Valentina
Queen Latifah kiedyś powiedziała „Myślę, że królowa to kobieta, która zachowuje się jak królowa. To kobieta, która zyskała szacunek swoich rówieśników i która nie musi rozbierać się, żeby być seksowną. Ona jest elegancka, inteligentna i potężna."
Te słowa zawsze mnie motywowały, przypominając o własnej mocy i niezależności.
Mówili o mnie jak o potężnej kobiecie, bo byli na tyle ograniczeni, że myśleli, iż moja siła wynikała z kobiecych kształtów i że wystarczyło, żebym rozłożyła nogi, by dostać to, czego chcę.
Prawda była jednak inna.
Nie musiałam używać swojej cielesności, bo siła kobiet nie tkwiła w pięknie, a w umyśle.
Nie potrzebowałam aprobaty ani świadectw innych, by dowodzić swojej mocy.
Nie pytałam o zgodę, bo nie potrzebowałam niczyjej aprobaty, by działać.
Jeśli nazywali mnie suką, niech im będzie. Nie miałam zamiaru się tłumaczyć. Byłam gotowa walczyć i stosować podstępy, by osiągnąć to, czego pragnęłam, bo kobiety nie zawsze miały siłę fizyczną mężczyzn.
Nic ani nikt nie mógł stanąć mi na drodze.
Rosen brał prysznic, a ciężar rocznicy śmierci moich rodziców leżał na moich barkach. Spojrzałam na zegar na ścianie w kuchni - osiemnasta. Musiałam się spieszyć.
Ubrałam czarną skórzaną kurtkę, włożyłam na stopy botki na obcasie i wzięłam kluczyki do samochodu. Cmentarz, gdzie spoczywali moi rodzice, znajdował się piętnaście kilometrów stąd.
Wiedziałam, że muszę tam pojechać, aby uczcić ich pamięć.
Powoli zbliżała się jesień i zima, pory roku, których nienawidziłam najbardziej. Te ciemne dni i długie noce przypominały mi o straconych czasach i zmarłych bliskich.
Zabrałam po drodze dwie butelki whisky, bez zastanowienia się. Samochód stał się moim schronieniem przed rzeczywistością, której nienawidziłam. Pojechałam na obrzeża miasta, na cmentarz, gdzie ciała rodziców ciała były w trumnach.
Autem przemierzałam miasto, mijając ulice i zaułki, które kiedyś tętniły życiem. Teraz były tylko pustymi przestrzeniami pełnymi nostalgii.
Dotarłam na cmentarz tuż po zachodzie słońca. Światło zachodzącego słońca malowało złote pasma na nagrobkach, a powietrze było przepełnione ciszą i spokojem. Niebo, pomalowane odcieniami purpury i szarości, tworzyło tło dla moich myśli, gdy przemierzałam główną aleję cmentarza.
Kroki dźwięczały echem między nagrobkami tajemnice minionych czasów. Zatrzymywałam się przy grobach innych, by na chwilę oddać im hołd, zanim dotarłam do rodzinnego grobu.
Stojąc przed nagrobkiem z imionami moich rodziców - Victoria i Tristan Mortelle, zapaliłam małą świeczkę i uklękłam.
Cisza otoczyła mnie, a emocje wypełniły moje gardło.
- Ja... - wydusiłam, czując, jak słowa wyrwane z serca unoszą się w powietrzu. - Przepraszam, że tak rzadko... Ale muszę walczyć. Muszę robić to, co jest konieczne, nawet jeśli czasem boli.
Usiadłam na trawie, czując, jak zimna powierzchnia przyprawia mnie o dreszcze. Wzięłam solidny łyk z butelki, pozwalając gorzkiemu płynowi spływać po gardle, jakby to miało w jakiś sposób złagodzić ból, który mnie ogarniał. Zamyśliłam się, wpatrując się w butelkę, a wspomnienia zaczęły przetaczać się przez moją głowę jak burzliwe chmury.
CZYTASZ
The Abyss Within
Romance„ᴄᴢᴀꜱᴀᴍɪ ɴᴀᴊᴍʀᴏᴄᴢɴɪᴇᴊꜱᴢᴇ ꜱᴇʀᴄᴀ ᴋʀʏᴊᴀ̨ ꜱɪᴇ̨ ᴢᴀ ɴᴀᴊᴜʀᴏᴋʟɪᴡꜱᴢʏᴍɪ ᴍᴀꜱᴋᴀᴍɪ." Valentina Mortelle, 21-letnia agentka rządowej organizacji, nosi w sobie mroczne wspomnienia - jako dziecko była świadkiem, jak jej ojciec zabił matkę, a potem siebie. Po trauma...