25.

66 3 0
                                    

Valentina

Przeszłość

Siedziałam na skraju łóżka, wciśnięta w kąt pokoju, w którym spałyśmy razem z innymi dziewczynkami. Było późno, a ja marzyłam tylko o tym, żeby zasnąć i zapomnieć o tym dniu. Nagle drzwi do pokoju uchyliły się i wsunęła się przez nie głowa Mary.

– Valentina, chodź z nami – wyszeptała, jakby bała się, że ktoś usłyszy.

Niepewnie wstałam. Starsze dzieci rzadko kiedy chciały się ze mną bawić, a kiedy już to robiły, często miałam wrażenie, że to tylko po to, żeby się ze mnie naśmiewać. Jednak coś w oczach Mary mówiło mi, że tym razem mogło być inaczej.

Co będziecie robić? – zapytałam cicho, idąc za Mary przez ciemny korytarz.

– Grać w prawda czy wyzwanie

Poczułam, jak serce zaczyna mi bić szybciej. Z jednej strony byłam podekscytowana, z drugiej bałam się, co mogą mi kazać zrobić. Wiedziałam, że niektórzy mogą być okrutni, ale chciałam spróbować.

Chciałam poczuć się jak normalne dziecko, choćby przez chwilę.

Dotarłyśmy do niewielkiego pokoju na końcu korytarza, gdzie zebrała się już grupka dzieci. W środku siedzieli na podłodze, a na środku stała świeca, której blask rzucał migoczące cienie na ściany.

– Valentina, siadaj – powiedział Tommy, najstarszy z grupy, wskazując mi miejsce obok siebie. – Zaczynamy.

Usiadłam, czując na sobie spojrzenia innych dzieci. Tommy obrócił butelkę, a ta zakręciła się wokół, aż w końcu się zatrzymała, wskazując na mnie. Poczułam, jak gardło mi się ścisnęło.

– Prawda czy wyzwanie? – zaczął Tommy, patrząc mi prosto w oczy.

– Prawda – szepnęłam, bojąc się, co mogłoby mnie spotkać w wyzwaniu.

Tommy zastanawiał się chwilę, a potem uśmiechnął się szeroko.

– Dlaczego nigdy nie mówisz o swoich rodzicach? – spytał, a reszta dzieci zamilkła, czekając na moją odpowiedź.

Poczułam, jak w oczach zaczynają mi się zbierać łzy. Przez chwilę myślałam, że nie dam rady odpowiedzieć, ale w końcu wzięłam głęboki oddech.

– Bo... bo ich już nie ma. Umarli, kiedy byłam mniejsza.

Cisza w pokoju stała się niemal namacalna. Nikt się nie śmiał ani nie kpił. Dzieci tylko patrzyły na mnie ze zrozumieniem i smutkiem.

Przykro nam – rzekła w końcu Mary, łagodnym głosem.

Butelka znowu się zakręciła i tym razem zatrzymała się na Jacku. Chłopak wybrał wyzwanie, a jego zadaniem było przebiec korytarz w nocy, bez światła. Wszyscy zachichotali, kiedy Jack ruszył do biegu, a potem wrócił zdyszany, ale uśmiechnięty.

Powoli zaczęłam się rozluźniać. Gra toczyła się dalej, a ja zaczęłam czuć, że mogłam naprawdę się bawić, zapomnieć o wszystkim, choćby na chwilę.

Nagle butelka zatrzymała się na Conallu, jednym z najładniejszych chłopaków w sierocińcu. Od dawna mi się podobał, choć nigdy nie miałam odwagi mu tego powiedzieć. Conall spojrzał na mnie, a jego oczy błyszczały w blasku świecy.

– Wyzwanie – rzucił pewnie, patrząc prosto na Tommiego.

Tommy uśmiechnął się zawadiacko.

– Pocałuj kogoś, kto zawrócił ci w głowie.

The Abyss WithinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz