozmawialiśmy, przekształcając niespokojną atmosferę w plan działania. Każdy szczegół, każdy gest miał znaczenie, gdy myśleliśmy o tym, jak ocalić resztę naszej organizacji przed rozprawą mafii.

Przysięgam, że Rosen zapłaci za każdą kroplę krwi Mitchella, które spływała teraz ulicami miasta.

– To nie może być przypadek – powiedziałam, czując gniew wypływający z każdej komórki mojego ciała. – Rosen na pewno brał w tym udział. Chce mnie w ten sposób ukarać.

Wyraz mojej twarzy mówił więcej niż mógł. Niewinni ludzie giną przez nas wszystkich.

– Nie pozwolimy mu ujść z tego bezkarnie – kontynuowałam z gniewem, który drżał w moim głosie.

Zyon w milczeniu obserwował nas, jego spojrzenie mówiło o trybikach, które rozbrzmiewały w jego głowie.

– Co teraz?

– Kontratak – rzuciłam, patrząc na zalaną deszczem ulicę przed nami. – Mafia nie spocznie, dopóki nie zabije nas wszystkich.

Wokoło nas deszcz wciąż napierdalał, jakby natura sama płakała nad straconym życiem Johna Mitchella.

Może byłam nieźle pierdolnięta, bo właśnie zamierzałam wejść do paszczy lwa.

Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki, której żółte światło migotało na deszczowej ulicy. Wsiadając, poczuła pulsujący gniew w każdym uderzeniu serca. Dłonie mi się trzęsły z emocji, gdy powiedziałam kierowcy, dokąd miał mnie zawieźć.

– Na róg Peterson i Maple. Szybko.

Kierowca skinął głową i ruszył, przyspieszając w strugach deszczu. Patrzyłam przez zamglone okno, patrząc na mijające mnie światła miasta. Moje myśli krążyły wokół Mitchella, Rosena i tego, co jeszcze miało nadejść. Byłam gotowa na konfrontację, gotowa na każdy scenariusz, który mogło przynieść spotkanie z Rosenem.

Wysiadłam z taksówki i przypatrywałam się posiadłości Rosena Shade'a, otoczonej wysokim murem i zarośniętymi krzakami. Deszcz padał coraz mocniej, rozmazując światła miasta i wypełniając powietrze ciężką atmosferą. Moje kroki niosły mnie po mokrym chodniku, a wiatr przeszywał mnie na wskroś.

Kiedy przekroczyłam bramę, przypomniały mi się wszystkie chwile, kiedy Rosen unikał sprawiedliwości. Ta posiadłość była jego oazą bezpieczeństwa, gdzie planował i knuł swoje intrygi. Teraz była miejscem, gdzie musiałam stawić mu czoła.

The Abyss WithinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz