23.

69 2 0
                                    

Valentina

Weszłam do mieszkania, z trudem przekraczając próg, który wydawał się być bramą między światem zewnętrznym a moim wewnętrznym labiryntem. Drzwi zatrzasnęły się za mną, potwierdzając moją izolację od reszty świata. Opierając się plecami o chłodną powierzchnię drzwi, od razu zdałam sobie sprawę, że nie czuję nic.

Nie było łez, nie było krzyku.

Byłam jak zimny posąg, niezdolny do odczuwania nawet najbardziej podstawowych emocji.

Kiedy moje oczy przemierzyły wnętrze mieszkania, dostrzegłam Zyona, siedzącego na kanapie i oglądającego „Shreka" na netflix. Jego obecność była jedynym elementem, który wprowadzał odrobinę ruchu w tę statyczną przestrzeń. Ale nawet to nie było w stanie rozbudzić we mnie choćby iskierki emocji.

Jestem martwą duszą, dryfującą w równie martwym świecie.

Usiadłam obok niego, ale nawet bliskość jego ciała nie przyniosła mi poczucia bezpieczeństwa. Byliśmy obok siebie, ale wciąż oddaleni od siebie. Nie było ciepła w jego dotyku, nie było niczego dobrego. Był tylko obcym ciałem w tej obcej przestrzeni.

Kiedy Zyon odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie pytająco, nie byłam w stanie znaleźć w sobie ani jednego uczucia.

Wyczułam jego niepewność, jego pragnienie zrozumienia, ale ja nic nie czułam.

Kompletnie nic.

– Wszystko w porządku?

Spojrzałam na niego obojętnym wzrokiem, nie potrafiąc przekazać mu tego, co tak naprawdę odczuwałam.

– Val, co się stało? – spytał ponownie, próbując przeniknąć mur, który postawiłam między nami.

Nie odpowiedziałam od razu. Czułam, jak pustka wypełniała całą mnie, jakby moje serce zamarzło.

– Nic się nie stało...

Nawet moje słowa brzmiały jak echo z oddali, pozbawione prawdy.

Zyon zerknął na mnie przez chwilę, a ja mogłam wyczuć jego zmieszanie.

– Val, proszę, mów do mnie. – westchnął głęboko, zanim odezwał się ponownie. – Nie mogę ci pomóc, jeśli nie powiesz mi, co się dzieje.

I tak nie byłbyś w stanie mi pomóc. Nikt, by nie był.

– Wszystko jest w porządku – wykrztusiłam z ledwością.

– Zrobił ci coś, tak? – Zyon podniósł nieco głos, a jego pytanie brzmiało jak delikatny szmer wypełniający pustkę w pomieszczeniu.

Przez chwilę po prostu patrzyłam na niego, obserwując jego twarz, ale moje spojrzenie nadal pozostało nijakie. Siedziałam obok niego na kanapie, opierając się plecami o miękką tapicerkę, ale w środku umierałam. Zyon przekrzywił lekko głowę, patrząc na mnie oczekująco, ale ja nadal byłam cicho.

– Zabije go, kurwa – dodał głośniej, a jego ton brzmiał jak desperackie wezwanie do działania, jakby chciał wywołać reakcję w mojej zastygłej postawie.

Zyon spojrzał na mnie z niepokojem, próbując dotrzeć do mnie przez warstwy mojego wewnętrznego zamętu. Ale ja byłam zastygła, niezdolna do przełamania lodowatej tafli, która otaczała moje serce.

– Może lepiej, żebyś skupiła się na pracy. To mogłoby ci pomóc odciągnąć myśli od tego, co się stało.

Poczułam, jak jego słowa docierają do mnie przez mgłę mojej beznadziei, ale nadal nie mogłam wydobyć z siebie żadnej odpowiedzi. Byłam jak obca osoba we własnym ciele, utopiona w mroku, który ogarnął moje myśli.

The Abyss WithinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz