21.

108 3 0
                                    

Valentina

Obudziłam się znowu w tej ciemności, która zalegała w moim małym, klaustrofobicznym pokoju, który tymczasowo dostałam w jego rezydencji. Koszmar, który nawiedzał moje sny, przyjął postać Ashtona. Dreszcze wstrząsały moim ciałem, ale nie były one tylko zimne.

To była fala żaru, płonącego żalu i gniewu, które płynęły we mnie niczym gorąca stal walcowana na kuźni.

Kiedy otworzyłam oczy, czułam się jakbym była zaklęta w labiryncie własnych lęków. Mój oddech był przerywany, a serce biło jak dziki bęben, rytmem bólu i desperacji. Widziałam jego twarz, twarz wstrętnego oprawcy, który upokorzył mnie, sprawiając, że czułam się jak zgniły owoc w jego rękach.

Niedoskonały, zgniły owoc.

Ale mimo tej agonii, musiałam zebrać resztki sił i założyć maskę. Moje serce krzyczało, ale musiałam działać, musiałam wrócić do organizacji, choć w moim wnętrzu wściekłość płonęła jaśniej niż tysiąc słońc.

Rosen. Wcześniej wydawało się, że był po mojej stronie, że razem mogliśmy być niepokonani.

Ale teraz? Teraz stał się tylko kolejnym cieniem, który ciążył na mojej duszy jak grobowa kula.

Czułam, jak jego tajemnice przygniatały mnie coraz mocniej, jakby chciały zgnieść mnie pod swoim ciężarem.

Nienawidziłam kłamców, a przecież sama byłam jednym z nich. Hipokryzja tkwiła we mnie głęboko, jak rdza na stali, a ja udawałam, że jestem silna. Ale to wszystko było tylko fasadą, maską, za którą kryła się zbolała dusza, chcąca uwolnienia od własnych koszmarów.

A na koniec zostawał Ashton.

Człowiek, który zniszczył mnie psychicznie i fizycznie.

Musiałam go zabić.

To był jedyny sposób, by uwolnić się od tego piekła, w którym się znalazłam.

Wstałam z łóżka, choć moje nogi drżały jak liście na wietrze. Każdy krok w kierunku drzwi był jak marsz w stronę egzekucji.

Kiedy otworzyłam drzwi, czekała tam ciemność, która witała mnie swoim chłodem i obojętnością. To był mój świat, świat zapomnienia, ale i cierpienia.

Rozszarpywała mnie myśl o tym, co jeszcze przede mną, ale wiedziałam, że nie mam wyboru.

Kroki prowadziły mnie w dół, do piwnicy, gdzie czaił się mój najgorszy koszmar. Dzień po dniu zmagałam się z nim, a teraz nadszedł czas, by to zakończyć. Rozmyślałam nad tym, jak bardzo chciałabym zniknąć, zniknąć z tego piekła, ale wiem, że ucieczka nie jest nigdy dobrą opcją.

Teraz musiałam stawić mu czoła, stawić mu opór.

Moje dłonie drżały, gdy chwyciłam za klamkę. Czułam, jak serce waliło mi jak dziki koń, bijąc w rytmie mojego strachu. Ale wiedziałam, że nie mogę się poddać.

To była moja walka, walka o moje życie i moją wolność.

Gdy jechałam windą, głosy w mojej głowie krzyczały o ucieczce, ale solidnie je uciszyłam.

Musiałam być silna, musiałam być nieugięta.

Kiedy dotarłam na dół, mrok przytłoczył mnie swoją obecnością. Ale ja nie mogłam się cofnąć. Musiałam iść naprzód, musiałam stawić czoła swojemu prześladowcy.

Weszłam do pomieszczenia i tam go zastałam, związanego i bezsilnego. Spojrzał na mnie, a w jego oczach widziałam strach. To był mój moment triumfu, moment, który miał odmienić moje życie.

The Abyss WithinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz