15.

101 3 0
                                    

Valentina

Przeszłość

Miałam dość. Nienawidziłam tego miejsca. Mimo mojego uporu, nie chciałam pozwolić, aby nienawiść przesiąkała moje wnętrze. Chciałam bronić się przed nią, jak przed zarazą, która rozpowszechniała się w mojej duszy. Nie chciałam nienawidzić, bo nienawiść nie pasowała do mojego wewnętrznego obrazu siebie. Nie chciałam, by to uczucie definiowało moje istnienie. Przecież nie chciałam być taka. Nie chciałam otaczać się mrokiem, który wytwarzał ten przeklęty sierociniec. Ale codzienność tu, każda przemoc, każda obojętność, prowadziły mnie ku tym czarnym zakamarkom duszy, które nigdy nie chciałam poznać.

Moja mama zawsze powtarzała mi, żebym nigdy nie błądziła w ciemności, żeby moje światło zawsze świeciło. Mówiła, że w ciemności czaiły się niebezpieczeństwa, które mogły pochłonąć duszę. Ojciec przytakiwał, obiecując, że zawsze będzie przy mnie, że zawsze będzie mi towarzyszyć jego światło. Ale teraz, oddalona od ich opieki, te słowa brzmiały jak odległy echo. Czy to było przeczucie? Czy tylko zwykłe opowiadania, które miały strzec dzieci?

Nie miało to teraz znaczenia. Ich światło zgasło, a ja błądzę w ciemnościach, czując, jak coraz bardziej oddalam się od ich ostatnich słów.

Pamiętam, jak mama opowiadała mi starą baśń, gdy jeszcze żyła. Były to wieczory jak wiele innych, kiedy zasiadaliśmy przy kominku, a ja wtulona w miękką kołdrę, wsłuchiwałam się w każde słowo, które wychodziło z jej ust.

To była baśń o dziewczynce o imieniu Eliza. Mama opowiadała ją z takim oddaniem, jakby sama była świadkiem tych wydarzeń. W jej głosie tkwiło coś magicznego, co potrafiło wciągnąć mnie do świata baśni, gdzie dobro walczyło ze złem, a światło stawało przeciwko ciemności.

I tak, przy blasku kominka, wsłuchiwałam się w historię Elizy, która zdobyła moje serce i umysł swoją magią i głębią.

Kiedyś, dawno temu, na skraju ciemnego lasu, żyła mała dziewczynka o imieniu Eliza. Eliza była dobrą duszą, pełną światła i ciepła. Miała w sobie iskrę, która rozjaśniała nawet najgłębsze zakamarki umysłu. Ale w sercu lasu mieszkał pan ciemności, istota tak straszna, że nawet same cienie drżały na jego widok. Pan ciemności pożerał światło, które napotykał na swojej drodze, a jego żądza mroku była nienasycona.

Któregoś wieczoru, gdy słońce skryło się za horyzontem, Eliza postanowiła zbłądzić w mroczne zakamarki lasu. Pomimo ostrzeżeń rodziców, które mówiły, że w ciemnościach czaiły się potwory, Eliza była pełna ciekawości i odwagi. Nieświadoma zagrożenia, wchodziła coraz głębiej, krocząc ścieżką zarysowaną przez cienie.

Gdy noc stawała się coraz ciemniejsza, a las otulał się coraz gęstszym mrokiem, Eliza zobaczyła migotliwe światło w oddali. To było światło jej samej duszy, które odbijało się od drzew i kamieni. Wzruszona jego pięknem, zaczęła biec w jego kierunku, nie zdając sobie sprawy z niebezpieczeństwa, które czyhało na nią.

Pan ciemności czaił się w cieniu, obserwując każdy jej krok. Kiedy Eliza zbliżyła się do blasku swojej duszy, pan ciemności wysunął swoje czarne pazury i schwycił ją, pochłaniając jej światło w jednym chciwym haustu. Eliza zniknęła w mroku, a w lesie zapanowała ciemność tak głęboka, że nawet gwiazdy przestały świecić.

Od tamtej pory, Eliza stała się jednym z popleczników pana ciemności, jej dusza uwięziona została w wiecznej ciemności. Baśń o Elizie była przestrogą dla wszystkich, którzy myśleli o zbłądzeniu w ciemnościach swojego umysłu. To ostrzeżenie, które przypominało o sile światła i potworach, które czyhają w mrocznych zakamarkach naszego serca.

The Abyss WithinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz