19.

90 3 0
                                    

Rosen

Stałem tam, w ciszy tego pomieszczenia, otoczony cierpieniem i krzykiem. Musiałem wezwać lekarza, by sprawdził stan tego śmiecia po tym, jak Valentina zaatakowała go z taką bezwzględnością. Lekarz wiedział, co robić. Nie miał wyboru. Ashton musiał cierpieć, tak samo jak cierpiały jego ofiary.

Czekała go długa i bolesna śmierć, to pewne.

Patrzyłem na to wszystko z obojętnością, ale też z głębokim rozczarowaniem. Ashton był potworem, nie było co do tego wątpliwości. Ale czy to, co zrobiła Valentina, było odpowiedzią na to zło? Czy nie staliśmy się tak samo okrutni jak on?

Ścigając potwory, zawsze istniało ryzyko, że sam staniesz się jednym z nich. To jest prawda, której nie można było ignorować.

Patrzyłem na Valentinę, a w jej działaniach dostrzegałem odbicie własnych obaw. Była jak odbicie mojej własnej utraconej duszy, przypominając mi, jak łatwo było zgubić się na tej drodze. I w tamtym momencie, zrozumiałem, że walka ze złą stroną świata nas zmieniła bardziej, niż kiedykolwiek byśmy się spodziewali.

Byłem przyzwyczajony do wzrastającej liczby ofiar, do cierpienia i do krwi, bo takie były realia naszego świata. Przez lata patrzyłem na zło w najczystszej postaci. Nigdy nie było to dla mnie łatwe, ale wyrosłem na tyle, by zaakceptować to jako część mojego życia. Był to koszt, który trzeba było ponieść, aby pozostać w tej nieustającej walce ze złem.

Nie patrzyłem na smutek bliskich ofiar. Ludzie, których zabijałem czy torturowałem, byli potworami. Ich cierpienie było dla mnie jedynie symbolem konsekwencji, za które musieli zapłacić.

To było proste - działania miały konsekwencje, a ja byłem tutaj, by zapewnić, że ci ludzie je odczują w pełni. Nie interesowało mnie, kto musiał zginąć, ani ile musiałem zrobić, by to osiągnąć.

Każde działanie, jakie podejmujemy, ma swoje konsekwencje.

To nieuniknione prawo życia, które obowiązywało nas wszystkich, niezależnie od tego, czy byliśmy gotowi na nie, czy też nie. Gdy podejmujemy decyzje, otwieramy drzwi dla skutków, które mogą być niezwykle różnorodne i czasem trudne do przewidzenia. Także moje działania, choć zawsze przemyślane i celowe, nie były wyjątkiem od tego prawa.

Bycie po stronie sprawiedliwości nie oznaczało, że byłem wyłączony z tego procesu. Wręcz przeciwnie, w moim świecie, walka z mrokiem często prowadziła do tego, że sam stawałem się jego częścią. Każde życie, które musiałem odebrać, każda decyzja, którą musiałem podjąć, pozostawiały ślad w moim sercu i duszy.

Ale czy to miało dla mnie jakiekolwiek znaczenie?

Czy powinienem zwracać uwagę na konsekwencje moich działań, gdy skala zła, które musiałem zwalczać, była tak ogromna?

Może tak, ale w rzeczywistości, gdy stajesz w obliczu czystej zbrodni, zło staje się tylko koniecznością. Moje działania miały konsekwencje, ale te konsekwencje były ceną, jaką musiałem zapłacić, by walczyć o to, co uważałem za sprawiedliwe.

Wszedłem do kuchni, a tam zastałem Valentinę, która w milczeniu piła wodę prosto ze szklanki. Jej spojrzenie było głębokie, pełne tajemnicy, utkwione w pustej przestrzeni przed nią. W jej oczach nie było odbicia żadnych emocji, a ja nie mogłem oprzeć się pokusie, aby się w nie zagłębić, w jej zielone oczy.

– W porządku? – zapytałem ostrożnie.

– Nie teraz, Rosen. Nie chcę rozmawiać – odpowiedziała chłodno, jej słowa odbijały się echem w mojej głowie.

The Abyss WithinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz